Rozdział 9 "Być pod presją"
Pod hotelem, gdzie doszło do wybuchu bomby, zaczęła pojawiać się ogromna liczba policjantów. Było już ciemno, koło godziny 21, więc niebieskie światła bardzo mocno się odbijały w ciemności. Na miejscu pracowali już pirotechnicy oraz technicy kryminalni, gdyż pan burmistrz wydał rozkaz najlepszych jednostek pod hotel.
Przypomnijmy czytelnikom, że w tym hotelu oprócz najsłynniejszych oraz najbardziej bogatych osób mieszkał tam również pan burmistrz ze swoją żoną i córką. Nic więc dziwnego, że był strasznie poirytowany sytuacją, do jakiej doszło.
Jednak oprócz policjantów czy służb medycznych, koło hotelu zaczęli gromadzić się dziennikarze, którzy nie ukrywajmy: byli bardzo wścibscy. Chcieli wyciągnąć jak najwięcej informacji od pracowników policji, co to za bomba, z czego zrobiona ta bomba, czy są podejrzani, dowody itp. itd.
Pod budynek dojechali szkolni policjanci Alya i Nino wraz z Rogerem. Dzięki specjalnej przejechali przez taśmy policyjne. Wysiedli z samochodu i strasznie oniemieli.
Zobaczyli obraz katastrofy. Na szczęście sama konstrukcja była w porządku, uszkodzona została jedna ściana oraz hol główny, gdzie znajdował się ładunek. Tak to wszystko było w porządku. Jednak policjanci czuli strach..... Koło nich przeszedł funkcjonariusz. Bez zawahania się Nino Lahiffe zapytał:
- Proszę pana, ile jest ofiar wybuchu bomby?
Mundurowy się odwrócił i popatrzył się chwilę ze zdziwieniem na nich. Potem zapytał:
- Kim jesteście?
- Starszy aspirant Nino Lahiffe, a to moja partnerka z patrolu aspirant sztabowy Alya Cesaire. Szkolna Komenda Policji. Prowadzimy wraz z Komendą Miejską śledztwo w sprawie podłożenia ładunków wybuchowych- powiedział, pokazując swoją oraz koleżanki legitymację.
- Ok. Są trzy ranni, w tym jeden ciężko. Bomba wybuchła w środku holu tam, gdzie przechodzili pracownicy. Ciężko ranną kobietę zabrano do szpitala.
- A ile osób było w budynku?
- Około 300 mieszkańców. Wszyscy są bezpieczni.
- Głównie kto?
- Bardzo ważne osobowości, piosenkarze, muzycy, lokalni politycy, osoby bardzo zamożne, czy prowadzący słynne firmy francuskie. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Wyszli z hotelu, żeby budynek się nie zawalił. Sprawdzili go inspektorzy budowlani, nie jest uszkodzona podstawa, więc nie ma zagrożenia zawaleniem. Jeszcze pirotechnicy niektórzy sprawdzają, czy nie ma już więcej ładunków.
- Wiesz może, jak skonstruowana była bomba?
- Nie. Wszystko wam technicy powiedzą. Obecnie na zewnątrz przekazują wszystkie informacje inspection générale de la Police nationale (z Wikipedii Generalny Inspektorat Policji Narodowej).
- Jeszcze tego brakowało.- rzekł pan Roger.
- Ale nie ma innego wyboru- odburknął funkcjonariusz- wszystko za sprawą naszego burmistrza. Uznał, że my nie nadajemy się do tej pracy i wezwał tę specjalną służbę, która będzie nas nadzorować.
- Czyli dobrze rozumiem, od tej chwili będziemy mieli na głowie IGLPN?
- Tak. Rzekomo jest to sprawa najwyższej wagi.
- Dobrze, to już będziemy do nich szli, bo zaraz nam ktoś zarzuci, że zaniedbujemy śledztwo.
- Idźcie. Na razie.
- Cześć- pożegnał pan Roger i ruszył w kierunku technika. Zapytał go, jak skonstruowana była bomba. Przez chwilę się zastanawiał.
- Bomba domowej roboty- odpowiedział po długiej ciszy- zrobiona z trotylu, czarnego prochu i prochu strzelniczego. Jednak tym razem nie miała ona licznika jak w poprzedniej. Była aktywowana na zapalnik elektryczny. Pewnie miało zapobiec to jej rozbrojeniu.
- Macie jakieś nagrania z monitoringu?
- Nie mamy żadnych nagrań. Sprawca przed podłożeniem bomby rozwalił kamerę.
- Ale nikt go nie widział -dopytała zirytowana Alya.
- Nikt. Wtedy na obsłudze nikogo nie było, więc miał swobodę działania. Odcisków też nie ma. Musiał mieć założone rękawiczki.
- Przesłuchamy świadków- rzekła policjantka.
Ruszyła do pierwszego z pracowników, który zeznał, że kiedy siedział w pomieszczeniu gospodarczym, usłyszał strzał.
- Dlaczego nikt nie poszedł zobaczyć, co się dzieje?
- Strzał był na tyle cichy, jakby dochodził z telewizora, więc nie wzbudziło to moich podejrzeń. Zresztą na wieczór szedł film kryminalny Po trupach, więc pomyślałem, że wspomniany huk dochodził z telewizora.
- Czyli sprawca musiał użyć tłumika- powiedziała funkcjonariuszka po cichu do towarzyszącego jej policjanta.
- Ale to oznacza- odrzekł- że gdzieś muszą być łuski.
- Mówiąc o łuskach- wtrącił technik, który do nich podszedł- znalazłem je. Nie ma odcisków, ale widać, że pochodzi z broni o kalibrze 10 mm, prawdopodobnie wystrzelony z tłumika.
- Pamiętacie- powiedziała Alya- ten woźny ostrzegał kogoś, żeby przed kimś uciekał. Być może, to ta osoba podkłada bombę.
- Należy natychmiast przesłuchać Jeana. Panie Rogerze, musimy już iść na przesłuchanie.
- Rozumiem- odpowiedział- dostałem ostrą reprymendę od naszego kochanego burmistrza. Rzekomo dostało mi się za to, że nie pracujemy wydajniej nad śledztwem. Więc od razu za to się bierzemy.
-
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro