Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

      Wakacje..... Po całych dziesięciu miesiącach nauki wkońcu dwa miesiące wolnego.
- Tori!! Mery przyszła!! - usłyszałam krzyk mamy z salonu. Podeszłam do okna i zobaczyłam odjeżdżającą hondę mamy mojej najlepszej przyjaciółki. Za niedługo wyjeżdżają do Grecji na dwa tygodnie, moi rodzice mają w planach wyjechać do Niemczech jak co roku, jednak mnie to aż tak nie cieszy. Nie lubię tego języka i nie przepadam za tym krajem. Sama dokładnie nie wiem czemu, ale tak jest. Zawsze musiałam z nimi jeździć bo byłam niepełnoletnia i nie pozwalali mi zostać samej w domu na miesiąc, bo na tyle przeważnie wyjeżdżamy, ale w tym roku się tam nie wybieram. Od dwóch miesięcy jestem pełnoletnia. Od września będę w klasie maturalnej, więc chce dobrze wykorzystać te dwa miesiące wakacji.
- Co tak stoisz pod tym oknem? Kogo tam szpiegujesz? - stykłam się gdy usłyszałam głos Mery zza moich pleców. Gdy się odwróciłam i ją zobaczyłam nie wiedziałam co powiedzieć. Wyglądała cudownie w białej przy krótkawej spódniczce, która super podkreślała jej nogi i luźnej jasno różowej koszuli której końcówki związała w supeł powyżej pępka, do tego miała białe adidasy i makijaż o wiele mocniejszy niż ten który miała w szkole. Dziwne nigdy się tak nie wystrajała jak do mnie przychodziła, a to oznacza że gdzieś wychodzimy. Ja w mojej starej bluzie z zerowym makijażem wyglądałam jak żebrak.
- O, wow. Od kiedy ty się tak ubierasz, gdy przychodzisz do mnie na wspólne oglądanie Netflixa. - zawsze jak do mnie przychodzi to właśnie to robimy
- No co ty, jest początek wakacji!! Idziemy na imprezę do Oliviera, więc się lepiej przebierz, dowiedziałam się od Kuby że Igor też tam będzie. - mówiąc to podeszła do mojej szafy i zaczęła grzebać. Igor jest w klasie matematycznej, a ja na biol-chem'ie. Jesteśmy w tym samym wieku, podoba mi się od pierwszej klasy liceum. - Co o tym myślisz? - wyciągnęła moje białe szorty i biały top.
- Czy ja wiem, wydaje mi się że ten top jest za bardzo wycięty jak na taką imprezę. - nigdy nie założyłam tego topu i tak narazie pozostanie, wygląda prawie tak jak stanik.
- Dziewczyno to impreza. Nie możesz założyć jakiejś długiej bluzy. - przejechała mnie wzrokiem od stóp do głowy - Wiem, ta będzie idealna. - podała mi moją letnią żółtą sukienkę na ramiączkach, bardzo ją lubiłam, ma fajny krój i nie jest na pół przezroczysta jak większość sukienek, które noszą dziewczyny w moim wieku.
     Wzięłam od niej sukienkę i ją założyłam. Stanęłam przed lustrem.
W tej żółtej sukience nie wyglądałam najgorzej, nawet dobrze, ale i tak w porównaniu z Mery słabo.
- Ej! Zepsułaś mi kitkę! - ściągnęła mi gumkę z włosów i teraz miałam na głowie niezły bałagan
- Zajmę się tym. - w mgnieniu oka rozczesała mi włosy i nałożyła delikatny makijaż. Stojąc już gotowa do wyjścia przed lustrem Mery mnie bardzo pilnowała, cały czas miałam ochotę wziąć gumkę i związać włosy. Wyglądałam ładnie, miałam ładnie podkreślone moje duże piwne oczy, moja talia też była ładnie podkreślona w tej sukience. Na szyi miałam mój naszyjnik, nie pamiętam skąd go mam , ale czuję się do niego bardzo przywiązana, nigdy go nie ściągam.
- Wyglądasz bosko! - pisneła Mery koło mnie - Zobaczysz że Igorowi opadnie szczęka jak cię zobaczy
- Jeśli zwróci na mnie uwagę. - prawie nigdy z nim nie gadałam właściwie to tylko jak mieliśmy razem lekcje hiszpańskiego. Siedziałam przed nim a moje koleżanki często się do nich odwracały więc udało nam się zamienić kilka słów ale nigdy z wyjątkiem tych lekcji nic do mnie nie powiedział.
- Zwróci i to na pewno. Kiedy twoi rodzice wyjeżdżają?
- Dzisiaj w nocy. A ty wyjeżdżasz jutro więc zapowiada się naprawdę super miesiąc. - w moim głosie było czuć sarkazm, zapowiadał się najgorszy miesiąc w moim życiu, chociaż byłby gorszy gdym jechała z nimi, ale bez Mery będę całymi dniami siedzieć w domu. Najpierw jedzie na dwa tygodnie do Grecji a później jedzie na kolejne dwa tygodnie do swojego wuja w USA.
- Może nie będzie aż tak źle. Chodź już bo się spóźnimy. - wychodząc z domu pożegnałam się z rodzicami za niedługo mieli wyjeżdżać a znając imprezy u Oliviera kończą się dopiero nad ranem, razem z Mery z pewnością zostaniemy do końca. Nawet jakbym chciała wcześniej wyjść to ona znajdzie jakiś sposób żebym została. Tak już jest.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro