Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•26•

- Melody wstawaj... Trzeba wracać. - usłyszała dziewczyna

- Która godzina? - zapytała na pół śpiąc

- Nie wiem dokładnie, ale późna. Możliwe że już jest po ciszy nocnej. - odpowiedział jej Fred

- Podaj mi ciuchy.. Nie chce mi się wstać. - powiedziała nadal zaspanym głosem

- Jesteś ubrana.

- A, okej. Dzięki. - dodała, po czym usiadła i spojrzała na chłopaka

- Musimy wracać?

- Pójdziemy do mnie do dormitorium i będziesz spać dalej. Chodź. - odpowiedział i wstał, a następnie podła dziewczynie rękę, która ona przyjęła.

- Jest tu coś co musimy zabrać?

- Koc. Jedzenie zjedliśmy, a koszyk chyba tu był. - odpowiedział rudowłosy

- Okej. - wzięła koc i owinęła się nim, po czym ruszyła w stronę wyjścia z pokoju życzeń

- Ej poczekaj za mną! - krzyknął za nią Fred

- No przecież czekam.

- Nie czekasz.

- Czekam, idąc. - odpowiedziała i poszła dalej, a gryfon ruszył zaraz za nią

Po jakimś czasie byli już w dormitorium. George leżał w swoim łóżku, jednak jeszcze nie spał, czego nie można było powiedzieć o Lee.

- Gdzie wyście byli tak długo? Jest dawno po ciszy nocnej. - odezwał się George, gdy tylko weszli do dormitorium.

- Zasnęliśmy. - odpowiedziała Melody

- No tak, to wszyystko wyjaśnia.. - powiedział George, przeciągając literę "y".

- Jesteś zazdrosny, bo nie masz z kim spędzić walentynek. - odezwał się Fred

- Tyle że ja wiem z kim chce je spędzić, ale ta osoba jest na mnie wściekła... - powiedział George, unikając kontaktu wzrokowego ze swoim bratem lub Melody.

- Ty masz na myśli Christine? - zapytała Melody siadając obok młodszego bliźniaka

- A kogo niby innego? - zapytał

- Jeśli mogę wiedzieć.. Co się stało że zerwaliście? - zapytała

- Na początku wszystko było dobrze, ale nagle Christie przestała ze mną rozmawiać. Gdy zapytałem ją o co jej chodzi, powiedziała żebym nie zachowywał się jak gdyby nic się nie stało. Potem dowiedziałem się, że rzekomo widziała mnie całującego się z jakąś blondynką. - Melody od razu zaświtało coś w głowie

- Ona widziała nas. - odpowiedziała, odwracając głowę w stronę Freda - Całowaliśmy się kiedyś na korytarzu, musiała się dobrze nie przyjrzeć i uznać, że ty to George. - wytłumaczyła

- Mówisz serio? - zapytał George

- Tak. - zaczęła - Trzeba jej to wytłumaczyć. - dodała i szybko wstała, kierując się do drzwi

- Może rano? - odezwał się Fred - Teraz to ona pewnie już śpi.

----------------------------------

Od walentynek minął miesiąc. Melody nadal spędzała dużo czasu w dormitorium bliźniaków przez co jak zwykle obudziła się w objęciach Freda. Gdy odwróciła się, aby na niego spojrzeć okazało się że chłopak już nie spał.

- Wszystkiego najlepszego.. - wyszeptał lekko zaspanym głosem

- Dziękuję..

- Mam dla ciebie prezent. - powiedział

- Fred, miesiąc temu były walentynki i dałeś mi prezent, teraz znowu dasz mi prezent. Nie za dużo? - zapytała

- Nie przesadzaj, to twoje urodziny. Musisz coś dostać. - powiedział. Po chwili oboje usłyszeli pukanie w okno, a gdy spojrzeli w tamtą stronę zobaczyli sowę. Melody wstała z łóżka i otworzyła okno, a zwierzę wleciało do środka. Dziewczyna zauważyła że ma ono ze sobą niewielką paczuszkę. Ślizgonka wzięła ją i odłożyła na chwilę na bok.

- Nie mam nic do ciebie. - powiedziała, jednak sowa nie wydawała się zbytnio tym przejąć i odleciała.

Melody wzięła do ręki paczkę, usiadła na łóżku i zaczęła rozrywać papier. Fred przyglądał się temu z zainteresowaniem. Gdy dziewczyna rozerwała papier, zobaczyła średniej wielkości niebieskie pudełeczko. Powoli je otworzyła. W środku był naszyjnik z lilią oraz jakiś liścik.

Ten naszyjnik
Dałem kiedyś twojej matce.
Mam nadzieję że ci się spodoba.

Tata

Dziewczyna wzięła wisiorek do ręki i odwróciła się w stronę rudowłosego.

- Mógłbyś zapiąć? - zapytała, a chłopak kiwnął głową. Zapiął naszyjnik.

- Jest piękny.. - dodała dziewczyna

- Jak już jesteśmy przy prezentach, to dam ci swój. - odpowiedział i podał dziewczynie pakunek, a ona go rozpakowała. W środku znajdował się album ze zdjęciami.

- Dziękuję.. Cudowny jest. - powiedziała

- Nie ma za co.

Po szybkim ogarnięciu się, bliźniacy wraz z Melody wyszli z dormitorium z zamiarem udania się na śniadanie. Na korytarzu natknęli się jednak na profesora Lupina.

- Melody możemy porozmawiać? - zapytał, jednocześnie ich zatrzymując

- Jasne. Idziecie już - zwróciła się bliźniaków a ci poszło w stronę wielkiej sali.

- Wszystkiego najlepszego. - powiedział Remus, wręczając Melody prezent.

- Jeśli ktoś jeszcze będzie miał zamiar dać mi prezent to przysięgam, że coś mu zrobię. - gdy spojrzała do środka torby, zobaczyła tabliczki czekolady.

- Czekolada. Kto by się spodziewał. Dziękuję.. - odpowiedziała

- Nie wiedziałem co ci dać. Więc zostałem przy pierwszym pomyśle.

- Jest wspaniały. Na prawdę..

-----------

Hej!

Jest rozdział.

I mam pytanie. Chcielibyście jak najszybszy time skip do czary ognia? (aktualnie jesteśmy na więźniu) myślę że będzie się wtedy dziać trochę więcej niż teraz. Wyraźcie swoją opinię.

Do następnego. 👋

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro