Rozdział 13 "Odbicie zakładnika"
Bardzo cicho i dyskretnie Nathaniel i Jean podkradli się pod budynek. Kilka razy zahaczali się o gałąź. Było trochę strasznie, tym bardziej że w budynku mogli znajdować się wiele napastników, i jeszcze do tego uzbrojonych, więc czuli strach.
Nie mogli jednak zwlekać, gdyż życie Olafa było mocno zagrożone i zwłoka może skończyć się tragicznie. Przeładowali pistolety, wymieniają przy okazji magazynek i podeszli do drzwi. Jednak zanim je otworzyli, Nathaniel szybko wyjął krótkofalówkę i krzyknął do niej:
- 006 do dyżurnego komendy szkolnej. Potrzebujemy natychmiast wsparcia na wschodnią wylotówkę N3 w kierunku Meaux. W lesie na 10 km znajduje się las, w którym jest przetrzymywany nastolatek. Wchodzimy do budynku!
- Przyjąłem- odrzekł dyżurny. Macie zielone światło na wejście.
Policjanci co prawda z wielkim strachem, ale też kierując się dobrem innych, weszli do środka. Poczuli straszny odór farby i metalu. Nie zwracali na to uwagi i szli razem wzdłuż długiego korytarza. Nagle usłyszeli krzyk. Był bardzo głośny, więc odwrócili się do miejsca, skąd dobiegał głos. Przyłożyli ucho i wyciągnęli specjalny sprzęt do podsłuchu. Usłyszeli taki tekst:
- HAHAHAHAHAHA!!!! Pozbędziemy się tego konfidenta. Myślałeś, że jesteś kozakiem.
Funkcjonariusze wyjrzeli za rogu i zobaczyli 4 członków gangu wraz z ich przywódcą Antoine. Nastolatek podszedł do Olafa, który miał wiele krwawiących ran na brzuchu oraz ślady po uderzeniach kijem. Był prawdopodobnie torturowany i ledwo nie tracił przytomności. Był związany, miał zaklejone taśmą klejącą usta, związany do starego, zepsutego grzejnika. Jednak policjantów niespodziewanie zamarło, kiedy zobaczyli, jak chłopak wyjął nóż. Światło okna odbił się w jego wyraźnym metalu, był on mocno naostrzony. Śledczy usłyszeli też przeraźliwe brzdęki, Antoine Bayonne jeszcze bardziej go naostrzył. Podszedł do Olafa, podniósł mu głowę i powiedział do niego:
- Śmierć konfidentom. Powiedz papa swojemu życiu. Podniósł nóż w rękach....
- Dobrze, wchodzimy- krzyknął Jean Duparc.
Natychmiast weszli do pomieszczenia i krzyknęli:
- Stać Policja. Na ziemię- wrzasnęli.
Jednak Antoine nie reagował, tylko opuścił nóż, chcąc go wbić w chłopaka. Z broni Nathaniela padł strzał, którego Antoine trafił na szczęście tylko w nogę. Nóż ze strasznym uderzeniem metalu uderzył w podłogę. Jednak nagle sami wpadli w zasadzkę, gdyż każdy członek gangu wyjął pistolety.
- Rzućcie broń! Teraz my wami rządzimy!
Jean i Nathaniel nie mieli innego wyboru, opuścili pistolety, rzucając je na ziemię.
- Kopnąć je do mnie, natychmiast- krzyknął gangster.
Policjanci machnęli nogą i broń poleciała pod nogi napastników. Podnieśli je i natychmiast schowali do kieszeni. Ponownie wymierzyli w funkcjonariuszy.
- O wy moi drodzy! Jesteście na tyle głupi, że wpadliście w naszą pułapkę. Teraz nam nic innego nie zostało, jak was tylko kropnąć. Będę mieć wielką satysfakcję, że was zatłukę.
Już miał nacisnąć spust, ale coś pociągnęło jego broń. Kiedy odwrócił się w tamtą stronę, zobaczyli...
- Biedronka- krzyknął Duparc.
Bohaterka zabrała broń i sama wymierzyła w napastnika. Czarny Kot również wskoczył przez okno do ciemnego pomieszczenia i zaatakował pozostałych napastników, którzy nie mieli jak się bronić. Jeden z bandytów próbował strzelać na oślep, ale to nic nie dawało, a wręcz zwiększało przewagę. Wkrótce i jego dopadł posiadacz miraculum Czarnego Kota. Powalił go na ziemię, jednego Biedronka związała. Było to prawdziwe bohaterstwo, aż wkrótce do pomieszczenia weszła grupa specjalna policji, która zakuła w kajdanki wszystkich napastników i zabrali ich ze sobą.
Policjanci byli bardzo wdzięczni bohaterom, bo gdyby nie oni, być może ich nie było wśród ocalonych. Wezwali też karetkę pogotowia, która miała zabrać Olafa oraz też jego zabójcę, Antoine.
Po zabezpieczeniu terenu wyszli z pomieszczenia, byli bowiem zmęczeni przebywanie wśród trujących i nieznośnych zapachów dla nosa. Nathaniel i Jean usiadł sobie koło pojazdu i postanowili porozmawiać z super bohaterami.
- Czy policja wam kazała tu przybyć, że udzieliliście nam pomocy? - zapytali Nathaniel i Jean.
- Nie. Kiedy wracaliśmy z Meaux, gdzie dopadła kogoś akuma, nad lasem usłyszeliśmy strzał. Postanowiliśmy sprawdzić, co się dzieje i zobaczyliśmy was. Jako że byliście w niebezpieczeństwie, postanowiliśmy wam pomóc. Za pomocą swojego jo-jo złapałam broń, przez co uniknęliście kulki.
- Dziękujemy za pomoc. Trzeba wreszcie dopaść tyłka napastnikom.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro