Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•27•

Hardodziob został skazany na śmierć. Melody wraz z kilkomi jej przyjaciółki była tym faktem dość przygnębiona.. Gdy razem z Hermioną, Harrym i Ronem wracali do Hogwartu, natknęli się na coś dziwnego. Na początku Rona prawie uderzyła wierzba bijąca, a potem na Melody i dwójką przyjaciół pojawił się ponurak.

Zwierzę przeskoczyło przez trójkę nastolatków, po czym złapało rudowłosego za nogawkę i pociągnęło do nory w drzewie. Po ciężkiej próbie wejścia za nimi, młodym czarodziejom udało się dostać do przejścia.

Znaleźli się w Wrzeszczącej chacie. Gdy weszli na górę, zobaczyli Rona leżącego na starym łóżku.

- Uważajcie! To pułapka! - wrzasnął Weasley, wskazując na stare, ledwo trzymające się na zawiasach drzwi - To animag!

Melody spoglądała zdezorientowana to na Rona, to na drzwi, które w końcu zostały przez kogoś popchnięte. Zza nich wyłonił się Syriusz Black.

Potter natychmiastowo rzucił się na Blacka. Jednak po chwili blondwłosej udało się go odciągnąć.

- Chciałeś go zabić?! - krzyknęła na młodszego gryfona

- Z wielką chęcią. - odpowiedział jej

- Zakończmy to.. Tu i teraz - odezwał się Syriusz

- Jeśli chcesz zabić go, najpierw będziesz musiał zabić mnie! - krzyknęła Hermiona, stając przed Harrym

Istna komedia...

Po chwili do pokoju wpadł Remus.

- Expelliarmus! - krzyknął, a z ręki Harrego wyleciała różdżka.

- Dosyć! - wrzasnął Black

- Syriusz zaczekajmy... - zaczął Lupin, jednak nie dane było mu dokończyć

- Wystarczająco długo już czekałem! Dwanaście lat! W azkabanie! - krzyknął Syriusz

- Zabiłeś mi rodziców! - odezwał się Harry

- Nie ja... Tylko on. - wskazał na Rona, a raczej szczura w jego rękach

- Ja? - zapytał przerażony Weasley

- Nie ty.. Twój szczur. - odpowiedział

- Parszywek jest w mojej rodzinie od...

- Dwunastu lat! Zaskakująco długo, jak na zwykłego szczura. W dodatku nie ma palca! - mężczyzna wyrwał zwierzę z rąk rudowłosego i położył na starym pianinie

Po dłuższej chwili, animaga udało się przemienić z powrotem w człowieka.

- Peter Pettigrew. To on zabił twoich rodziców Harry! - powiedział czarnowłosy

- To nie możliwe. Peter Pettigrew nie żyje..

- Też tak myślałem, dopóki nie pokazałeś mi mapy.. - odezwał się Remus

Do pomieszczenia nagle wbiegł Snape. I wycelował różdżka w dwójkę huncwotów.

- Smarkerus! Co ty tu robisz? Ciebie tu nic nie dotyczy. - odezwał się Black

- Zadziwiające jak łatwo jest cię złapać. Niczego się nie nauczyłeś. - odpowiedział Snape

- Wracaj lepiej do swoich eliksirów.

- Syriusz... - zaczął Lupin

- Zamknij się Remus! - krzyknął Syriusz

- Zaskakujące.. Kłócicie się jak stare, dobre małżeństwo.

Harry powoli wziął różdżkę od Hermiony i wycelował w Syriusza, jednak zmienił kierunek i rzucił zaklęcie na profesora od eliksirów.

- Harry to przecież nauczyciel! - krzyknęła Hermiona

- Nie obchodzi mnie to! Chce żeby wszystko wytłumaczył. - odpowiedział młody Potter, a wtedy Black się odezwał

- Upozorował swoją śmierć, zostawiając tylko palec i tym samym wrobił mnie w morderstwo. Teraz mam szanse mu się odwdzięczyć. Będę miał za co siedzieć w azkabanie! - powiedział Syriusz

- Nie! - odezwał się Harry, a Pettigrew zaczął mu dziękować - Zostawmy go dementorom.

- Wyjaśnione już wszystko? To świetnie. - odezwała się Melody, a niektórzy dopiero zauważyli jej obecność

- Melody.. - odezwał się Syriusz

- Cześć tato - odpowiedziała mu, po czym do niego podeszła. Mężczyzna zamknął ją w szczelnym uścisku.

- Dziękuję za naszyjnik. - powiedziała cicho

- Nie ma za co.

Remus przyglądał się tej scenie z lekkim uczuciem zazdrości. Jednak mimo to był uśmiechnięty. Wydawać się mogło że teraz wszystko będzie dobrze.. Gdy wyszli z chaty, Lupin zaczął przemieniać się w wilkołaka, gdyż było pełnia. Peter wrócił do swojej zwierzęcej formy i uciekł.

Profesor od obrony próbował zaatakować nastolatków, jednak przed nimi pojawił się Snape, a na wilkołaka wskoczył czarny pies. Większe zwierzę uciekło w stronę lasu, a ponurak pobiegł za nim.

- Tato! - krzyknęła Melody i próbowała biec na nimi, jednak ktoś ją zatrzymał Zamiast niej, pobiegł Harry.

Dziewczyna poczuła jak po jej prawej ręce coś spływa. Gdy spojrzała w tamtą stronę zobaczyła dość głęboką ranę. Po chwili zrobiło jej się słabo.. Z całych sił próbowała nie upaść, jednak mimo to po chwili zemdlała.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro