Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•24•

- Ostatnim razem jak tak mówiłeś, to coś ci się stało. - Odpowiedział Lupin

- Jakim ostatnim razem? - zapytała Melody patrząc to na Syriusza, to na swojego chrzestnego

- Byliśmy wtedy jeszcze w szkole. Był to dzień przed pełnią. Ja oczywiście upierałem żeby oni ze mną nie szli, bo to niebezpieczne. Jednak Syriusz był na tyle uparty że w końcu postawił na swoim. O Jamesie i Peterze nawet nie wspominam. Jak co pełnię, poszliśmy do wrzeszczącej chaty. Z tego co potem opowiadali mi chłopacy, próbowałem uciec. Syriusz usiłował mnie zatrzymać, jednak mu się to nie udało, a zamiast tego ja go zraniłem. Miał trzy średnio głębokie rany. Leżał w skrzydle szpitalnym dobry tydzień. - opowiedział Remus. Melody przysłuchiwała się temu ze zdziwieniem

- Nie wiem co powiedzieć.. On nie chciał cię zostawić w tej sytuacji. Nie obwiniaj się za to. Nie jesteś wtedy sobą. Wiedział na co się pisze. Prawda? - zapytała patrząc na Syriusza

- Najszczersza. Nigdy nie zostawił bym cię w tej sytuacji. - odpowiedział mężczyzna

- Dziękuję. - odpowiedział Remus

Melody przypomniało się, że ma coś dość ważnego do powiedzenia swojemu tacie.

- Słuchaj, niezbyt pamiętam mamę, mógłbyś mi o niej opowiedzieć? - zaczęła patrząc na Syriusza

- Myślę, że to jest historia na inną okazję.. I inne okoliczności. - odpowiedział jej

- Na pewno? Nie możesz chociaż powiedzieć jak się poznaliście? Ja nic o was nie wiem. Mama zmarła jak byłam mała, potem ty trafiłeś do Azkabanu, ja trafiłam do sierocińca, a o Remusie nawet nie miałam pojęcia... - dziewczyna poczuła jak oddech jej przyśpiesza

- Co jest? - zapytał Remus

- Ma atak. - odpowiedział Syriusz, po czym odstawił szklankę z sokiem i kucnął przed ślizgonką. - Patrz na mnie i rób to co mówię.

Melody spojrzała na mężczyznę i czekała aż ten się odezwie.

- Wdech.. i wydech - zaczął ją uspokajać - Wszystko jest w porządku. Nie ma się czym stresować.

Po kilku minutach, dziewczyna poczuła jak jej oddech wraca do normy.

- Dziękuję. - odezwała się

- Nie masz za co.. - odpowiedział - Właściwie to nie zapytałem, w jakim jesteś domu w Hogwarcie?

- W... Slytherinie. - odpowiedziała, nie wiedząc jak zareaguje

- To świetnie! Wdałaś się w mamę. - opowiedział z szerokim uśmiechem

- Opowiesz mi o niej? - zapytała ponownie z nadzieją w głosie

- Wiesz Melody, na prawdę myślę że to już innym razem. Powinniśmy wracać. - odezwał się Remus. Mimo że sam nie chciał zbytnio iść, miał rację. Była już godzina dwudziesta druga, czyli cisza nocna, a ich nie było w zamku. - Jak ktoś się skapnie że nas nie ma, będziemy mieli kłopoty i to spore.

- No dobrze... - odpowiedziała i spojrzała na Syriusza. Podeszła do niego, po czym go przytuliła - Do zobaczenia...tato. - dodała, a mężczyzna się uśmiechnął

- Do zobaczenia skarbie.

Melody wraz z Remusem wyszli z budynku, po czym się teleportowali. Mężczyzna udał się w swoją stronę, a dziewczyna ruszyła prosto do dormitoriów slytherinu. Na jej szczęście, wszystkie jej współlokatorki spały. Wzięła swoje piżamy i udała się do łazienki. Gdy po pół godzinie z niej wyszła, położyła się na łóżku, jednak nie mogła zasnąć. Cały czas dręczyło ją to, że jej ojciec nie chciał jej nic powiedzieć o mamie. W końcu jednak udało jej się odrzucić niepotrzebne myśli i zasnąć.

Gdy rano się obudziła, czuła na sobie nie jeden wzrok. Usiadła na łóżku i zdała sobie sprawę, że wszystkie trzy dziewczyny w którymi dzieliła pokój się na nią wpatrywały. Tylko jedna osoba siedziała, czytając książkę. Kate.

- Coś się stało? Patrzycie się na mnie jak na ducha. - odezwała się po dłuższej chwili ciszy

- No wiesz, to ty wczoraj wróciłaś do dormitorium po dwudziestej drugiej.. - zaczęła Adalia, dawna przyjaciółka Melody - W ogóle co ty tu robisz?! Przez kilka tygodniu cię tu nie ma, bo śpisz z tym swoim Weasley'em, a nagle przychodzisz  i co?! Oczekujesz że cię przyjmiemy z szeroko otwartymi ramionami?!

- Jakbyś nie zauważyła, to również moje dormitorium i mam takie samo prawo tu przebywać jak i ty! - krzyknęła dziewczyna, po czym wzięła swoje ciuchy i zamknęła się w łazience. Po szybkim ogarnięciu i ubraniu się, wyszła z pomieszczenia, wzięła różdżkę i udała się do dormitoriów Gryffindoru.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro