10. Słodki deser zazdrości
- Ja... cob? - spytała Akane. - Co ty tu robisz?! Przecież... To Rosja! Masz jakieś zawody, albo..?
- Nie, jestem tu w odwiedzinach - powiedział, po czym szczerze się uśmiechnął.
W prawdzie jakiś kontakt z nim zachowała - słaby, ale zawsze coś. Pisanie raz na ruski rok to też jakieś utrzymywanie kontaktu, prawda?
- Akane! - usłyszeli. Po chwili dobiegł do nich Jurij. - A ten co tu robi? - spytał, jakby miał jakieś wąty.
- On...
- Przyszedłem tu do mojej dziewczyny! - krzyknął, obejmując srebrnowłosą.
Nie dość, że blondyn był w szoku, to jeszcze Akane całkowicie nie ogarniała co się właśnie stało. Dziewczynę? Ale dlaczego ją w takim razie objął? Czy jest coś o czym ona nie wie? A raczej na pewno jest coś o czym ona nie wie.
- Co ty... - usiłowała powiedzieć dziewczyna, jednak Jurij szybko jej przerwał.
- Gratulacje - powiedział jedynie, po czym odszedł, jak gdyby nigdy nic.
- Yurio! - krzyknęła za nim jeszcze Akane.
Widząc jednak coraz bardziej oddalającego się nastolatka, odpuściła. Wtedy więc wreszcie spojrzała na Jacoba, oczekując jakichkolwiek wyjaśnień.
- Sorki, że tak nagle, ale mam swój powód do tego.
- No to czekam... Jaki może być jakże ważny powód, by kłamać, że jestem twoją dziewczyną?
- Jestem tak jakby... Zatrudnionym przez Victora twoim "chłopakiem", który ma odstraszać innych... chłopców - powiedział, jednak gdy coraz bardziej brnął w zdanie, to na jego twarzy pojawiał się jeszcze większy rumieniec i zażenowanie z tym płynące.
- Czekaj... co?!
***
- Victor! - krzyknęła wkurzona Akane, gdy tylko wróciła do domu.
- Nie ma go, wyszedł - powiedział Yuri, podchodząc do Akane. - Stało się coś?
- Tak! - krzyknęła, jednak widząc zdziwionego, jak i przerażonego zarazem mężczyznę, odpuściła. Postanowiła jednak wszystko wyjaśnić Japończykowi, który zdawał się nie wiedzieć o planie Rosjanina.
- Czekaj... co?!
- Miałam dokładnie taką samą reakcję! Myślałam, że będziesz coś wiedział, ale... - westchnęła. - Ale chyba muszę osobiście wypytać Victora co mu strzeliło do łba.
- Pierwszy raz o tym słyszę. Nie wiem po co Victor miałby coś takiego robić. Owszem, często jest nadopiekuńczy, ale by wymyślić taki plan?! No tego to bym się po nim nie spodziewał...
- Tak w ogóle, gdzie jest Victor?
- Sam się nad tym zastanawiam. Wyszedł nagle, nawet nic nie mówiąc... Znaczy, chyba coś tam mruknął, że idzie się przejść.
- Unika mnie - zauważyła słusznie Akane.
Yuri zaś nawet nie śmiał zaprzeczyć. Dziewczyna miała rację - to było pewne.
- Myślisz, że dzisiaj jeszcze wróci? - spytała po chwili.
- Nie wiem - odpowiedział szczerze mężczyzna.
- Idę do pokoju...
Jak powiedziała, tak zrobiła. Japończyk zaś odprowadzał ją wzrokiem. Nie chciał jednak stać tak bezczynnie.
***
Yuri zapukał do pokoju dziewczyny. W ręku zaś trzymał gorące kakao z bitą śmietaną, kolorową posypką i czereśnią dla ozdoby, która i tak miała zostać zjedzona jako pierwsza.
- Akane, mogę wejść? - spytał.
- Tak... - usłyszał.
Otworzył więc drzwi i wszedł do środka. Zobaczył wtedy, że nastolatka leży na łóżku, wtulona w Makkachina i przegląda coś na telefonie. Gdy zaś do niej podszedł, to zauważył, że siedzi na Instagramie Victora.
- Myślisz, że powinnam założyć Instagrama? - spytała, jednak kiedy zobaczyła prezent od Japończyka, to natychmiast odłożyła telefon i usiadła, robiąc tym samym miejsce mężczyźnie... Jak i zasmucając psa, któremu dobrze się leżało z wtuloną w niego dziewczyną. - Dzięki.
W czasie gdy nastolatka zdjęła czereśnię, by następnie zjeść ją ze smakiem, to Japończyk przyglądał się dziewczynie z lekkim uśmiechem.
- Akane, lubisz Yurio? - spytał nagle.
Dziewczyna nagle zaczęła dławić się pestką czereśni, którą połknęła z wrażenia. Yuri więc natychmiastowo wstał i zastosował chwyt Heimlicha, przez co Akane mogła wypluć pestkę, która poleciała hen daleko w kąt pokoju.
- Przepraszam! - krzyknął z przejęciem mężczyzna i podał dziewczynie kakao, by mogła się czegokolwiek napić, zwłaszcza że nie mieli żadnej wody w zasięgu ręki.
- Dlaczego tak nagle? - spytała dziewczyna, gdy wreszcie jej oddech się ustosunkował.
- Cóż... Wspomniałaś o Juriju i jakoś tak pomyślałem... Naprawdę, wybacz, że jestem takim głupkiem.
- Za wiele się nie pomyliłeś, w sumie... Kiedyś mogłam być nim z lekka zauroczona, ale teraz chyba to prysło... Nie dogaduję się z nim tak jak wcześniej...
- Dlaczego więc chciał z tobą dzisiaj porozmawiać?
- Sama się nad tym zastanawiam...
-----------------
To napiszę wam teraz może trochę o chwycie Heimlicha, bo myślę, że to przydatna wiedza. Może nawet ktoś to przeczyta. Chwyt Heimlicha jest podstawowym krokiem, gdy ktoś się zadławi, chociaż i tak jest stosowany zazwyczaj jako ostatni przez swoją trudność (można poważnie przy tym uszkodzić brzuch). Są też zawsze alternatywy, takie jak chociażby popukanie po plecach, bądź wsadzenie palców do gardła poszkodowanego i zmuszenie go do wyplucia. Chwyt Heimlicha może wydawać się z pozoru łatwy, ale no - to tylko pozory. Należy przy takim chwycie pamiętać chociażby różnicę między osobą dorosłą, a dzieckiem. Dorosłą ściska się dwoma rękoma zaciśniętymi w pięści, zaś dziecko jedynie jedną, gdyż drugą przytrzymuje się je za plecy. Chociaż taka ciekawostka, można samemu na sobie wykonać chwyt Heimlicha (najlepiej uciskać o jakiś stół, biurko, czy cokolwiek takiego, co macie pod ręką). No i najważniejsze, trzeba wiedzieć gdzie uciskać - między pępkiem, a żebrami. Czyli w sumie tam gdzie jest przepona.
Trochu się wspomogłam Wikipedią, co widać na pierwszy rzut oka, ale działałam też z pamięci, bo EDB było fajnym przedmiotem. Leciałam na 4 i 5 bez uczenia się xD Gdybym tylko jeszcze umiała tak w matmę c':
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro