Rozdział 1
Wakacje..... Po całych dziesięciu miesiącach nauki wkońcu dwa miesiące wolnego.
- Tori!! Mery przyszła!! - usłyszałam krzyk mamy z salonu. Podeszłam do okna i zobaczyłam odjeżdżającą hondę mamy mojej najlepszej przyjaciółki. Za niedługo wyjeżdżają do Grecji na dwa tygodnie, moi rodzice mają w planach wyjechać do Niemczech jak co roku, jednak mnie to aż tak nie cieszy. Nie lubię tego języka i nie przepadam za tym krajem. Sama dokładnie nie wiem czemu, ale tak jest. Zawsze musiałam z nimi jeździć bo byłam niepełnoletnia i nie pozwalali mi zostać samej w domu na miesiąc, bo na tyle przeważnie wyjeżdżamy, ale w tym roku się tam nie wybieram. Od dwóch miesięcy jestem pełnoletnia. Od września będę w klasie maturalnej, więc chce dobrze wykorzystać te dwa miesiące wakacji.
- Co tak stoisz pod tym oknem? Kogo tam szpiegujesz? - stykłam się gdy usłyszałam głos Mery zza moich pleców. Gdy się odwróciłam i ją zobaczyłam nie wiedziałam co powiedzieć. Wyglądała cudownie w białej przy krótkawej spódniczce, która super podkreślała jej nogi i luźnej jasno różowej koszuli której końcówki związała w supeł powyżej pępka, do tego miała białe adidasy i makijaż o wiele mocniejszy niż ten który miała w szkole. Dziwne nigdy się tak nie wystrajała jak do mnie przychodziła, a to oznacza że gdzieś wychodzimy. Ja w mojej starej bluzie z zerowym makijażem wyglądałam jak żebrak.
- O, wow. Od kiedy ty się tak ubierasz, gdy przychodzisz do mnie na wspólne oglądanie Netflixa. - zawsze jak do mnie przychodzi to właśnie to robimy
- No co ty, jest początek wakacji!! Idziemy na imprezę do Oliviera, więc się lepiej przebierz, dowiedziałam się od Kuby że Igor też tam będzie. - mówiąc to podeszła do mojej szafy i zaczęła grzebać. Igor jest w klasie matematycznej, a ja na biol-chem'ie. Jesteśmy w tym samym wieku, podoba mi się od pierwszej klasy liceum. - Co o tym myślisz? - wyciągnęła moje białe szorty i biały top.
- Czy ja wiem, wydaje mi się że ten top jest za bardzo wycięty jak na taką imprezę. - nigdy nie założyłam tego topu i tak narazie pozostanie, wygląda prawie tak jak stanik.
- Dziewczyno to impreza. Nie możesz założyć jakiejś długiej bluzy. - przejechała mnie wzrokiem od stóp do głowy - Wiem, ta będzie idealna. - podała mi moją letnią żółtą sukienkę na ramiączkach, bardzo ją lubiłam, ma fajny krój i nie jest na pół przezroczysta jak większość sukienek, które noszą dziewczyny w moim wieku.
Wzięłam od niej sukienkę i ją założyłam. Stanęłam przed lustrem.
W tej żółtej sukience nie wyglądałam najgorzej, nawet dobrze, ale i tak w porównaniu z Mery słabo.
- Ej! Zepsułaś mi kitkę! - ściągnęła mi gumkę z włosów i teraz miałam na głowie niezły bałagan
- Zajmę się tym. - w mgnieniu oka rozczesała mi włosy i nałożyła delikatny makijaż. Stojąc już gotowa do wyjścia przed lustrem Mery mnie bardzo pilnowała, cały czas miałam ochotę wziąć gumkę i związać włosy. Wyglądałam ładnie, miałam ładnie podkreślone moje duże piwne oczy, moja talia też była ładnie podkreślona w tej sukience. Na szyi miałam mój naszyjnik, nie pamiętam skąd go mam , ale czuję się do niego bardzo przywiązana, nigdy go nie ściągam.
- Wyglądasz bosko! - pisneła Mery koło mnie - Zobaczysz że Igorowi opadnie szczęka jak cię zobaczy
- Jeśli zwróci na mnie uwagę. - prawie nigdy z nim nie gadałam właściwie to tylko jak mieliśmy razem lekcje hiszpańskiego. Siedziałam przed nim a moje koleżanki często się do nich odwracały więc udało nam się zamienić kilka słów ale nigdy z wyjątkiem tych lekcji nic do mnie nie powiedział.
- Zwróci i to na pewno. Kiedy twoi rodzice wyjeżdżają?
- Dzisiaj w nocy. A ty wyjeżdżasz jutro więc zapowiada się naprawdę super miesiąc. - w moim głosie było czuć sarkazm, zapowiadał się najgorszy miesiąc w moim życiu, chociaż byłby gorszy gdym jechała z nimi, ale bez Mery będę całymi dniami siedzieć w domu. Najpierw jedzie na dwa tygodnie do Grecji a później jedzie na kolejne dwa tygodnie do swojego wuja w USA.
- Może nie będzie aż tak źle. Chodź już bo się spóźnimy. - wychodząc z domu pożegnałam się z rodzicami za niedługo mieli wyjeżdżać a znając imprezy u Oliviera kończą się dopiero nad ranem, razem z Mery z pewnością zostaniemy do końca. Nawet jakbym chciała wcześniej wyjść to ona znajdzie jakiś sposób żebym została. Tak już jest.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro