Rozdział 2 "Akcja i ewakuacja"
Od momentu ogłoszenia alarmu bombowego minęły dwie minuty. Alya Cesaire już rozpoczęła początkową ewakuację uczniów, wyprowadziła 16 osób. Zabezpieczyła teren kosza na śmieci niewielką grubą linią z taśmami policyjnymi.
Pod szkołę zaczęły podjeżdżać pierwsze jednostki. Najpierw przyjechał pan Roger, który dokończył ewakuację uczniów siedzących przed budynkiem. Dyrektor również wyraził zgodę ewakuacji, co poprzez radiowęzeł szkolny zostało ogłoszone.
W tym samym czasie Alya i Nino rozpoczęli wyciągać uczniów z klas, każdy w pośpiechu opuszczał szkołę i gromadził się na placu ewakuacyjnym. Niedaleko wspomnianego placu pojawili się saperzy. Wkrótce, kiedy wszystkich ewakuowano, a sama dyrekcja opuściła szkołę, do środka wszedł saper, ubrany w specjalnych kaftan, chroniący go przed ewentualną detonacją. Podszedł do kosza na śmieci, gdzie znajdował się ładunek i za pomocą specjalnych łapaków, chwytaków wyjął ją z kosza.
Przed budynkiem wszyscy debatowali ze sobą.
- Zastanawialiście się, kto podłożył ładunek? -zapytała jedna uczennica.
- Nie mamy żadnych podejrzeń- odpowiedzieli inni- ale nie wiem też kto, to może być.
Pod szkołę podjechała również telewizja i z samochodu wysiadła Nadja Chamack. Zaczęła na żywo informować o podłożeniu ładunku. Nieraz w telefonie dyrektora rozległy się telefony niespokojnych rodziców, którzy słysząc w telewizji o bombie, zaraz przestraszyli się i każdy musiał odpowiadać na ich pytania.
Również Alya i Nino nie czuli się do końca spokojnie. Wraz z panem Rogerem i saperami czekali... Z ich samochodu opancerzonego wyjechał łazik, który miał rozbroić ładunek. Ze szkoły wkrótce wyszedł policjant, który na swoim chwytaku trzymał ładunek i położył go na betonie z dala od ścian. Łazik podszedł i ze swojego działka wycelował w ładunek, totalnie go niszcząc. Wszyscy już byli bezpieczni.
Każdy, zarówno ten, co śledził relację na żywo, jak i uczniowie na miejscu, odetchnęli z ulgą. Jednak to nie był koniec akcji, pirotechnicy musieli sprawdzić, czy cały teren jest czysty i czy ewentualny sprawca nie podłożył więcej ładunków wybuchowych.
Pan Roger rozpoczął rozmowę ze szkolnym wydziałem policyjnym.
- Wiecie, może kto podłożył bombę? - dociekał.
- Niestety nie mamy pojęcia, kto to jest- odpowiedzieli mu śledczy.
- A w ogóle jak odkryłaś zagrożenie?
- Chciałam wyrzucić butelkę po napojach i wtedy to znalazłem- rzekła Alya. I kontynuowała:
- Na początku myślałam, że to jakaś zabawka piszczy i świeci, ale kiedy podniosłam worek zobaczyłam niebezpieczeństwo. Natychmiast was powiadomiliśmy.
- Sprawa jest bardzo poważna- powiedział Roger- szkolna policja nie może jej samodzielnie prowadzić. My musimy się włączyć.
- Jasna sprawa- odrzekł Nino- doskonale to rozumiem. Procedury i procedury...
- Zgadza się. Bez procedur mogłoby dochodzić do nadużyć, co szkodzi w trosce o wolność i bezpieczeństwo. Jak tylko pirotechnicy uznają, że jest czysto w całej szkole, musimy ustalić dalszy plan działania. Motywy, dowody itd.
Policjanci jeszcze chwilę tak debatowali, aż w końcu po 20 minutach pirotechnik oznajmił, że teren jest czysty. Uczniowie wrócili do szkoły na lekcję, a Nino i Alya zostali zwolnieni z dalszych zajęć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro