Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10 "Zagadka przed laty"

Od kiedy policjanci wrócili na komendę, minęło trochę czasu. W budynku trwał wielki huk, telefony nie milczały i co najważniejsze panował wielki ruch. Wybuch bomby w najsłynniejszym paryskim hotelu nie pozwalało zbytnio policjantom na odpoczynek. Chcieli przesłuchać zatrzymanego w południe woźnego Freda Haprela, jednak już nie w charakterze podejrzanego tak jak wcześniej, tylko już jako świadka, bowiem kiedy siedział w celi, nie mógł jednocześnie podłożyć bomby, ale funkcjonariusze czuli, że on może sporo wiedzieć i może ich doprowadzić do podejrzanego.

- Wprowadzić go- krzyknął pan Roger, wchodząc do pokoju przesłuchań.

Szkolni funkcjonariusze stali za lustrem weneckim, skąd obserwowali przebieg zdarzeń. Pomimo tego, że już dochodziła prawie 21 godzina i powinni być już w domach, strasznie byli ciekawi, co powie ich pracownik. Wkrótce się zaczęło, więc Alya i Nino zamilkli.

- Wiesz, czemu zostałeś zatrzymany- zapytał policjant.

Podejrzany pokiwał głową, że nie, jednak nie wypowiedział żadnego słowa.

- Byłeś podejrzany o podłożenie ładunku wybuchowego do kosza na śmieci- zaczął- jednakże ktoś zdetonował bombę w Le Grand Paris i wydaję się nam, że ty wiesz, kto to może być.

Fred zaprzeczył:

- Nic na ten temat nie jest mi wiadomo.

- Przestań kłamać- mruknął funkcjonariusz- przed zatrzymaniem dzwoniłeś do kogoś i ostrzegałeś, że ktoś go poszukuje. Kto to jest?

- Nie wasza sprawa- odrzekł woźny- to sprawy rodzinne.

- Mi się wydaję, że ty nie zdajesz sobie sprawy z powagi sytuacji. Śledztwo prowadzi Generalna Inspekcja Policji, są ofiary po wybuchu. Jeżeli będziesz ukrywać sprawcę wybuchów, grozi ci wyrok za współudział. A na kamerach jesteś ty. Więc albo powiesz, co jest grane, albo nie będę z tobą gadał, tylko skierujemy wniosek o tymczasowe aresztowanie. Więc gadaj, do kogo dzwoniłeś, przed kim go ostrzegałeś i dlaczego. GADAJ!

Przez chwilę jeszcze Fred milczał. Pan Roger już chciał zawołać, aby policjanci wyprowadzili go, jednak nagle zaczął krzyczeć:

- No dobrze, wszystko wam powiem i będę odpowiadać na każde pytanie.

- Więc jednak chcesz ze mną rozmawiać. To bardzo dobrze, gdyż być może nawet nie pójdziesz siedzieć, ale najpierw, do kogo dzwoniłeś, przed kim go ostrzegałeś i dlaczego?

- Otóż rozmawiałem z moim bratankiem. Chodzi do szkoły wraz z moją córką Mylene, tyle że do starszej klasy. Jednak ostatnio coś się skomplikowało....

- O co chodzi?- dopytał pan Roger.

- Od jakiegoś czasu często wracał pobity do domu. Jego rodzice poprosili mnie, żebym miał go na oku. Raz zobaczyłem, jak przed szkołą ktoś w płaszczu go zaczepiał. Przegoniłem go i rozpocząłem rozmowę z Olafem.

- Tak ma na imię?- zapytał policjant.

- Tak. Opowiedział mi, że kiedyś handlował wraz z niejakim Antoine Bayonne narkotyki. Nie robił tego oczywiście ze własnej woli, tylko został zastraszony.

Policjanci siedzący z drugiej strony złapali się za głowę. Jeżeli słowa te są prawdą, oznacza to, że przy szukaniu osoby podkładających ładunki będą mogli też rozwiązać śledztwo, które zostało umorzone. Zaprzestali już rozmów między sobą, gdyż dalej chcieli słuchać przesłuchania:

- Kiedy chciał się definitywnie z tego wycofać?- dociekał się funkcjonariusz.

- Jakiś rok temu. Wtedy, kiedy dowiedział się, że jeden z chłopaków, który zażył, narkotyki zmarł, chciał się wycofać, ale przywódca tego gangu mu na to nie pozwolił. Mój bratanek zaszantażował go, że jeżeli nie pozwoli mu odejść, to wtedy wszystko wyjawi policji. Antoine się ugiął i zgodził. Przez okres dociekliwego śledztwa prowadzącego przez prokuraturę był spokój, zgrywał grzecznego chłopczyka, a nikt nie chciał w tej sprawie zeznawać. Olaf opowiadał mi, że on pozbył się wszystkich dowodów, więc nic na niego nie mieli. Jednak wszystko powróciło do normy, kiedy prokuratura umorzyła sprawę. Znowu rozpoczęły się szantaże, groźby. Kilka razy go pobili.

- Co się dalej stało?

- Kiedyś, gdy myłem korytarz, spotkałem cały "gang". Coś się naradzali. Kiedy do nich podszedłem, usłyszałem, jak mówili mniej więcej tak: „Musimy pozbyć się tego małego konfidenta" Zaraz domyśliłem się, że pewnie chodzi im o Olafa, bo nic im już nie zagrażało. Mogli zrobić wszystko. Zadzwoniłem do niego i go ostrzegłem. Kilka minut później mnie zatrzymaliście.

- Rozumiem- powiedział policjant- wiesz może, czy oni planowali jakieś podkładanie bomb?

- Coś wspominali o jakieś wielkiej akcji na całe miasto, wiem też, że planowali się zemścić szkole za to, że ukróciła ich „biznes".

- Gdzie kazałeś mu uciekać?

- Do domu. Nie chciałem, żeby go dopadli.

- A mam pytanie- dopytał Roger- co widziałeś, gdy sprzątałeś koło tego kosza, gdzie została zniszczona kamerka?

- Kiedy tam byłem- zaczął- najpierw pomyłem hol i podszedłem do kosza wyrzucić plastikową butelkę. Jednak, kiedy chciałem wrócić do swojej pracy, zobaczyłem, że nie wziąłem ze sobą płynu do mycia szyb. Planowałem myć okna, więc wróciłem po niego do kantorka. Nikogo nie widziałem, ale usłyszałem bardzo cichy wystrzał. Był on taki cichy, że pomyślałem, że jakiś uczeń bawi się diabełkami na terenie szkoły. Wróciłem do swojej pracy.

- Dziękujemy panu za udział, ale chcę pana jeszcze o jedną rzecz prosić. Mógłby pan zadzwonić do rodziny i upewnić się, czy nastolatek na pewno dotarł do domu?

- Oczywiście. Tylko oddajcie mi moją komórkę.

- Nie ma problemu. Mam ją przy sobie- podał pan Roger mężczyźnie telefon.

Fred wybrał z listy kontaktów numer do Olafa. Jednak po kilku próbach kontaktu nie mógł się z nim skontaktować. Próbował jeszcze kilka razy, ale cały czas włączała się poczta głosowa.

- Nie odbiera?- zapytał funkcjonariusz- wie pan może, o co chodzi?

- Właśnie nie, ale jak pan chcę, mogę jeszcze zadzwonić do jego rodziców.

- Niech pan zadzwoni.

Woźny posłuchał polecenie komisarza i skontaktował się z jego mamą. Była ona bardzo niespokojna.

- Halo- powiedział Fred- jest tam gdzieś Olaf?

- Właśnie- odpowiedziała mama nastolatka - nie ma go. Nie wiesz, gdzie może być? Próbuje się z nim skontaktować, ale nie ma zasięgu...





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro