2.
Cecylia czekała na tę chwilę całe swoje życie, a gdy już nadeszła nie mogła w nią uwierzyć.
Wybiegła z pałacu i chwytała chwilę. Poddani starali się nie zwracać na nią zbytniej uwagi, ale jak nie zwracać uwagi na wróżkę, która tarzała się w trawie?
Księżniczka nie zwracała uwagi na mrówki i inne robaki, liczyło się tylko to, że była szczęśliwa.
-Może oprowadzić, księżniczkę po królestwie?
Cecylia spojrzała na szarą wróżkę. Nie miała w sobie nic niezwykłego, ale jako jedyna zaproponowała Cecylii coś takiego.
-Z wielką przyjemnością! Cecylia, miło mi.
-Taya, to zaszczyt zamienić z tobą słowo o pani.
Cecylia zaniosła się śmiechem, śmiała się jak jeszcze nigdy, w swoim długim życiu.
-|| ∞ ||-
3 miesiące dwa dni dziewięć godzin siedem minut i dwie sekundy później...
Cecylia skończyła czytać romans. Była pod wielkim wrażeniem. Właśnie o takiej miłości marzyła. Ale czym są marzenia jednej wróżki?
Wybrała mały nożyk, zgrany ze zdobieniami, idealny, by ciąć łodygi dzikich kwiatów.
Wybiegła z pałacu, który dawniej był dla niej więzieniem, a dziś najpiękniejszym miejscem na świecie.
-Tayo!? Tayo? Gdzie jesteś?
Cecylia spacerowała po królestwie. Ciekawił ją każdy zakamarek. Miała nadzieję, że niedawno co zapoznana wróżka o prowadzi ją po łąkach.
Nauczyciele uczyli ją, że łąki należą do ludzi, ale kwiaty rosnące na nich są niczyje. Żyją tylko dla siebie. Cecylia od razu zakochała się w obrazkach ów kwiatów. Już od dłuższego czasu widziała je w wazonie na swoim biurku. Chciała też udekorować balkon, niegdyś zamknięty, dziś stanowiący jej azyl.
-Panno Cecylio Tayi nie ma.
Wróżka skinęła głową i postanowiła pójść sama. Taya kilka razy szła tą drogą z księżniczką, więc czy ona sama nie trafi?
Skręciła w lewo. Czuła, że to dobra droga. Nie myliła się. Trafiła na pole lawendowe.
-|| ∞ ||-
Jackson wracał z imprezy. Ręce mu się trzęsły, a wiatr doprowadzał włosy do jeszcze większego nie ładu.
Ostro zabalował. Nie wiedział nawet, jaki dziś dzień tygodnia, a przecież w niedzielę ma ślub. Ślub, który się nie odbędzie, bo nie ma za co spłacić długów, a termin spłaty minął trzy dni temu.
Wiedział, że gdy tylko jego narzeczona dowie się o długach to go zostawi. Ona wręcz nienawidziła oszustów, a Jackson nim był. Potrzebował szybkiego przypływu gotówki i to dużej.
Ustał. Nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Pod drzewem leżała wróżka!
Uśmiechała się zalotnie do słońca, jakby z nim flirtowała. Jackson pomyślał, że jednak będzie ślub. Przecież łzy wróżki zawsze były w cenie.
Sprawdził szybko wygląd. Poprawił spodnie, dopiął koszulę, chciał zawiązać krawat, ale gdzieś go zgubił, zamiast tego przeczesał ręką swoje boskie włosy i ruszył na podbój.
-Witaj piękna, Jackson Lee, a ty?
Łukowata brew wystrzeliła ku górze. Cecylia przybrała kamienny wyraz twarzy.
-Cecylia.
-Ach! Co za boskie imię! Miło mi Cecy-lio.-ostatnie słowo podzielił na pół i wypowiedział zmysłowym, uwodzicielskim tonem.
Cecylia tylko prychnęła i wstała.
-Nie zaczekaj! Nie chciałem cię rozdrażnić.
-Ale to zrobiłeś!
-Proszę zostań, nie mam złych zamiarów.
Wróżka wiedziała, że z ludźmi nie należy rozmawiać, ale ten mówił tak szczerze, iż Cecylia od razu mu uwierzyła. Usiadła z powrotem, a wtedy Jackson zaczął jej opowiadać o swoim życiu.
Cecylia była wstrząśnięta. Chłopak opowiedział jej właśnie, że ma chorą matkę, a jego narzeczona chce drogie wesele i żeby je zorganizować musiał przerwać leczenie matki. Wróżka od zawsze namawiała swojego ojca na różne akcje charytatywne dla wróżek z królestwa. Kochała sprawiać innym radość. Bez wahania postanowiła pomóc chłopakowi.
-Ja chyba mogłaby ci jakoś pomóc.
Jackson chciał się uśmiechnąć, ale w ostatniej chwili powstrzymał ten odruch. Zrobił maślane oczy i spojrzał ja wróżkę z nadzieją.
-Naprawdę?- spytał cicho.
-Ymm... Tak.
Odchyliła swoje długie włosy na bok i zdjęła prosty łańcuszek, na którym wybrał ogromny diament. Oczy Jacksona zabłysły.
I tak właśnie Cecylia pomogła po raz pierwszy człowiekowi.
-|| ∞ ||-
Od tamtej pory wróżka nie miała żadnej ciekawej przygody w swoim życiu do przesilenia zimowego.
Kiedy ono nastało księżniczka wróżek ubrała się w typowy strój zimowy zwykłych mieszkańców królestwa.
Wyszła zadowolona. Przez długi czas większość osób w pałacu myślała, że wyprawy ba dwór szybko jej się znudzą. Teraz te osoby patrzą z niedowierzaniem na księżniczkę, która udowodniła im jak bardzo potrafi być uparta.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro