Rozdział 4 " Winny, niewinny, oto jest pytanie...!!"
- Zapraszam pana- rzekł Nino- niech pan sobie usiądzie.
- Dziękuje.
Od czasu, od kiedy 15-letni chłopak podjął chęć współpracy, minęło 15 minut. Usiadł na krześle w pokoju przesłuchań. Chciał powiedzieć coś bardzo ważnego komisarzom.
- Jaką ma pan dla nas informacje?
Odpowiedział niespokojnie:
- Nie chcę nikogo oskarżać, ale u mnie z klasy jest pewna osoba, która chciała zemścić się na nauczycielach.
- Ja się nazywa ta osoba?
- To Antoine Bayonne, jeden z nastolatków.
- To ten, który był podejrzewany o handel narkotykami na terenie szkoły?- zapytała Alya.
- Ale, czy wiesz może, coś planował?
- Tego nie wiem. Nigdy się on nikomu nie zwierzał ze swoich ambicji i planów. Boję się, że być może podkłada kolejny ładunek.
- Dobrze- powiedział Nino- jesteś wolny, ale jakbyś miał więcej informacji, dzwoń do sekretariatu szkolnego.
- Nie ma sprawy. Mogę już iść?- zapytał przesłuchiwany.
- Tak. Dziękujemy ci za pomoc.
Kiedy chłopak wyszedł, Nino spojrzał ze dziwnym wyrazem twarzy na Alyę. Nigdy bowiem nie słyszał o Antoine Bayonne, że handlował prochami. Nigdy też ich nie kupował. Trochę wzbudziło to jego podejrzliwość.
- Alya!!
- Co?
- O co chodzi z tym Antoine Bayonne i rzekomych rozpowszechnianiem używek? Nigdy nie słyszałem o tym nastolatku.
- I raczej dobrze, że tego nie słyszałeś- powiedziała Alya- to była bardzo utajniona sprawa.
- O co wtedy chodziło?- zaciekawił się Nino.
- Otóż- powiedziała- kiedy jeszcze nie pracowałeś ze mną, w szkolę wybuchła wielka afera, gdyż znaleziono niedaleko placówki w ciemnej uliczce zwłoki nastolatka. Zmarł po przedawkowaniu narkotyków. Na prośbę pana Rogera z KMP nie ujawnialiśmy tego opinii publicznej.
- Z kim prowadziłaś wtedy sprawę?
- Dawniej sprawę prowadziłam z Juleką. Dawne czasy. W każdym razie właśnie podejrzanym był ten nastolatek, jednakże z braku dowodów, nigdy nie poszedł siedzieć. Prokurator po miesiącu od śmierci umorzył postępowanie. A sprawca nie został złapany.
- A skąd ten nastolatek wiedział o śledztwie?
- Był naszym informatorem.
- Już teraz rozumiem. Więc mamy śledzić tego handlarza...???- dopytał Nino.
- Tak-odrzekła Alya.
- Ale dlaczego chciał się mścić, skoro nie poszedł siedzieć?
- Od czasu, jak odkryto zwłoki, dyrektor wydał zarządzenie, że mają być bardzo częste obchody. Utrudniliśmy jego narkobiznes. Może dlatego....
- Wszystko jest możliwe. To co teraz robimy?
- Jak powiedziałam wcześniej, będziemy go śledzić. Mam nadzieję, że trop jest słuszny. Może też coś na tej płycie będzie.
- Mówiąc o płycie- powiedział dyżurny, który wszedł do gabinetu- technicy sprawdzili nagranie. Przed jego urwaniem, ktoś podszedł do kosza do śmieci, tam, gdzie znalazłaś ładunek.
- Zgadza się- powiedziała Alya.
- Do tego kosza przed zniszczeniem kamery ktoś podszedł. Jest bardzo podobny do szkolnego woźnego.
- Nowy podejrzany?
- Wszystko na to wygląda. Nagranie zaniosłem Alix Kubdel, chodźcie do niej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro