Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15. Jesteś głupia

- C-C-Co?! - krzyknęła zaskoczona Akane, natychmiast się cofając.

Co ona właśnie powiedziała? Podnieca? Czy srebrnowłosa się właśnie przesłyszała? Na pewno tak!

Kiedy jednak Akane nieco ogarnęła swoje myśli i spojrzała ponownie na Patrishę, to zobaczyła, że się wciąż uśmiecha. Po chwili jednak zwróciła się w stronę wyjścia.

- Powinnaś na siebie uważać, Akaś. Ponieważ aktualnie mam wielką ochotę wgnieść Jurija w ziemię za to, że jest twoją parą.

A następnie wyszła bez słowa pożegnania...

- Co się właśnie stało? - spytała sama siebie Akane.

Po chwili jednak dziewczyna westchnęła i podeszła do jednego z ogromnych, połączonych ze sobą okien, które rozchodziły się na całą wysokość pomieszczenia. Wtedy też zobaczyła Jurija... A następnie też Patrishę, która podeszła do niego widocznie po to, by z nim porozmawiać.

Dziewczyna sięgnęła ręką w stronę szyby, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Była zamyślona. Nie była jednak do końca pewna o czym właściwie myślała. Zupełnie jakby ktoś kliknął jakiś niewidzialny wyłącznik na niej.

- Akane?

Dlaczego jednak tak nagle? Czy to przez to, że spojrzała na Jurija? A może to przez Patrishę, która odwaliła jej niespodziewaną scenę?

- A-ka-ne?

Teraz, gdy widziała, że razem rozmawiają... Jak miała się czuć? Początkowo była zazdrosna o Patrishę, a teraz wychodzi na to, że nie dość, że ciemnowłosa nie żywiła do niego żadnych uczuć, to jeszcze...

- Akane!

Wtem dziewczyna otrząsnęła się ze swojego transu i zobaczyła Jacoba. Wyglądał on na nieco zaniepokojonego, ale widząc zdziwioną minę dziewczyny, lekko się uśmiechnął. Po chwili jednak strzelił jej z palca prosto w czoło.

- Ała! - krzyknęła, łapiąc się za czoło, by następnie zacząć je masować.

- Twoja wina. Coś ty taka zamyślona? Wołam cię i wołam, a ty nic.

- No bo... Sama nie wiem. Tak jakoś... Naszło mnie na rozmyślania... Ważniejszym teraz jest inne pytanie... Co ty tu właściwie robisz?

- A co, nie mogę tu być?

- Znaczy... Sama nie wiem. Nie jesteś nawet uczniem tej szkoły... Zacznijmy od tego, że skąd w ogóle wiedziałeś, że tu będę?!

- Od Victora.

- Ach... No tak. Często teraz piszecie?

- Ta... Zdarza się. Głównie rozchodzi się o twój temat, a co?

- Nic... Chociaż... Właściwie to jest jedna sprawa. Kiedyś już musiałam tak pouczać jednego kolegę, więc ciebie też nie zaszkodzi... - Dziewczyna w mgnieniu oka przybrała poważną postawę. - Jeśli kiedykolwiek w jakikolwiek sposób zagrozisz związkowi Victora i Yuriego, to musisz liczyć się ze mną. Przeżyliśmy razem już wiele katastrof. Wiele czynników zagrażało związkowi moich ojców... Jednak dalej trzymamy się razem! I, mimo że wierzę, że ich miłość jest nie do pokonania... To jednak wciąż... - Do oczu Akane zaczęły napływać łzy, a jej głos powoli się załamywał. - Gdy widzę, że cierpią przez jakieś mniejsze, czy większe kłótnie, to... to...

Nagle dziewczyna poczuła uścisk. Mianowicie Jacob poczuł się nieco winny, ponieważ doprowadził Akane do płaczu, mimo że nie miał takiego zamiaru.

- Dlaczego miałbym zagrozić temu związkowi? - spytał po chwili chłopak. - Jesteś głupia.

- Wiem.

Po chwili Jacob oderwał się od dziewczyny i podszedł do radia.

- Nie ma co się mazać. Lepiej zastąpić to czymś co sprawia ci radość. - Mrugnął okiem w jej stronę.

Akane więc uśmiechnęła się i stanęła w pozycji gotowej do tańca.

***

Gdy tylko chłopak wszedł na salę, to ją zobaczył - dziewczynę o srebrnych włosach, ułożonych w nieładzie, jakby zaraz miały wypaść spod gumki i zatoczyć się wokół dziewczyny. Mimo to, nie oszpecało jej to. Wręcz przeciwnie. Ten mały nieład sprawiał, że wyglądała ona niczym jakaś zagubiona w swoich myślach artystka. Co w prawdzie nie odbiegało tak bardzo od prawdy, ponieważ widać było, że dziewczyna krąży myślami gdzieś indziej, niż ludzkie oko jest w stanie dotrzeć wzrokiem.

Jacob nie był w stanie stwierdzić jakie uczucie wtedy czuł, gdy ją zobaczył. Wyglądała na taką zagubioną... A jednak jednocześnie dojrzałą... Zupełnie jak...

- Victor... - szepnął sam do siebie, po czym podszedł wreszcie bliżej, zaczynając nawoływać dziewczynę.

***

Akane i Jacob zaczęli ciężko oddychać, wciąż wpatrzeni w siebie. Co się właśnie stało? Na to pytanie nawet oni nie byli w stanie odpowiedzieć.

- Widzę, że dobrze się tu bawicie - fuknął Jurij, który już od jakiegoś czasu obserwował poczynania nastolatków.

- Jurij! - krzyknęła zaskoczona Akane. Po chwili odbiegła od Jacoba i stanęła przed Rosjaninem. - Wszystko w porządku? Ja... Widziałam jak rozmawiałeś z Patrishą...

- A dlaczego miałoby być coś nie tak? Skoro jednak już sobie zadajemy tak pytania, to czy mógłbym wiedzieć co on tu robi?

- To... My tylko... - Akane nie miała słusznego wytłumaczenia. Sama zastanawiała się nad tym dlaczego Jacob postanowił przyjść na salę.

- Ech... Widzimy się na lodowisku - mruknął po chwili chłopak.

- Lodowisku? - dopytywała dziewczyna.

- Ta, przecież balet już raczej masz w małym palcu. Gorzej z łyżwiarstwem. Jeśli będziesz jeździć tak jak podczas naszego pierwszego spotkania, to cię prędzej czy później wyśmieją.

- Ale co w mojej jeździe było nie tak?! - Akane nadęła twarz zezłoszczona, po chwili pokazując język blondynowi.

- Nic... Była dobra... Jak na udawanie, że nie ma się łyżew na nogach, a baletki.

- Okrutne!

- Ale prawdziwe... - Chłopak po chwili podszedł do Akane i potarmosił jej włosy. - Idę się przebrać.

Srebrnowłosa zaś ponownie odprowadziła chłopaka wzrokiem bez słowa sprzeciwu. Dlaczego ten chłopak zawsze najpierw się z nią tak droczył, a później jak gdyby nigdy nic normalnie z nią rozmawiał, czasami doprowadzając ją tym samym do czerwonej gorączki?

- Definitywnie jest tsundere... - powiedziała, głośno myśląc Akane.

- Zupełnie jak Kastiel ze Słodkiego Flirtu.

- Co?

- Co?

***

Akane zeszła do szatni, by tam zobaczyć przebranego już Jurija.

- Czekałeś na mnie? - spytała dziewczyna.

- Czujesz coś do niego? - mruknął nagle chłopak.

- C-Co?

- Nieważne, zapomnij. Idź się przebrać. Poczekam tu na ciebie.

Srebrnowłosa więc bez słowa weszła do swojej szatni, by następnie tam zdjąć body i przebrać się w swój strój codzienny, który składał się ze zwykłego, niebieskiego t-shirtu, czarnych leginsów i czerwonych trampek.

O dziwo, czuła się bardzo swobodnie, nawet z myślą, że za drzwiami stał chłopak, który mógłby w każdej chwili wparować do szatni.

- Podobało ci się tańczenie z nim? - usłyszała nagle za drzwiami.

- No... Myślę, że to było całkiem fajne przeżycie.

Po chwili usłyszała lekkie westchnięcie. Postanowiła więc, że doda jeszcze jedno zdanie do swojej wypowiedzi:

- Chociaż szczerze nie było to tak fajne uczucie jak taniec z tobą...

Po chwili usłyszała jak chłopak opiera się o białe drzwi. Podeszła więc do nich i dotknęła je ręką, zupełnie jak w tych wszystkich dramach robią. Mimo to, sprawiło jej to nie małą przyjemność... - Uczucie, że jest się tak blisko osoby, na której nam zależy...

- Długo jeszcze? - usłyszała po chwili.

- Ach, przepraszam!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro