Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

R 13


Draco do końca dnia był poddenerwowany i nerwowo się rozglądał. Mimo że od śniadania nie widział już swego ojca, to nie chciał znów dać się zaskoczyć na robieniu czegoś, czego Malfoy'owie nie powinni robić.

-Twojego ojca już dawno nie ma w zamku-Powiedział po raz kolejny Blaise, chcąc uspokoić kolegę.

-Nie jestem pewien-Powiedział cicho Draco.

Obecnie siedzieli na błoniach, opierając się plecami o jedno z drzew nad jeziorem.

-Tu twój ojciec na pewno nie przyjdzie-Powiedział pewnie Blaise.

-W końcu wiatr mógłby zniszczyć mu fryzurę-Dodał, na co wszyscy parsknęli śmiechem.

-Moja fryzura jest zabezpieczona zaklęciem, Panie Zabinii-Usłyszeli nagle głos i już po chwili stał przed nimi ojciec Dracona.

Blaise chciał coś powiedzieć, lecz pan Malfoy uciszył go spojrzeniem.

-Draconie, pozwól-Powiedział Lucjusz M. i oddalił się pośpiesznie, a jego syn jak grzeczny piesek pobiegł za nim.

Cal obserwowała przez chwilę swojego chłopaka i jego ojca, ale nie chcąc aby uznali ją za wścibską, skierowała swoje oczy na czerwonego Blaise'a.

-Wyglądasz jak Weasley-Parsknęła śmiechem, co wywołało niewielki uśmiech u Zabiniego.

-A co was tak śmieszy?-Zapytał Draco, siadając z powrotem pod drzewem.

-Co chciał twój ojciec?-Zapytał zaciekawiony Blaise, ignorując pytanie kolegi.

-Sprawy Malfoy'ów-Draco szybko uciął rozmowę, co tylko zwiększyło zainteresowanie Zabiniego. Niestety blondyn milczał jak zaklęty.

-Blaise!-Warknęła zła Cal, gdyż ślizgon już od godziny próbował wyciągnąć interesującą go informację od Draco.

Nagle w powietrzu rozległ się dźwięk dzwonów, a z zamku wybiegła Profesor McGonagall.

-Wszyscy uczniowie natychmiast do Wielkiej Sali!-Zawołała, popędzając uczniów.

Ślizgoni spojrzeli na siebie i już po chwili biegli w stronę szkoły.

Ledwo weszli, a wicedyrektorka już wyciągniętą różdżką zaczęła rzucać czary i zamykać wrota. Słychać było opuszczające się kraty i wiele innych dźwięków, oznaczających że zamek szykuje się do obrony.

-Co się dzieje?-Szeptali przerażeni uczniowie, gdy zgromadzili się w Wielkiej Sali.

Ogólny chaos przerwała Profesor McGonagall, wchodząc na środek sali i jednym ruchem ręki uciszając uczniów.

-Dyrektor został porwany-Zaczęła, co wywołało piski niektórych uczennic i płacz młodszych uczniów.

-Cisza!-Krzyknął Profesor Snape, który znikąd pojawił się u boku Minewry M.

-Dostałam od niego wiadomość-Zaczęła, na co już nikt nie wydawał nawet najmniejszego szelestu, chcąc wszystko usłyszeć-Że szkoła jest zagrożona i trzeba jak najszybciej odesłać was do domów.

Takiego przerażenia jeszcze nikt nie widział na twarzach uczniów. Momentalnie wszyscy wyciągnęli różdżki i zaczęli się panicznie rozglądać. Niektórzy nawet rzucali zaklęcia w stronę "podejrzanych osób".

-Rodzice zostali powiadomieni. Ci co maja dostęp do sieci fiuu zaraz przybędą po swoje dzieci, reszta z was poczeka na świstokliki, które ministerstwo zgodziło się nam natychmiast dostarczyć-Powiedziała Profesor McGonagall, a momentalnie kilka znajdujących się w sali kominków zaczęło się aktywować i wyskakiwali z nich zdenerwowani rodzice, szybko rozglądający się za swoimi dziećmi.

Jedną z pierwszych był Lady Malfoy, która momentalnie dopadła swojego syna, szybko mu się przyjrzała i ignorując jego protesty pociągnęła go za rękę do kominka i zabrała do domu.

-Co się dzieje?-Zdążył zapytać Blaise, nim jego ojczym zaciągnął go siłą do kominka, przy którym stała jego matka. 

-Cal!-Caliope usłyszała krzyk i zobaczyła Syriusza, który stał przy kominku i szybko się rozglądał. Widocznie nie mógł jej znaleźć. Ledwo do niego podskoczyła, a ten z ulgą przytulił ją do siebie.

-Co się dzieje?-Zapytała, na co Syriusz jakby nagle oprzytomniał i ku jej głośnym protestom zaciągnął ją do kominka, po chwili wykrzykując:

-Grimmauld Place 12!

Ledwo znaleźli się w salonie rodzinnego domu Blacków, a stworek już gasił ogień w kominku.

W domu było ciemno.

Wszystkie okna była pozamykane, jak również zewnętrzne żaluzje, o których istnieniu nie miała dziewczyna pojęcia.

Wiedziała tylko jedno, stało się coś okropnego.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro