MYŚLI
Budzisz się rano.
I znów ta myśl dręcząca.
Co dziś będzie?
Czy znów dzień ten, będzie najgorszy w świecie?
Czy znów w nocy płakać do późna będę?
A gdyby tak zniknąć.
By nikt nie pamiętał
Nikt nie wiedział, że ktoś cierpiał.
Zapomną.
Bo nic wart nie jestem.
Jestem tylko pustym sercem.
Nic nie czuję, pustka jedynie.
Może ktoś w końcu zobaczy me cierpienie?
I wyciągnie rękę.
Jak się czujesz? – zapyta.
A ja odpowiem. – fatalnie, życie całe w oczach mi umyka.
On odwróci się.
Odejdzie.
Bo nikt nigdy takiego jak ja nie zechcę.
***
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro