Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•37•

Nadszedł czas pierwszego zadania. Wszyscy zaczęli powoli zbierać się na trybunach. Melody postanowiła, że pójdzie jeszcze do Harry'ego, jak się chwilę później okazało, Hermiona również.

- Tylko mi tam nie zgiń. - odezwała się Melody, kładąc rękę na ramieniu chłopaka

- Spróbuję. - odpowiedział jej młody gryfon

- Żadne spróbuję. Jak zginiesz, to tata mnie zabije, także pilnuj się tam. - dodała

- Melody ma rację, musisz przeżyć. Może to nie być łatwe, ale wierzę w ciebie.. - odezwała się Hermiona, po czym przytuliła Pottera

Nagle zobaczyli błysk lampy od aparatu. Rita Skeeter postanowiła zrobić im zdjęcie.

- Młody Potter oraz panna Granger. Perfekcyjnie. - powiedziała z lekkim śmiechem

- Co sobie pani wyobraża?! Tu wolno przebywać tylko uczestnikom turnieju oraz im bliskim. - odezwał się znikąd Cedric. Harry i Hermiona nie wyglądali na zadowolonych, co zauważyła Melody.

- Przysięgam, że jak to zdjęcie wyląduje w jakiejkolwiek gazecie, to będę miała powód, żeby trafić do Azkabanu. - powiedziała całkiem poważnie ślizgonka

- Jesteś taka sama jak ojciec. - odpowiedziała zgryźliwie reporterka

- Czyżby? Pod jakim względem?

- Mściwi, wredni, nie macie uczuć. Oboje powinniście siedzieć w Azkabanie.. Mam wymieniać dalej? - zaśmiała się kobieta

- Mściwa to ja dopiero będę ty wredna suko! - krzyknęła blondynka i już miała rzucić się na Skeeter gdy zatrzymał ją Harry.

- Dosyć już przemocy, słownej i fizycznej. - powiedział do niej

- No przecież nic by jej się nie stało! Miała by co najwyżej coś złamanego.. przecież nie zrzucę jej z klifu. - dodała Melody

Reporterka już zdążyła się w tym czasie ulotnić. Ślizgonka wróciła na trybuny, gdzie usiadła obok Freda.

- Co tak długo? - zapytał, patrząc na dziewczynę

- Gdyby nie Harry to Prorok musiałby szukać nowej redaktorki. - odpowiedziała i skrzyżowała ręce na piersi

- Co takiego powiedziała, że miałaś ochotę ją zabić? - zapytał tym razem George

- Powiedziała, że ja i tata jesteśmy mściwi, wredni, nie mamy uczuć i że powinniśmy razem siedzieć w Azkabanie. - podniosła głos przez co kilka osób się na nią spojrzało.

- No dobra, zasłużyła sobie.

- Dziękuję za poparcie. - odpowiedziała

- Jak się czuje Harry? - zapytała Christine,  która przed chwilą się do nich przysiadła.

- Nie jest źle.. jak na to że zaraz będzie musiał zmierzyć się z krwiożerczym smokiem. - zaczęła, spoglądając na dziewczynę - Mam nadzieję że pamięta zaklęcie. - dodała już ciszej, wracając wzrokiem na "arenę"

Niedługo potem pojawił się na niej pierwszy uczestnik turnieju. Następnie drugi i trzeci, aż przyszła pora na Pottera. Wszystko szło zgodnie z planem, do momentu aż smok wyrwał się z łańcucha i poleciał za Harrym, któremu udało się wezwać wcześniej miotłę.

Przez jakiś czas nikt nie widział ani zwierzęcia, ani młodego Pottera. W końcu Melody dostrzegła gryfona lecącego w stronę złotego jaja. Wokół było słychać krzyki triumfu gdy je złapał.

Wszyscy przenieśli się do pokoju wspólnego gryfonów, aby świętować zwycięstwo.

- Otwórz je Harry! Dalej! - krzyczeli bliźniacy, aby ten otworzył zdobycz. Gdy chłopak je otworzył, wydobył się z niego przeraźliwy krzyk. - Zamknij!

- To brzmiało okropnie.

- Będzie brzmieć okropnie dopóki nie włoży tego jaja do wody. To syreni śpiew, ale nie mówmy mu narazie o tym, niech sam pomyśli. - odezwała się osoba za Melody.

Dziewczyna odwróciła się w tamtą stronę i zobaczyła mniej więcej jej wzrostu brunetkę z niebieskimi oczami.

- Skąd to wiesz? - zapytała blondynka

- Kiedyś ci wytłumaczę, ale jeszcze nie teraz. - odpowiedziała - Cassidy jestem, Cassidy Robinson, tak poza tym.

- Melody. Melody Black. - przedstawiła się ślizgonka

- Słyszałam o tobie.

- A kto nie słyszał... - wymruczała zielonooka, jedna dziewczyna ją usłyszała

- Nie zrozum mnie źle, nie słyszałam o tobie w tym złym świetle, jako córka rzekomego mordercy. Raczej jako zabawka dziewczyna, robiąca masę kawałów razem z bliźniakami Weasley. - wytłumaczyła brunetka

- Miło mi słyszeć, że ktoś nadal postrzega mnie w starym świetle. - odpowiedziała ze szczerym uśmiechem

- Nie ma za co. Chcesz może się spotkać? Poznać się lepiej? - zapytała krukonka

- Jasne, bardzo chętnie. - zgodziła się Melody, kątem oka nadal pilnując aby bliźniacy nie wykombinowali czegoś głupiego

- No to świetnie. Jeszcze się odezwę to ustalimy dzień i godzinę. Teraz przepraszam bardzo, muszę znaleźć przyjaciół. - dodała i odeszła

- Rozumiem. Do zobaczenia, w takim razie. - dodała ślizgonka jednak nie usłyszała już odpowiedzi. Podszedł do niej za to Fred.

- Mogę prosić piękną panią do tańca? - zapytał, wyciągając rękę w geście prośby

- Oczywiście. - powiedziała i dała się zaciągnąć rudowłosemu na środek pokoju

- Kto to był? Ta dziewczyna z którą rozmawiałaś?

- Szczerze sama nie wiem. Dopiero co ją poznałam, wiem że nazywa się Cassidy Robinson. I tyle. - odpowiedziała

- A o czym rozmawialiście?

- Mówiła coś o tym złotym jaju. Najwyraźniej się na tym zna. Jestem ciekawa jakie będzie drugie zadanie, jak już mówimy o turnieju.

- Ja też.. Ale koniec myślenia, więcej tańczenia. - powiedział i obrócił dziewczynę kilka razy, po czym przyciągnął do siebie i pocałował.

•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•

Chcę poinformować, że usunęłam z tej książki wątek z "darem" który miała Melody. Nie podobał mi się on w ogóle, został on zastąpiony głównie krzykami na temat tego że Melody jest córką Blacka, więc nie trzeba się wracać i doczytywać.

Mam nadzieję że wam to nie przeszkadza.

Dziękuję osobą które nadal tu są, mimo że rzadko wstawiam rozdziały. Wasze gwiazdki i komentarze to mega motywacja. ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro