Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•11•

Obudziła się z głośnym krzykiem i od razu zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu, jednak jej wzrok pozostał na Fredzie, który siedział obok łóżka.

- G-gdzie ja jestem? - zapytała czując łzy w oczach. Na myśl przyszedł jej sen, a to co w nim widziała było wręcz straszne

- W skrzydle szpitalnym. - odpowiedział gryfon

- Co się stało? - dopytała

- Miałaś atak, nie mogłaś złapać powietrza i zemdlałaś - zaczął chłopak - Na pewno wszystko w porządku?

- Zawsze będzie się pytał? Na prawdę nic mi nie jest, spokojnie. - powiedziała lekko się śmiejąc

- No dobrze, ale jak się obudziłaś to krzyczałaś. Coś ci się śniło? - zapytał, a z ust dziewczyny wydobyło się tylko ciche mruknięcię - Ej co jest?

- No.. Śniło mi się że jest wojna i... i ty umarłeś... - powiedziała dziewczyna odwracając wzrok od chłopaka

- Oj, spójrz na mnie. - odpowiedział, a Melody odwróciła się. Chłopak niespodziewanie ją przytulił. - Wszystko jest w porządku. Jestem tu i nigdzie się nie wybieram.

- Dziękuję..

- Już któryś raz to robisz. - zaśmiał się lekko

- Kiedy będę mogła wyjść? - zapytała dziewczyna, widząc że pani Pomfrey do nich podchodzi

- Za chwile. Powiedz mi tylko, czujesz się słabo? Jeśli tak to będę musiała podać ci eliksir wzmacniający - zapytała kobieta

- Nie, wszystko jest dobrze. - odpowiedział z uśmiechem ślizgonka

- Dobrze. W takim razie możecie iść. - powiedziała

- Dziękuję i do widzenia - dodała Melody wstając i odchodząc w stronę drzwi

- No to co? Co chcesz robić? Ale za dużego wyboru nie mamy, bo już osiemnasta. - powiedział

- A od kiedy ty przestrzegasz przepisów szkolnych, co? - powiedziała lekko się śmiejąc

- Chodziło mi o to że za godzinę kolacja, czubku. - powiedział pstrykając jej w czoło

- W sumie to zjadłabym coś. Chodźmy do kuchni - powiedziała, a chłopak kiwnął głową

Po krótkim spacerze przez korytarze Hogwartu, dotarli do kuchni, gdzie o dziwo nie byli sami. Zastali tam George'a i Christine, całujących się. Fred po chwili odchrząknął, tym samym zdradzając ich obecność. Para momentalnie odwróciła się w ich stronę, a na ich twarzach pojawiły się rumieńce.

- Chcecie nam coś powiedzieć? - zapytał lekko rozbawiony Fred, spoglądając na nich podejrzliwie, mimo że sytuacja była jednoznaczna.

George zaśmiał się poddenerwowany i spojrzał na Christine, dziewczyna jednak sama nie wiedziała co powiedzieć.

- No tak.. Christie to moja dziewczyna... Od kilku tygodni. - powiedział

- Jestem twoim bratem, ty masz dziewczynę od kilku tygodni i mi nie powiedziałeś?! Wypraszam sobie! - krzyknął Fred udając obrażonego

- Dlaczego nam nie powiedzieliście? Ktoś jeszcze wie? - dopytała Melody przeskakując wzrokiem to na George'a, to na Christine 

- Nikt więcej nie wie. Nie powiedzieliśmy wam, bo myśleliśmy że źle to przyjmiecie.. No dobra, ja tak myślałam. - odpowiedziała młodsza dziewczyna wpatrując się w ślizgonke

- Dziewczyno, gdy tylko mi powiedziałaś że George ci się podoba, wiedziałam że muszę was spiknąć - odparła lekko poddenerwowana dziewczyna

- Serio? No to patrz! Już nie musisz - odpowiedziała ze śmiechem

- Tak..fajnie. - zaczęła patrząc na nich podejrzliwym wzrokiem - A co wy tu tak właściwie mieliście zamiar robić? Bo z tego co widziałam jeść raczej nie. Jeśli to co myślę, to kuchnia nie jest odpowiednim miejscem... Chwila gdzie są skrzaty? - zapytała zdezorientowana

- Mają.. przerwę. - powiedział dosyć nie pewnie George, przeskakując wzrokiem z Melody na Freda i z powrotem.

- Myślisz że w to uwierzę? Gdzie one są? - zapytała jeszcze raz ślizgonka

- Oj no.. W pokoju wspólnym Gryffindoru. - powiedział szybko George

- Jakim cudem one tam się znalazły?! Przecież one nie za bardzo wychodzą z kuchni, to jakim cudem są aż w pokoju Gryffindoru?! - krzyknęła zdenerwowana Melody, cały czas patrząc na George'a - Zgredek! - dodała, a po chwili przed nią pojawił się skrzat

- Tak? - powiedział swoim cichym głosem

- Możesz przyprowadzić tutaj wszystkie skrzaty które są w pokoju wspólnym Gryffindoru? Proszę. - powiedziała patrząc na stworzenie

- Tak jest, panienko Black. - powiedział po czym się teleportował. Po chwili w kuchni były już wszystkie skrzaty, łącznie ze Zgredkiem.

- Dziękuję, możesz iść - odpowiedziała, a ten zniknął

- Mogę wiedzieć jakim cudem Zgredek się ciebie słucha? - zapytał George

- Jakoś tak... Nie ważne. Przyszłam tu po jedzenie więc teraz mogę je dostać. Poproszę kanapkę z pomidorem.. i tabliczkę czekolady. - zwróciła się do jednego ze skrzatów a ten kiwnął głową. Po chwili dostała to o co prosiła i razem z Fredem wróciła do pokoju wspólnego Slytherin'u. Przed wejściem spojrzała na chłopaka i lekko się uśmiechnęła

- No, ja już będę szła - powiedziała

- Ja też, muszę znaleźć George'a. Dobranoc - odpowiedział i przytulił dziewczynę

- Dobranoc.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro