Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5

James oderwał ode mnie Malcolm, I rzucił go na ścianę. Biedak będzie miał traume i już z nikim nie będzie się całował. Razem z teoretycznie moim mate mierzyliśmy się wzrokiem. Jego wściekłość skumulowała się w oczach, gdyby wzrok mógłby zabijać już dawno bym leżała trupem. Pierwsza oderwałam wzrok.

- Czego ode mnie chcesz?

- Jesteś idiotką?  Cały czas chodzi o ciebie, nie pozwolę Ci stąd wyjechać, a to przedstawienie na korytarzu co ci dało?

-  Wiele- mruknęłam

- Wybaczę Ci to nieposłuszeństwo jeśli wrócisz do pokoju i odwołasz ten cyrk

No chyba, kurde, nie. W tamtym momencie chciałam go oblać srebrem i patrzeć na jego męczarnie zajadająć popcorn. Popatrzyłam na niego skruszona. Jedną stopą kręciłam kółka po podłodze.

- Chcesz powiedzieć, że mam wrócić do pokoju,  odwołać łowców i być na twoje rozkazy?

- Tak- odparł stanowczym i spokojniejszym tonem.

Popatrzyłam na niego , teraz ja mogłam zabijać spojrzeniem. Strach odpłynął, zabiję gnoja. 

- Nie!! I wiesz co brzydzę się tobą, nie jesteś księciem tylko kundlem z rodowodem. Zjeżdżaj mi z drogi,  mam nadzieję że widzimy się ostatni raz!

Na potwierdzenie tych słów,  przepchnęłam się obok niego i poszłam do pokoju po sprawdzić czy jakieś  moje rzeczy zostały. Gdy wychodziłam, na korytarzu nie było nikogo, na stoliku obok drzwi leżała mapa jak wyjść z zamku.  Po kilku minutach widziałam główne drzwi wejściowe, ciekawe gdzie się wszyscy podziali, jedynym źródłem odgłosów w zamku byłam ja. Ciekawe gdzie jest James? Nie mogłam wtedy myśleć o tym śmieciu. Wzięłam głęboki oddech i wyszłam na zewnątrz. Tam czekał na mnie czarny jeep, za kierownicą widziałam przyjaciela ojca. Gdy mnie zauważył wyskoczył z auta by mnie uściskać.

- Co się stało? Była walka a później wyparował razem z tobą. Nie wiedzieliśmy co się z tobą działo, baliśmy się

Trzymał mnie wtedy na długość ramienia.

- Uciekłam , dopiero co się obudziłam w jakieś obskurnej celi. Cały zamek był pusty więc wyszłam

A co miałam powiedzieć? Wujku, wiesz porwał mnie książe wilkołaków uważając że jestem jego mate. Nie obudziłam się w celi tylko na miękkim łóżku w pokoju wypełnionym nowoczesnym sprzętem.  A zapomniałabym  patrzył na mnie jakby chciał mnie przelecieć wzrokiem, miałam na sobie koszulkę, a co u ciebie? Taa, mogłabym mu tak powiedzieć,  tylko że wtedy Zarząd by się mną zajął, a tego bym nie chciała,  o nie. Wujek powiedział mi że ojciec szaleje w co szczerze wątpiłam,  i czeka na nas w Akademii. Nie mógł przyjechać bo jak uważał na "alergię " na wilkołaki , co widzi wilkołaka to budzi się w nim instyktownie zabójcy. Słyszałam historie że to prawda, cud że jeszcze. Na dworze już panowała noc, niebo było bezchmurne, księżyc przypominał rogalik, przez co trochę zaburczało mi w brzuchu. Po godzinnej jeździe dojechaliśmy wreszcie do szkoły. Przy głównym wejściu powiedziałam wujkowi że muszę się trochę przespać, życzył mi kolorowych snów i poszedł do swojego gabinetu.  Na szczęście mieszkam sama, w końcu coś daje prestiż. Nacisłam włącznik  światła,  stałam osłupiała, na łóżku ktoś leżał

-------------------------

Na początek chciałabym wiedzieć jak wam się podoba ten rozdział, może być? Po drugie wielkie dzięki za komy I gwiazdki, kolejny rozdział od 90 🎇dacie radę? I chciałabym was zaprosić na " Pamiętam", liczę na waszą opinię https://www.wattpad.com/story/108723580 Chyba coś w tym rozdziale schrzaniłam

PS.  Chcielibyście rozdział ze strony Jamesa?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro