Rozdział 5
-Mają państwo szczęście! Mamy z każdej dwa ostatnie egzemplarze!-Wykrzyknął wręcz sprzedawca, uśmiechając się tak, jakby wygrał na loterii.
-Wezmę z każdej ten drugi egzemplarz-Powiedział nagle głos za plecami Caliope.
Dziewczyna rozpoznała głos, odwróciła się i zauważyła jej byłego przyjaciela-Harry'ego Pottera.
Chłopak patrzył na nią z wyższością i... zazdrością?
To drugie było najbardziej widoczne, gdy zerkał na towarzyszących jej mężczyzn.
*Wolę spalić te książki, niż mu je dać-Pomyślała Caliope i z uśmiechem zwróciła się do sprzedawcy.
-Wezmę wszystkie.
-Oczywiście-Odpowiedział lekko zdziwiony sprzedawca i poszedł po rachunek.
-Po co ci dwa egzemplarze tych samych książek?!-Wykrzyknął wściekły Potter.
-Są dla mnie i dla mojego przyjaciela-Odpowiedziała.
-Niby dla kogo?!-Krzyknął.
-Dla mnie, Potter-Odpowiedział głos z boku.
Wybawicielem dziewczyny okazał się jej dawny wróg, Draco Malfoy.
-Kuzynko-Powiedział Draco i skinął jej głową.
-Kuzynie-Odpowiedziała i po chwili dała mu połowę książek przyniesionych przez sprzedawcę.
Harry widząc to, wściekł się i wybiegł z księgarni, potrącając kilka staruszek.
(To będzie trochę dziwne Dramione, skoro są "spokrewnieni", ale co mi tam :) ).
-Matka mnie wysłała na Pokątną, abyśmy mogli się na nowo poznać-Powiedział po chwili ciszy Draco.
-Caliope Black-Powiedziała dziewczyna i podała mu dłoń.
Chłopak zaśmiał się, chwycił jej dłoń i złożył na niej pocałunek, po czym nadal lekko pochylony i wciąż trzymając jej dłoń, spojrzał na nią spod blond grzywki i z zadziornym uśmiechem powiedział:
-Malfoy, Draco Malfoy.
Po czym znów ucałował jej dłoń.
-Nie przesadzaj młody-Zaśmiał się Syriusz, lecz jego oczy rzucały piorunami.
-Ktoś tu staje się nadopiekuńczy-Zaśmiał się cicho Remus.
-Wcale że nie-Warknął Syri.
-Wuju, pozwolisz że pomogę kuzynce w zakupach?-Zapytał Draco, patrząc na Syriusza.
Syriusz burknął coś, co chyba było zgodą, więc młodzież opuściła mężczyzn i wyszła z księgarni.
-Cieszę się, że w końcu zostawiłaś tych idiotów-Powiedział Draco, myśląc o Wieprzleju i Wybrańcu.
-Ja też-Odpowiedziała Caliope.
-Więc, co teraz...-Zaczął Draco, po czym prawie się wywrócił, gdy wysoki mulat wskoczył mu na plecy.
-Siema, gołąbeczki-Zaśmiał się mulat.
-Zabini, spadaj!-Warknął Draco, próbując zrzucić kumpla ze swoich pleców.
-My się chyba nie znamy-Powiedział Blaise do Caliope, uśmiechając się szeroko i zeskakują z pleców blondyna.
-Caliope Black-Przedstawiła się Cal, a mulat chwycił i pocałował jej dłoń.
-Blaise Zabini-Przedstawił się.
-Czyli Diabeł-Dopowiedział Draco.
-Skąd znasz Smoczka?-Zapytał Blaise, a "Smoczek'' się skrzywił.
-To mój kuzyn, ale i tak znam go od początku naszej nauki w Hogwarcie.
-Uczysz się z nami?-Zapytał zdziwiony Diabeł.
-Kiedyś nazywała się Hermiona Granger-Powiedziała, a Diabeł zrobił zdziwioną minę.
-Ech, wytłumacz mu-Powiedziała Cal, a Draco zaczął mówić to, co usłyszał od mamy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro