Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10 "Romanse i sprawy"

Następnego dnia.... godz: 8:15 Szpital Hotel Dieu

Marinette wreszcie zakończyła swój dwudniowy koszmar. Była już w pełni zdrowa, co pozwalało na kontynuowanie swojego życia w domu. Jednak przypomniała sobie, że jej mieszkanie stoi w gruzie i od wczoraj trwały prace nad wybudowaniem tej samej piekarni, do której wszyscy byli przyzwyczajeni. Oczywiście pod warunkiem, że wcześniej Bombiarz nie wysadzi całego miasta w pył.

Kiedy odbierali ją rodzice, czuła się w pełni sił do pomocy naszym policjantom jako super bohaterka Biedronka. Tymczasowo mieszkali oni w wynajętym przez miasto Paryż mieszkaniu do czasu remontu ich posiadłości. Domek był wyjątkowo miły, znajdował się na obrzeżach całej wielkiej aglomeracji. Jednak dziewczyna czuła wyjątkowo tęsknotę za miejscem, w którym mieszkała przez wiele lat i się tam wychowała. Kiedy tylko położyła się do łóżka, a rodzice od niej odeszli, w szybkim tempie przemieniła się w Biedronkę i ruszyła do miasta. O tej godzinie było już strasznie tłoczno, gdyż ludzie kierowali się do swojej pracy.

***********************************************************************************************

Na komendzie również przygotowywali się do specjalnej odprawy wraz z superbohaterami. Czarny Kot pojawił się już dawno na miejscu, gdyż Nino go o to poprosił. Przez te dwa dni dziwił się, czemu nie pojawiła się Biedronka na żadnej akcji. Długo jednak nie trwał w tym oczekiwaniu, bo przez drzwi wleciała mocno do środka. Już chciała wejść do pokoju obrad, gdyż niespodziewanie zatrzymał ją Czarny Kot.

- Czemu ciebie tak dawno nie było? Ostatnim razem rozstaliśmy się dwa dni temu. Co się z tobą działo?

- Musiałam załatwić pewne sprawy i wyjechać z miasta. Choć na to spotkanie, bo zaraz się spóźnimy.

Momentalnie weszli do środka, gdzie inspektor tłumaczył wszystkie dowody, jakie mieli w tej sprawie.

- Słuchajcie- mówił, lecz kiedy spojrzał na Biedronkę, zaraz zaprzestał i zaczął się na nią gapić jak osłupiały. Po chwili jednak kontynuował:

- Słuchajcie. Oto do tej pory zebraliśmy wszystkie materiały dowodowe, jakie mamy. Oto zdjęcie, na którym Alain nosi pas szahida. Jest on na celowniku Bombiarza i tak właściwie wszystko od niego zależy, czy będzie żył, czy nie. Tutaj macie pokazane, że sprawca nie żartuje i grozi, że wysadzi całe miasto. Co najgorsze, za to wszystko chcę miraculów.

- Dlatego uważam- powiedziała Biedronka- że Władca Ciem maczał w tym palce. To jemu głównie zależy na naszej biżuterii.

- To jest fakt wiadomy- odrzekł- dlatego musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby mu to uniemożliwić. Jakie macie konkretne propozycje?

- Władca Ciem chcę zdobyć moje miraculum, więc trzeba zrobić to samo, co kiedyś.

- O czym myślisz?

- O prowokacji. Dać mu fałszywe podrobione biżuterię i go śledzić.

- Nie wiem, czy to się uda- wątpiła Alya- przecież on się zorientuje.

- Dobrze- odrzekł inspektor- na razie chcę przełożyć obrady. Dzisiaj po południu spotkam się z grupą antyterrorystyczną. Kiedyś szturmowaliśmy wraz z nią kryjówkę bandytów nordyckich.

- Z tego, co pamiętam- rzekła Alya- znaleziono ciała gangsterów.

- Tak. To dawne czasy, tak na razie kończymy, ale chcę poprosić Biedronkę na kilka minut do mojego gabinetu...

- A po co- zapytał Czarny Kot.

- Muszę się o coś ją zapytać.

- Nie ma sprawy- powiedziała super bohaterką- Czarny Kocie, zaraz wrócę do ciebie. Pogadam, jak to jest najbardziej możliwe z panem inspektorem i tyle.

W sumie wszyscy zdziwili się, że inspektor wezwał tylko Biedronkę. Jednak nie chcieli nic mówić więcej na ten temat, a sami ruszyli do wyjścia.

Biedronka weszła do gabinetu pana inspektora i usiadła na miejscu. Pan inspektor popatrzył na nią i zapytał:

- Masz może jakiegoś chłopaka?

To wyrwało ją z kompletnego zdziwienia. Jak on mógł się o takie coś zapytać. Odpowiedziała:

- Nie mam chłopaka. O co panu chodzi?

- Wiesz.... Tak pomyślałem, czy możesz umówić się ze mną na randkę.

To był kolejny szok.

- Proszę pana, ja tutaj jestem w sprawie pracy nad śledztwem, a nie randkami. Nie jest pan w moim typie.

- Poszlibyśmy na kawę, pogadać.

- Nie mam takiego zamiaru. Niech się pan odczepi. 

Wyszła strasznie oburzona z pomieszczenia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro