11
- Nie mam pojęcia, co mogło się wydarzyć - powiedział Stiles swojemu tacie. Mężczyzna przybiegł od razu, kiedy usłyszał jego krzyki.
- A znałeś ją? - zapytał mężczyzna.
W kuchni byli już policjanci. Przyglądali mu się uważnie, przy okazji sprawdzając każdy najmniejszy szczegół. Ciało zostało zabrane kilka minut temu, a on dopiero teraz był przesłuchiwany.
Nie wiedział czy skłamać. Tak właściwie nie znał tej kobiety, ale w końcu zrobiła niezły bałagan w jego domu i przez chwilę chciał to powiedzieć, jednak się rozmyślił.
- Nie, nie znam jej - odpowiedział, odwracając wzrok.
- To może ją kiedyś spotkałeś?
- Nie przypominam sobie.
Nie chciał okłamywać taty, ale jeszcze nie wiedział czy ma to związek z tymi całymi wilkołakami. Musiał powiedzieć o tym Derekowi i Scottowi.
- Ale jesteś pewny? Wiesz...
- Jestem pewny - mruknął. - Mogę już pójść do siebie?
Szeryf kiwnął głową, a Stiles już w drodze wyciągnął telefon, wybierając numer do przyjaciela.
- Stiles, wszystko dobrze? - zapytał Scott.
Stilinski zamknął drzwi i położył się na łóżku.
- Przed chwilą zabrali martwe ciało jakiejś kobiety sprzed mojego okna - powiedział.
Wyjaśnił mu, co się działo przez ostatnie pół godziny.
- Ale z tobą wszystko dobrze, nie?
Stiles uśmiechnął się pod nosem. Cieszył się, że miał takiego przyjaciela, jak Scott. Mimo tego, że brunet jeszcze wczoraj się na niego wściekał, to on dziś się martwił i był dla niego bardzo miły.
- Jasne - odpowiedział. Po krótkiej chwili ciszy zapytał. - Nie jesteś w szkole?
- Spóźniłem się na lekcję z Harrisem i czekam w kiblu na koniec.
Stiles zaśmiał sie cicho.
- Przyjdziesz dziś z Issaciem? Tata miał zostać ze mną w domu, ale przez to zabójstwo musiał iść na posterunek.
- Przyjdę, ale Isaac ma coś do roboty.
Stiles pożegnał się z nim i odłożył telefon na szafkę. Zamknął oczy, chcąc zasnąć, jednak usłyszał czyjeś kroki. Jęknął głośno, spoglądając jednym okiem na drzwi, a drugie zostawiając zamknięte.
- Derek? - zapytał, podnosząc się do siadu.
- Hej - przywitał się i pocałował go w policzek. Stiles uśmiechnął się do niego, rumieniąc delikatnie.
- Co tutaj robisz?
Bardzo cieszył się z tego spotkania. Zatęsknił za nim i miał nadzieję, że w najbliższym czasie się spotkają.
- Przez to morderstwo. Musiałem sprawdzić czy nic ci nie jest.
Stilinski uśmiechnął się do niego. To było słodkie, że się martwił.
- Wszystko w porządku - mruknął, przysuwając się do ściany, by zrobić mu miejsce.
Kiedy Derek położył się obok niego, przytulił chłopaka do siebie. Pocałował go w czoło.
- A ten ból głowy?
Stiles westchnął cicho, kładąc palec na jego ustach. Położył głowę na klatce piersiowej Hale'a, zamykając oczy. Był bardzo zmęczony i chciał tylko spać.
- Ostatnio jestem jakiś zmęczony. Czasami musi nas boleć głowa.
- Ty nie zasługujesz na ten ból - wymruczał cicho do jego ucha.
Stiles zaśmiał się cicho, przytulając do niego mocniej.
Chłopak po chwili zasnął.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro