Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

R 9


Caliope następnego dnia wstała o godzinie 8:00. Do śniadania została godzina, więc spokojnie poszła do łazienki, starając się nie nadepnąć na śpiącą na podłodze Greyback.

Już miała zamknąć drzwi, gdy stwierdziła że może zrobi dobry uczynek i machnęła różdżką w stronę zamków na swoim kufrze, a dłonie Greyback momentalnie się od nich oderwały.

Cal z uśmiechem zamknęła za sobą drzwi łazienki.

Po 40 minutach wykąpana i ubrana opuściła swoją sypialnię, w której Greyback nadal spała.

Już po chwili bez pukania wpadła do pokoju Diabła i Smoka, lecz oni ku jej zdziwieniu jeszcze spali.

*Zaraz śniadanie-Pomyślała zdziwiona i postanowiła obudzić kolegów.

Podeszła do łóżka Zabiniego, schyliła się i zaczęła go budzić szepcząc:

-Blaise

Chłopak na jej szept jedynie zamruczał i z uśmiechem bardziej wtulił się w poduszkę.

-Zabini-Wyszeptała Cal, na co ten otworzył lewe oko, spojrzał na nią i po chwili chwycił, następnie porywając ją do siebie i mocno przytulając.

Cal parsknęła śmiechem, co obudziło w końcu DIabła.

-Nie żebym narzekał, ale dlaczego na mnie leżysz?-Zapytał Zabini, krążąc dłońmi po plecach Cal i lekko ziewając.

-Chciałam cię obudzić, ale pociągnąłeś mnie na siebie-Odpowiedziała z uśmiechem Blackówna.

-Muszę wstać?-Zapytał Blaise, mocniej przytulając Caliope.

-Wstawaj-Powiedziała Cal, dała mu buziaka w policzek, po czym wstała i ruszyła w stronę Draco.

Nim dotarła do łóżka blondyna, usłyszała trzask drzwi od łazienki.

Blondyn spał cały przykryty kołdrą.

-Draco-Wyszeptała Cal, lekko szturchając kołdrę.

-Nnnie-Wyszeptała postać spod kołdry, nadal nie ukazując swojej twarzy.

-Smoczku-Wyszeptała Blackówna, na co głowa Malfoy'a niepewnie wyłoniła się spod kołdry, zerkając na Caliope.

-Dlaczego miałbym już wstać?-Zapytał Draco, patrząc pytającym i zaspanym wzrokiem.

-Bo zaraz śniadanie i pójdziemy z Blaisem bez ciebie-Powiedziała Cal, na co Draco cicho warknął i pędem ruszył do łazienki, prawie wywracając wychodzącego z niej Blaise'a.

-Co on taki wściekły?-Zapytał Zabini, na co Cal wzruszyła ramionami.

*Czy ktokolwiek zna przyczynę humorków Draco?-Zastanowiła się Cal, po czym stwierdziła że nie.

Cal dotychczas stała, lecz teraz postanowiła usiąść i na siedząco poczekać na Malfoy'a.

Ledwo usiadła, a Zabini położyła się obok, z głową na jej kolanach. Jej palce momentalnie zaczęły przeczesywać jego włosy, na co chłopak zamruczał cicho.

-JUŻ JESTEM!-Wrzask od strony łazienki momentalnie spowodował że wzrok Cal przeniósł się na stojącego w drzwiach Draco, który nadal był zły.

-Draco, nie przesadzaj. Nie obudziłam cię jakoś wcześnie-Stwierdziła Cal, podnosząc się z pomocą Blaise, który wstał wcześniej i podał jej dłoń.

Po chwili Zab, Cal i obrażona księżniczka szli na śniadanie do Wielkiej Sali, gdzie miała spotkać ich niespodzianka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro