2. Znamy się?
Słowa chłopaka rozchodziły się jakby echem w głowie dziewczyny. Nie pamiętał jej? Nie pamiętał tego co przeżyli? Tego ile łez wylała w jego ramię? Tego jak raz spała obok niego, zaraz po tym jak jej wysłuchał? Tego jak rozkoszowała się razem z nim pierogami ruskimi u jego dziadka? Czy on naprawdę... Zapomniał?
Nagle jednak po sali rozeszły się szepty, w tym złośliwe komentarze odnośnie Akane.
- Kim ona jest? Dlaczego tuli się do Jurija?
- Okropna figura w porównaniu z Jurijem.
- A te włosy? Szczotki nie widziała?
- Co ona sobie myśli, by go w ogóle dotykać?
Srebrnowłosa jednak zamiast się przejmować tym co mówią inni, patrzyła błagalnym wzrokiem na blondyna, trzymając go przy tym za rękę, pełna nadziei, że ten sobie o niej przypomni.
- Yurio, proszę...
- Nie jestem Yurio, a teraz proszę, puść mnie.
Nagle chłopak wyrwał się dziewczynie, pozwalając jej tym samym upaść na kolana. W uszach Akane zaś pojawił się głośny pisk, skutecznie wszystko zagłuszając. Zapomniał...
***
Dziewczyna wyszła z budynku, wciąż przybita zaistniałą sytuacją. Ona tak ucieszyła się na jego widok, nawet jeśli nie widzieli się dwa lata... Może chciał o niej zapomnieć? Może fakt, że do niego ostatecznie nie napisała, mimo że tego bardzo pragnęła, jakoś go wkurzył? A może...
- Akane! - usłyszała nagle za sobą. Po chwili jednak została złapana za rękę, zaciągnięta w jakiś zaułek i przygwożdżona do ściany tak, by nie miała żadnej możliwości ucieczki. - Przepraszam!
Wtem zobaczyła. Znane jej, zielone oczy i jasne, blond kosmyki.
- Yurio...
- Nie jestem Yurio. Już nie... Nie nazywaj mnie tak. Gdy zerwaliśmy kontakt, to udało mi się jakoś wyrobić we wszystkich to, by mówili mi Jurij. Wreszcie szanują mnie na tyle, by nie widzieć we mnie jedynie chłopczyka, co to wygląda jak dziewczyna.
- Dlaczego jednak...
- Widziałaś reakcję tych wszystkich dziewczyn, prawda? Lepiej byś się ze mną nie zadawała, bo to nowa generacja Yuri Angels. Nazywają siebie Lovely Jurij Kittens, czy jakoś tak... Ja jednak wolę mówić na nie wrzuty na dupie.
- Nic się nie zmieniłeś - Akane chwyciła za jego policzki i lekko się uśmiechnęła. - Wciąż jesteś tsundere.
- Tsun... co? Nieważne - odtrącił jej ręce, a uśmiech dziewczyny momentalnie zniknął. - Po za tym... Zmieniłem się przez te dwa lata, nawet jeśli tego jeszcze nie widzisz.
- Utrzymujesz dalej kontakt z Otabekiem? - spytała po dłuższej, niezręcznej ciszy.
- Tak...
- To dobrze. Cieszę się.
Ponownie zapadła cisza, a żaden z nastolatków nie śmiał się jej przerwać, jednak po chwili chłopak chwycił za niesforny kosmyk włosów dziewczyny i poprawił go.
- Urosły ci - powiedział, po czym odszedł, jak gdyby nigdy nic.
***
Następnego dnia Akane nie mogła przestać myśleć o tym co się wydarzyło między nią, a Jurijem. W prawdzie to był zwykły, miły gest ze strony nastolatka, że postanowił jednak tak nie olewać srebrnowłosej, a wręcz chronić ją przed natrętnymi fankami... Ale jak ta sprawa z tym nagłym przytuleniem miała się wyjaśnić?
- Jestem taka głupia - powiedziała Akane, niby sama do siebie, jednak ponieważ jadła śniadanie z ojcami, to doskonale usłyszeli oni słowa nastolatki.
- Akane, wszystko w porządku? - spytał Yuri.
- Co? Ach, tak...
- Coś wczoraj stało się w szkole? - dopytywał dalej Japończyk. Po chwili jednak położył rękę na jej dłoni i uśmiechnął się zachęcająco. - Słoneczko, nam możesz powiedzieć.
- To... Nic takiego, naprawdę - powiedziała, jednak widząc przejętą minę mężczyzny, postanowiła wyznać prawdę. - Spotkałam Yurio... Znaczy... Jurija. I tak się ucieszyłam, że go z wrażenia przytuliłam, ale on wtedy stwierdził, że mnie nie pamięta... A-Ale po szkole wyjaśnił mi, że nie chciał mnie narażać na swoje fanki, czy coś takiego...
- Zraniło cię to?
- Nie! Znaczy... Po prostu... Trochę mi przykro, że przez to widocznie nie będę mogła z nim rozmawiać tak jak dawniej... Wiem, że nie widzieliśmy się ze sobą dwa lata i to zapewne dla niego wielkie zdziwienie, że przeprowadziłam się z wami do Rosji... Ale naprawdę, miałam cichą nadzieję na to, że ten dawny czas.... to wszystko do nas powróci. I właśnie dlatego jestem głupia, przez te swoje marne nadzieje na to, że niektóre rzeczy jednak się nie zmieniły.
- Akane...
- No nieważne! Mam zaraz autobus, więc lepiej będzie, jak już wyjdę, pa!
Srebrnowłosa jak powiedziała, tak zrobiła. Zabrała plecak, torbę ze strojem sportowym, ręcznikiem i innymi potrzebnymi jej rzeczami, po czym wyszła.
- Victor, co o tym myślisz? - spytał Yuri, zerkając na Rosjanina.
Mężczyzna nie odpowiedział. Wydawał się być jak zwykle zamyślony. Japończyk jednak mu nie przerywał, ponieważ wiedział, że on także myśli o dziewczynie i o tym jak jej pomóc.
- Zostawiła swoje śniadanie do szkoły - powiedział nagle Victor, wzrok mając wbity w torbę ze śniadaniem.
Mimo to, było już za późno, ponieważ dziewczyna dawno pojechała.
***
Akane, wchodząc do szkoły była zestresowana i niepewna. Dodatkowo, znowu miała lekcję baletu, na której prawdopodobnie mogła zobaczyć Jurija, mimo że są w innym wieku. W szkole mianowicie były grupy odpowiadające umiejętnościom tancerzy, a nie ich wiekowi. Początkujący, średni i wykwalifikowani. Blondyn oczywiście był w tej ostatniej grupie. Akane do niej jednak trafiła tylko ze względu na to, że było w niej najmniej osób, oraz dodatkowo nikt jeszcze dokładnie nie potrafił określić gdzie powinna należeć. Nauczyciel stwierdził jedno - jak sobie nie poradzi z wykwalifikowanymi, to najwyżej ją przerzucimy do gorszej grupy.
Gdy więc weszła wreszcie na salę, a jej wzrok spotkał się z oczami blondyna, to... Ten zdawał się ją olewać i nie patrzeć na nią, zupełnie jakby nie istniała. I, mimo że było to dla jej dobra... wciąż bolało.
- Akane Katsuki, znowu spóźniona... - zauważyła Lilia. - Chyba już ci mówiłam, co sądzę o spóźnialskich, prawda? Nie tolerujemy takich w klasie.
- Tak, najmocniej przepraszam... - Akane ukłoniła się, przyzwyczajona do japońskich zwyczajów, przez co reszta zwróciła na nią szczególną uwagę i znowu zaczęły się szepty.
- Co ona robi?
- To jakiś zwyczaj, czy co?
- Kłania się przed Vedmą, bo myśli, że zdobędzie jej przywilej? Zabawne.
Akane głęboko westchnęła, błagalnym wzrokiem patrząc na czarnowłosą, która zdawała się jednak być nieskora do pomocy. O Juriju nawet nie pomyślała, ponieważ doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że jego pomoc tylko wszystko pogorszy.
- Akane, głuptasku ty mój, zapomniałaś drugiego śniadanka! - usłyszała nagle za sobą znajomy głos.
- Mamo! - krzyknęła i odwróciła się w stronę Victora, ledwo powstrzymując chęć rozpłakania się. Nie chciała martwić rodziców, jednak nawet jeśli nie ze smutku, to była w stanie się popłakać ze szczęścia, że ich widzi.
- Czy to Victor Nikiforov, ten sławny były łyżwiarz, a teraz trener? - ktoś rozpoczął kolejne szepty.
- A to musi być Katsuki Yuri, ten łyżwiarz, którego trenuje.
- Katsuki? Ta Akane miała tak chyba na nazwisko.
- Czy to znaczy, że Yuri jest jej ojcem?
- Ale bardziej podobna jest do Victora.
- No co wy, taki pasztet podobny do Nikiforova?
Wtem czara się przelała. Victor stanął przed Akane, widocznie ją zasłaniając swoim ciałem. Następnie zaczął morderczym wzrokiem mierzyć wszystkich wokoło.
- O nie, włączył mu się overprotective mother mode - szepnął Yuri, stając za Akane, zupełnie jakby się bał, że gniew Victora przejdzie i na niego.
- Kto śmiał obrazić moją Cinnabon? - spytał Victor na tyle poważnym tonem, że nikt nie śmiał pisnąć ani słówka. - Pytam jeszcze raz. Kto śmiał...
- Victor... - szepnęła nagle Akane. - Wystarczy. To nic takiego, naprawdę. - Uśmiechnęła się w jego stronę. - Dziękuję za śniadanie. Dalej... Poradzę sobie sama.
Mężczyzna spojrzał na nią skruszonym wzrokiem, a następnie uklęknął, chwytając ją za rękę, zupełnie tak, jakby jej się oświadczał. Znowu.
- Kocham cię, kwiatuszku. Pamiętaj o tym. - Złożył lekki pocałunek na jej dłoni, po czym wyszedł.
- Dziękuję - szepnęła za nim Akane.
Nagle jednak do srebrnowłosej podszedł Yuri, który pogłaskał ją po głowie i poszedł za Victorem, ówcześnie jednak wręczając dziewczynie torbę ze śniadaniem.
- Możemy proszę wrócić do zajęć? - spytała nagle Akane, zwracając się do Lilii, która początkowo miała coś powiedzieć, jednak ostatecznie jedynie westchnęła, masując palcami swoje skronie.
- No już, wracamy do ćwiczeń, obiboki! - krzyknął nagle Yakov, który wszedł do sali, widocznie chcąc uratować jakoś sytuację.
Czarnowłosa więc postanowiła ulotnić się do swojego gabinetu. Kiedy jednak przechodziła obok srebrnowłosej, to szepnęła niemal niesłyszalne:
- Przepraszam.
***
Akane trudno było nadążyć za wykwalifikowanymi, jednakże była na tyle zdeterminowana, że przechodziła swoje dotychczasowe umiejętności, męcząc się jeszcze bardziej niż wcześniej.
- Adage*! Zwinnie, po kolei! Dobrze! Pas de bourrée**! Jeté***! Jeté Akane, Jeté, a nie Failli****!
Srebrnowłosa powoli zaczęła tracić rytm. Postawiła o jeden krok za daleko w swoich możliwościach. Nagle straciła równowagę i runęła na ziemię.
- Akane! - krzyknął Jurij, a świat powoli zaczął znikać sprzed oczu nastolatki, zamieniając się jedynie w czerń i zdeformowane głosy.
----------------------------------
*Adage - powolne kroki wykonywane na środku sali, z dala od drążka
**Pas de bourrée - drobne kroczki w bok
*** Jeté - skoki z nogi na nogi
****Failli - skok z dwóch nóg na jedną
----------------------------------
Więcej fanartów aaaa ❤❤❤
Wielkie podziękowania dla ElaineSuncry <3
No i oczywiście znowu postanowiłam poprawić po swojemu (na odwal się trochu xD) jeden fanart. Tak mi się spodobał jego pomysł, że nie mogłam się powstrzymać. Dodatkowo wszystko zwalę na Akane i jej genialną bluzkę na tym rysunku. DAJCIE MI TAKĄ, JA CHCĘĘĘĘĘ
Also, nie mogłam się oczywiście powstrzymać bez małych komentarzyków z boku xD Za bardzo mnie to kusiło.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro