9. Pierogi na słodko
Patrisha wyciągnęła rękę w stronę Akane, jednak widząc w jakim jest stanie, zajechała ją od tyłu i podniosła, a następnie odprowadziła na ławkę, by tam następnie opatrzyć jej rany.
- Masz szczęście, że jestem przyzwyczajona do opatrywania takich ran. Ostatnio Jurij nawabił się podobnej, gdy trochę nam nie wyszedł układ - zaśmiała się.
Dlaczego ona musi o nim wspominać? - pomyślała Akane, dokładnie obserwując przy tym każdy ruch dziewczyny.
- Świetnie ci szło, jednak Axel to chyba jeszcze nie ten poziom - ponownie się zaśmiała. - Oczywiście bez obrazy. Sama miałam z tym ogromne problemy jak zaczynałam.
Dlaczego ona musi być taka miła? - Akane zaczęła już denerwować postawa dziewczyny. Gdy jednak spojrzała wprost w jej brązowe, wręcz czarne oczy, to zobaczyła niesamowitą troskę, która od niej biła.
- Dlaczego mi pomagasz? - spytała srebrnowłosa, odwracając głowę speszona. - Przecież nawet się nie znamy.
- Wiesz, z twoimi włosami trudno było cię nie zapamiętać. Widziałam cię wtedy, gdy ćwiczyliśmy z Jurijem.
- Tak... Pamiętam - mruknęła zniechęcona. - W każdym razie, powinnam już chyba wracać do domu, dziękuję za pomoc.
- Ależ kochanie, powinnaś odpocząć jeszcze chwilę!
Nagle coś trafiło prosto w Akane. "Kochanie". Przecież ona nazwała tak...
- "Kochanie"? - powtórzyła po niej srebrnowłosa.
- Och, wybacz. Mam taki zwyczaj nazywania ludzi. Przepraszam jeśli ci to przeszkadza.
- Nie, właściwie to... Nie przeszkadza - dziewczyna wreszcie się uśmiechnęła. W jednej chwili poczuła, że spada jej wielki kamień z serca.
***
Stając przed domem, dziewczyna nie wiedziała co zrobić. Z jednej strony chciała wejść i się ogrzać, wypić gorącą czekoladę... A z drugiej wiedziała, że nie ukryje bandaży. W końcu jednak chwyciła za klamkę i w pierwszej chwili dostrzegła Victora, który oglądał telewizję w salonie. Yuri zaś w tym samym czasie gotował.
- Akaś! - krzyknął Victor, po czym przybiegł, by przywitać się z córką.
Srebrnowłosa zaś początkowo starała się nie zwracać zbytniej uwagi na bandaże, by spokojnie móc zdjąć kurtkę. Gdy to jednak zrobiła, cała prawda wyszła na jaw.
- Przepraszam - zaczęła, a z jej oczu zaczęły cieknąć pierwsze łzy. - Przepraszam! - Rzuciła się na mężczyznę, by następnie mocno go przytulić. - Nie posłuchałam cię! M-Myślałam, że się mylisz, ż-że sobie jednak po-poradzę! - mówiła ledwo przez płacz.
Rosjanin zaś przymknął oczy i przyciągnął do siebie bliżej Akane, by móc oprzeć na jej głowie brodę. Następnie jedną ręką zaczął głaskać ją po włosach, a drugą po plecach. Dziewczyna więc powoli zaczęła się uspokajać, aż wreszcie po łzach prawie nie zostało śladu.
Yuri zaś, który obserwował całe zdarzenie, lekko się uśmiechnął. Nie chciał przerywać tej sielanki, jednak doskonale wiedział, że jedzenie stygnie, dlatego też przybrał postawę typowej gospodyni w fartuszku i z łyżką w ręku, by następnie krzyknąć.
- Pierogi gotowe!
- Z owocami? - spytała Akane, lekko się uśmiechając.
- I śmietaną na słodko.
***
Podczas zajęć, Akane miała niewielkie trudności z pisaniem przez swoją kontuzję, ale jakoś sobie radziła, zwłaszcza że wyjątkowo mogła pisać po angielsku, gdyż cyrylica była wciąż dla niej obcym bytem. Mimo to, w ciągu 2, może 3 lat od kiedy Victor ją zaadoptował, zdążyła nauczyć się rosyjskiego ze słuchu. Chociaż wciąż nie był on perfekcyjny i czasem wtrącała angielskie słówko, gdy nie wiedziała jak jest coś po rosyjsku. Gorzej było jak nie wiedziała ani jak jest coś po rosyjsku, ani po angielsku. Wtedy miała ochotę zacząć nawalać po japońsku, ale doskonale zdawała sobie sprawę, że i tak nikt jej nie zrozumie.
Przez to właśnie dziewczyna nie najlepiej radziła sobie z dogadywaniem się z innymi i musiała ze wszystkim radzić sobie sama, do czego oczywiście nie przyznawała się przed rodzicami. Najważniejsze i tak były zajęcia z tańca.
- Akane - powiedziała nagle nauczycielka, wyprowadzając dziewczynę z rozmyślań. - Może skoro jesteś z Japonii, to opowiesz nam o wojnie chińsko-japońskiej?
- Jakby jakaś różnica była - rzucił ktoś obraźliwy komentarz. - I tu żółtki i tu.
Klasa zaczęła się głośno śmiać. No może pomijając srebrnowłosą, która speszona, siedziała cicho.
- Weź, bo jeszcze obrazisz jednego z tych żółtków!
- Ty ją ratujesz, czy ośmieszasz?
- Klasa, spokój! Bo zaraz wyciągniecie karteczki!
- Nie opłaca się, minuta została. No właściwie już trzydzieści cztery sekundy - powiedział jeden z uczniów, zerkając na swój zegarek.
Nauczycielka więc westchnęła i spojrzała na zegar ścienny - w istocie, została niecała minuta do końca lekcji.
- Możecie się spakować - powiedziała zmęczona i wróciła do biurka.
Akane zaś wciąż była zawstydzona zaistniałą sytuacją. Z jednej strony doskonale wiedziała, że jej uroda znacznie odbiega od tej azjatyckiej, zaś z drugiej... Wciąż ją to raniło, mając myślach roześmianego Yuriego.
Pomyśleć, że ta klasa jest Rosjanami tak samo jak Victor, czy też... - pomyślała Akane, głęboko wzdychając. - Jurij...
***
Dziewczyna wyszła ze szkoły zmęczona. Nauczyciele to jednak nie mają serc, skoro aż tak bardzo trują uczniów...
- Akane, pssst! - usłyszała za sobą.
Odwróciła się więc w tamtą stronę i zobaczyła Jurija.
- Nie mam za dużo czasu, bo zaraz mnie dopadną Lovely Jurij Kittens, więc poczekaj na mnie w zaułku - powiedział szybko i odszedł od dziewczyny kawałek.
Szybko jednak usłyszała krzyki dziewcząt, które natychmiast zaczęły gonić blondyna. Ten to musi mieć niezłą kondycję.
Akane szybko domyśliła się, że nastolatkowi chodzi o ten zaułek, w który kiedyś ją zaciągnął. Czego jednak tym razem chciał? Porozmawiać? Ale o czym? Przecież nie mieli nawet żadnego tematu do rozmowy...
Nagle dziewczyna usłyszała jak ktoś idzie, zwróciła się więc tam z nadzieją, że zobaczy blondyna.
- Yurio! - krzyknęła, jednak jej uśmiech szybko zniknął i zastąpiło go zdziwienie. - Ja... cob?
-----------------------
Jak to pisałam, to wpierdalałam tylko pierogi, bo miałam taki okres xD Z serem, owocami i ruskie ❤ Chociaż jak teraz to czytam, to załamuję się sama sobą, bo mi się nie podoba c': No ale już trudno się mówi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro