Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

R 12


Ledwo weszli do Wielkiej Sali trzymając się za dłonie, a wszyscy nagle ucichli. Ucichli na zaledwie kilka sekund, po czym powrócił znajomy gwar, lecz oni byli pewni, że większość plotkuje o ich związku.

-Chodź królewno-Wyszeptał Draco do ucha Cal i już mieli ruszyć w stronę swojego stołu, gdy od strony stołu Gryffindoru zerwał się Ronald i czerwony jak pomidor ruszył w ich stronę.

-Natychmiast puść jego dłoń!-Zawołał rudzielec, wyglądając na zazdrosnego.

-O co ci chodzi Weasley?-Zapytała z wyższością w głosie Caliope.

-Puść jego dłoń, to ci wybaczę i z tobą nie zerwę-Ledwo rudzielec skończył mówić, a Cal i Draco zaczęli pękać ze śmiechu.

-Ja z tobą?!-Parsknęła śmiechem Cal.

-Jakbym zaczęła z nim chodzić, to błagam o Avadę-Zawołała na całą salę, co spowodowało wybuch śmiechu u większości uczniów i oburzenie u niektórych Gryfonów.

-Caliope!-Zawoła oburzony Weasley-Tyle nas łączy!

-Niby co?-Parsknął Malfoy, w końcu hamując śmiech.

-Ona ładna, a ty nie. Blackówna, a ty Weasley. Bogata, a ty nędzarz...-Zaczął porównywać Malfoy, na co Weasley rzucił się na niego z pięściami, a właściwie próbował, bo na drodze nagle stanął mu Profesor Snape.

-Widzę, że komuś należny się porządny szlaban-Stwierdził mężczyzna.

-To nie...-Zaczął Weasley, lecz Snape mu przerwał.

-Minus 10 punktów za przerywanie nauczycielowi-Powiedział mężczyzna, na co cały Gryffindor jęknął.

-Ale...-Znów zaczął Weasley, lecz kolejne stracone punkty spowodowały że ucichł.

-Minus 20 pkt i szlaban na miesiąc-Szeptał uradowany Malfoy, gdy siedzieli przy stole Slytherinu.

Jego odtwarzanie wspomnienia minionej chwili przerwało pytanie Cal, skierowane do kogoś innego.

-A ty gdzie się niby wybierasz?-Zapytała Blaise'a, który zamiast usiąść obok nich, zmierzał ku innemu wolnemu miejscu.

-Nie chcę denerwować Smoka-Powiedział chłopak, lecz gdy sam Smok gestem zaprosił go na puste miejsce obok Cal, to już nie protestował.

-Ale łapy przy sobie-Ostrzegł go jeszcze Malfoy, na co Zabini i Cal się zaśmiali.

-Mówiłem poważnie-Burknął Malfoy.

-Malfoy'owie nie burczą-Po usłyszeniu tego głosu nagle w Wielkiej Sali zapadła cisza.

Wszystkie spojrzenia przeniosły się na blondwłosego mężczyznę, który obecnie stał przy stole Slytherinu i opierał prawą dłoń na lasce z wężem.

-Ojcze-Przywitał się Draco, wstając razem z Cal i Blaisem.

-Lordzie Malfoy-Przywitali się z mężczyzną Diabeł i Cal.

-Panie Zabinii, Panno Black-Mężczyzna skinął im głową, po czym ruszył w stronę stołu prezydialnego.

-Narobiłeś coś beze mnie?-zapytał zdziwiony obecnością mężczyzny Blaise.

-Nie-Odpowiedział Malfoy. Zwykle wiedział, że jego ojciec będzie w zamku. W końcu jako syn powinien w takich przypadkach przynajmniej się z nim przywitać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro