Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

|八|eight|

||Łyżwiarz||




Założyłem je ponownie na nogi. Znów poczułem wolność. Były mi bliższe niż buty, skarpetki czy chodzenie na boso. Łyżwy tworzyły ze mną jedność. Postanowiłem Maiku san pokazać na co mnie stać. Widział mnie na zdjęciach, a pewnie na nich ukazane były moje najtrudniejsze kombinacje. Teraz niestety nie mogłem zaprezentować żadnych piruetów, ani nic takiego. Mogłem jedynie przesuwać się po tafli lodowej i oczarować go swoimi ruchami. A może... skuszę się na, choć jeden skok?




||Piłkarz||




On tylko jeździł na lodzie, w śmiesznych butach z ostrymi końcami. Dlaczego aż tak mnie to ujmowało? Moja szczęka opadła w dół, a oczy były wpatrzone w Takumi'ego. Jego nogi zwijały się w pewnych momentach między sobą, a po chwili znów były rozkładane. Prawa noga chłopaka, ekhm, mężczyzny, powędrowała ku górze, a on głową dotknął kolana. To było... niezwykłe. Widząc to w ogóle się nie skrzywiłem jak zwykle to bywa, gdy ktoś robi przy mnie szpagat. Tutaj osiągnął to z taką gracją, że poczułem jakby moje serce polewał ciepłym, słodkim, płynnym kremem. Nie mam pojęcia skąd wziąłem to porównanie, ale to czułem w tej chwili.

Może to głód?

Nagle jego nogi oderwały się od ziemi i w powietrzu wykonał kilka obrotów. Tym razem moje serce podskoczyło i samo zaczęło wirować jak szalone. A gdy już wylądował na błyszczące podłoże, uśmiechnąłem się jak nigdy dotąd. Jeszcze nic aż tak mną nie poruszyło.

Takumi skończył swój występ. Zacząłem bić brawo, gdy wyrwałem się w końcu z transu. Japończyk mnie zahipnotyzował bezgranicznie.

- Takumi! To było niesamowite! Niezwykłe, wspaniałe, czarujące! Jak ty to robisz? Czy trudno osiągnąć taki poziom jazdy?

Zacząłem rzucać pytania i różne epitety, kierując je w stronę łyżwiarza. Ale ku mojemu zdziwieniu na żadne z nich nie odpowiedział. Stał na środku lodowiska, jego nogi były lekko rozchylone, a on sam patrzył w sufit.




||Łyżwiarz||





Nie byłem w stanie spojrzeć mu w oczy. Stałem do niego tyłem i wpatrywałem się w trybuny gdzie niegdyś siedziała mama. Nie wiem czemu właśnie teraz sobie o niej przypomniałem. Może dlatego, że słowa Maiku san były podobne do tych, które ona wypowiedziała, gdy po raz pierwszy zobaczyła moją jazdę po treningach z Jasonem? Nie widziała mnie wtedy cztery miesiące. Spędziłem każdy dzień i wolny czas na lodowisku w Rosji. Bardzo chciałem, aby zobaczyła jak perfekcyjnie potrafię jeździć. Nie chciałem niczego popsuć tylko być idealny dla niej...


Po mojej twarzy spłynęły łzy. Tak... niespodziewanie. Otarłem je szybko, aby gajdzin ich nie zobaczył, nie chciałem, aby widział mnie w takim stanie. To mój problem, którym nie mogłem go martwić.

Wreszcie ruszyłem się z miejsca i zacząłem jechać w jego stronę. Maiku san miał zmieszaną minę, ale mimo wszystko uśmiechnął się do mnie, a tego właśnie potrzebowałem.

Kiedy już zdjąłem łyżwy, poszliśmy oboje na trybuny by spokojnie porozmawiać i spędzić ze sobą jeszcze trochę czasu.

- Przepraszam, że ci nie odpowiedziałem, wtedy, gdy byłem na lodowisku - odparłem zasmucony.

- Nie szkodzi, ale... dlaczego milczałeś?

- Mam taki dziwny zwyczaj. Kiedy jestem na lodzie staje się niemy. Nie odzywam się i słucham tylko muzyki, która gra w tle podczas występów. Moi kibice też milczą, co jest dla mnie niezwykłe.

Nagle Maiku san chwycił się za tył głowy i wbił wzrok w podłogę.

- He he, ja... krzyczałem jak głupi... Nie miałem pojęcia, że tak trzeba się zachowywać, gdy jeździsz, wybacz... Sumimasen.

- Nie, nic nie szkodzi! Ja tylko... chciałem, żebyś zrozumiał moje zachowanie, nie chciałem cię pouczać... Przepraszam.

- Dobrze, już nie denerwuj się tak - gajdzin położył rękę na moim ramieniu. - Moim zdaniem każdy sportowiec ma swoje dziwactwa.

- A twoim dziwactwem, co jest? - postanowiłem go zapytać.

- Moim... - piłkarz uniósł kąciki ust. - Ja przed każdym meczem czytam sam dla siebie jeden cytat. Słowa wypowiedziane przez Lionela Messiego. One tak jakoś zawsze podnoszą mnie na duchu i gdy wychodzę na murawę to czuję siłę, której często mi brak.

Nagle spostrzegłem, że Maiku san zmienił swój wyraz twarzy. On w jednej sekundzie stał się tak smutny, że nie mogłem w to uwierzyć.


- Maiku san, doshita no*?

Gajdzin spojrzał na mnie i zobaczyłem jak jego oczy błyszczały od łez. Zacisnął swoje wargi i położył głowę na moim barku, co wywołało u mnie szok i niedowierzanie. Wtedy poczułem jak moje serce zabiło mocniej. Siedziałem jak sparaliżowany na jednym z niebieskich, plastikowych krzesełek na trybunach.

- Co się dzieje? - tym razem zadałem mu to samo pytanie tyle, że po angielsku.

Piłkarz wtulił się we mnie jeszcze bardziej i chyba nie chciał mi powiedzieć. Postanowiłem go nie dopytywać. Jeśli będzie chciał to mi powie, na mnie zawsze może liczyć.

Nagle Maiku san uniósł głowę i oznajmił, że jest późno. Tak, powinniśmy wracać. Będę musiał go odprowadzić.

Wyszliśmy z obiektu i zaczęliśmy się kierować w stronę bloku, w którym tymczasowo zatrzymywała się drużyna piłkarska. Myślałem, że będzie niezręcznie, zapadnie cisza, ale gajdzin nagle zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni i gadał jak najęty. Z jednej strony mnie to bawiło, ale z drugiej zastanawiało czy po prostu nie chciał zamaskować swojego smutku.

- Maiku san, na pewno nie będziesz miał problemów przez to nocne wyjście? - chciałem się upewnić.

- Spokojnie, nikt się o tym nie dowie. Kryje mnie mój przyjaciel Lu, z którym dzielę pokój.

- Rozumiem. To dobrze.

- Zobaczymy się jutro? - zapytał obcokrajowiec.

- Jutro mam trening z samego rana, potrwa pewnie z osiem, może dziewięć godzin, a potem chciałem się wyspać, bo będę w nocy oglądał Eurowizję.

Na słowo 'Eurowizja' Maiku san spojrzał na mnie krzywo.

- Oglądasz to? - spytał, będąc bardzo zdziwiony.

- Tak, czasem utwory, które tam słyszę nadają się do treningów na lodzie, a poza tym lubię oglądać Eurowizję.

- Zadziwiasz mnie z każdą chwilą - odparł Maiku san.

Zatrzymałem się w miejscu. Zaszokowały mnie jego słowa, a on dopiero po chwili zrozumiał, co właściwie powiedział. Staliśmy wpatrzeni w siebie, a moja twarz zaczęła się robić różowa. Gajdzin podszedł bliżej mnie i już miał coś powiedzieć, gdy nagle zadzwonił do niego telefon.

Maiku san mnie przeprosił i odebrał połączenie. Był to jego przyjaciel Lu, o którym wcześniej mi mówił. Światło w ich wspólnym mieszkaniu się zapaliło i w oknie zobaczyłem wysokiego blondyna. Patrzył na nas, rozmawiając z gajdzinem.

- Ok, ok już wracam. Nie gorączkuj się tak - powiedział nagle Maiku san.

Rozłączył się jako pierwszy i westchnął głęboko. Popatrzył na mnie ponownie, ale już nie tak samo jak przed momentem. Magiczna chwila pękła jak bańka mydlana.

- Muszę już iść... To co jutro raczej się nie spotkamy? Ja mam trening rano, potem krótkie zwiedzanie i znów trening wieczorem. Nie zgramy się w czasie.

- Rozumiem. To może pojutrze? - zapytał Takumi.

- Trening mam tak samo, a ty?

- Ja również, ale będzie po Eurowizji.

- Hah, no tak.

- A w weekend, co robisz?

- W weekendy mamy tylko jeden trening, a potem wolne, więc mam sporo czasu.

- Ja też na pewno wygospodaruje czas - oznajmiłem ucieszony na myśl wspólnego weekendu.

- To w takim razie... - gajdzin uśmiechnął się szeroko. - Do zobaczenia.

Widziałem jak odchodził ode mnie. Szedł tyłem, aby móc mi jeszcze pomachać na pożegnanie. Również zrobiłem to samo i także ja uniósłem swoje kąciki ust.







***

*doshita no - W czym rzecz? Co się stało?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro