Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

57

Stiles otworzył oczy, wdychając gwałtownie powietrze. Pierwsze, co zrobił, to sprawdzenie czy miał ręce. Na szczęście były na swoim miejscu.

- Stiles? - zapytał niepewnie Scott, spoglądając na przyjaciela.

Stilinski chciał ruszyć ręką, ale nie dał rady. Za długo leżał nieprzytomny.

- Scott? - wychrypiał, patrząc prosto w oczy McCalla, który przytulił się do niego mocno.

Stiles westchnął z ulgą, czując że faktycznie wrócił.

W sali był też Isaac, który przyłączył się do wspólnego uścisku. Brunet nie zdawał sobie sprawy, jak strasznie za nimi tęsknił.

I nie miał żadnego guza. Był zdrowy jak ryba.

Uśmiechnął się lekko, choć z trudem.

- Już się bałem, że cię zabrała - wyszeptał mu do ucha Scott, patrząc na niego znacząco.

- Stilinski, wiesz idioto jak się martwiłem? Nie rób już nic takiego - powiedział Isaac, uśmiechając się krzywo.

Kiedy już go wyściskali, poszli po lekarza, który coś tam gadał o rehabilitacji i że zaraz zadzwoni po jego tatę. Wyglądał na nieco zdziwionego jego nagłym powrotem i brakiem guza, ale nic nie powiedział.

*

Jego tata wyściskał go jak nigdy dotąd. Mówił o tym jak się martwił, że bez niego było mu strasznie ciężko. Wyszedł dopiero po trzech godzinach do domu.

W drzwiach zobaczył Dereka, na którego widok łzy same mu wypłynęły z oczu.

- Strasznie mnie skrzywdziłeś - wyszeptał, gdy do niego podszedł i wtulił w niego. - Wytłumacz mi.

- Później, kochanie. Teraz muszę się tobą nacieszyć. Kocham cię.

- Ja ciebie też.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro