•5•
- Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć że jesteś córką Blacka?!
- A gdybym powiedziała ci wcześniej to odebrałabyś to choć trochę inaczej niż teraz?! - zapytała, lecz w zamian dostała ciszę
- No właśnie. - powiedziała dziewczyna i udała się tam gdzie Adalia jej nie znajdzie, a przynajmniej miała taką nadzieje. Kilkanaście minut później dotarła do wieży Gryffindoru, mając nadzieję że jakiś dzieciak zechce ją wpuścić.
- Hej wy! Jak już idziecie do siebie to wpuścicie mnie do pokoju wspólnego? - zapytała mając nadzieję że się zgodzą
- Jesteś Ślizgonką. - przyznał jakiś chłopak patrząc na nią z wyrzutem
- No i co? Mam przyjaciół w Gryffindorze. Fred i George Weasley, na pewno znacie. - powiedziała
- Znamy, ale cię nie wpuścimy. - powiedziała ten sam chłopak
- Lubicie robić kawały? - zapytała, a obydwoje skinęli głowami - A gdybym tak wam dała kilka łajnobąb i trzy sztuczne różdżki zamieniające się w różne śmieszne przedmioty po tym jak spróbuję się coś nimi wyczarować? Wtedy będzie mnie wpuścili?
- To brzmi jak próba przekupstwa, ale zgoda. - odpowiedział znowu ten sam chłopak , dziewczynie zaczęło coś nie pasować, tym bardziej że na oko czternastoletnia gryfonka miała czerwone oczy i próbowała uniknąć jej wzroku, a dodatkowo Melody zauważyła kilka siniaków na jej ręce
- A przepraszam, wy na pewno się znacie? - zapytała Ślizgonka patrząc podejrzliwie na chłopaka. Melody jeszcze o tym nie wiedziała, jednak gryffonka była jej niezmiernie wdzięczna, że dziewczyna zapytała o cokolwiek.
- Tak. - powiedział szybko i stanowczo chłopak - Wybacz, musimy iść. - dodał i zaczął ciągnąc gryfonke, nieznaną Melody z imienia za sobą. Ślizgonka już w tym momencie wiedziała że coś jest nie jak. Zauważyła że w oczach dziewczynki są łzy, a ona sama próbuje się wyrwać co idzie jej na marne. Druga sprawa jest taka że:
- Ale do dormitorium to w drugą stronę! - krzyknęła za nimi, z uwagi na to że było już dość późno, więc raczej nikt nie powinien się szlajać bo korytarzach, jeśli nie chce mieć szlabanu. Od razu podbiegła do dwójki gryfonów i ich rozdzieliła.
- Co ty robisz?! - zapytał pół krzycząc zdenerwowany chłopak
- To co powinnam. - powiedziała po czym odwróciła się w stronę gryfonki - Nic ci nie jest? - zapytała, jednak ona jej nie odpowiedziała, zamiast tego z jej oczu zaczęło płynąć jeszcze więcej łez. Melody bez zastanowienia ją przytuliła, nagle usłyszała za samą czyiś głos
- Co tu robicie o tak późnej porze? - zapytała profesor McGonagall - Panie Stone, panno Willow i panno... Black?
- Przepraszam pani profesor, jednak wydaje mi się że ten chłopak, coś robi.. - zatrzymała się na chwilę i spojrzała na dziewczynę
- Christine. - wyszeptała
- Christine. - dokończyła Melody
- Skąd takie przypuszenia? - dopytywała
- Christine, możesz pokazać rękę? Proszę - powiedziała Melody, a dziewczyna wyciągnęła rękę, która była prawie cała posiniaczona.
- Dobrze, zapraszam do dyrektora panie Stone. Wy dziewczynki idźcie najpierw do skrzydła szpitalnego, pani Pomfrey, da wam coś na te siniaki. Później przyjdzie do gabinetu Dumbledora, hasło to Cytrynowy Sorbet. - powiedziała nauczycielka i odeszła razem z chłopakiem
- Chodź. - zaczęła Ślizgonka - Powiesz mi po drodze co się działo?
- Dlaczego mi pomagasz? - zapytała Christine
- A dlaczego bym miała nie pomóc? - odpowiedziała pytaniem na pytanie
- Jesteś Ślizgonką, nasze domu się nienawidzą. - powiedziała gryfonka
- Stereotypy. To co powiesz mi co się działo? - zapytała Melody - A tak w ogóle to jestem Melody... Black.
- Christine Willow. Jeśli mogę spytać na jakim jesteś roku? - zapytała
- Piątym, a ty?
- Czwartym. Serio przyjaźnisz się z bliźniakami Weasley? - zapytała z iskierkami w oczach
- Tak, a co? - zapytała przystając na chwilę i patrząc na dziewczynę
- Zapoznała byś mnie z nimi? Oni są świetni, ale trochę się wstydzę - powiedziała ciszej
- Jasne, a co podoba ci się któryś? Hmm? - zapytała ze znaczącym uśmieszkiem Melody
- No.. Może trochę... George - w tym pomencie Melody jakby kamień spadł z serca. Nie wiedziała dlaczego, ale nie chciała by gryfonce podobał się Fred.
- Pewnie że cię z nimi zapoznam. A to dla ciebie. - powiedziała i wyciągnęła z kieszeni dwie łajnobąby i sztuczną różdżkę.
- Dziękuję. - powiedziała Christie
- Proszę bardzo. A teraz powiedz mi, co się działo? - zapytała trzeci raz Ślizgonka
- No... On, on mnie... - zaczęła jednak z jej oczu znowu zaczęły lecieć łzy
- Nie musisz kończyć, wiem o co chodzi - powiedziała Melody przytulając dziewczynę. Po kilku chwilach dotarły do skrzydła szpitalnego. Ślizgonka opowiedziała całą sytuację, a uzdrowicielka posmarowała rękę i część nogi, która również była posiniaczona oraz poinformowała że dziewczyna ma się nie przemęczać, ale może wyjść ze skrzydła.
- No, to teraz do dyrektora. - powiedziała gryfonka z wyraźną niechęcią.
- To zajmie tylko trochę. Później pójdziesz spać, a rano się zobaczymy i zapoznam cię z bliźniakami. - powiedziała z uśmiechem Melody
- No dobra. Trzymam cię za słowo - powiedziała dziewczyna. Po krótkiej, mniej ważnej rozmowie, stanęły przed drzwiami do gabinetu Dumbledora.
- Dobry wieczór - powiedziały równocześnie, wchodząc do pomieszczenia
- Dobry wieczór dziewczęta. - odpowiedział Dumbledore - Panno Willow, będzie pani musiała opowiedzieć co się wydarzyło, inaczej nie będziemy mogli wymierzyć odpowiedniej kary panowi Stone. Panna Black, może już wrócić do dormitorium. - wytłumaczył, a na końcu spojrzał na mnie. Melody kiwnęła głową i zwróciła się do Christine.
- Zobaczymy się jutro na śniadaniu - powiedziała i odeszła w stronę drzwi - Dobranoc. - dodała i wyszła. Udała się prosto do dormitorium, jednak nie mogła od razu zasnąć. Postanowiła przejść się na wieżę astronomiczną. Jednak to co zobaczyła, wcale jej nie pocieszyło, wręcz przeciwnie. Poczuła dziwne ukłucie w sercu.
-----------------------------------------------------------
Hej. Także pewnie niektórych wkurzyłam, bo zakończyłam w takim momencie. Heh... Nie bijcie mnie 🙃
Kontynuacja pojawi się, nie wiem do końca kiedy.
Mam nadzieję że się podoba ❤️
Bay ❤️✨
04.08.2021
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro