Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział Wakacyjny cześć 2

- Dobra, tworzymy dwie drużyny - zaczął Daniel - pięć osób w każdej. Caitlin, Samuel jesteście kapitanami. Wybieracie na przemian.

- A kto zaczyna? - spytała kobieta.

- Ty. - odparł krótko książę.

- W takim razie... William.

- Książę, zechciałbyś? - spytał Samuel.

- No dobrze... Is.

- Rosie.

- Sofie

- Kuba. - powiedział Samuel. Daniel skinął głową. Widział próbkę moich umiejętności podczas naszego ostatniego spotkania.

- Alice. Chodź.

- Dobra, Alex sędziujesz, a Edyta idzie do nas.

I w ten sposób, ustawiliśmy się po przeciwnych stronach siatki. Alex usadowił się na krzesełku po lewej stronie, po czym wskazał na Samuela, że może zaczynać. Każda z drużyn musiała wybrać rezerwowych. Ja oraz Rosie ustawiliśmy się przy boisku. Brodaty mężczyzna podbił piłkę i zaserwował. Alice przyjęła ją ze spokojem. Podała ją do Sofie, która tylko na to czekała. Wystawiła ją Williamowi który ściął ją tak mocno, że zmieniła kształt na bardziej jajowaty. Jednak Edyta, nie dała za wygraną, z trudem odbiła piłkę która wystrzeliła w górę. Przyszedł czas na kontrę. Daniel złożył się do ataku i sieknął z całej siły. Piłka odbiła się do piasku i odleciała kawałek. Zdobyliśmy punkt!

Trwało to następne czterdzieści minut. Raz my, raz oni. Rezerwy zmieniały się bardzo szybko. Byłem na boisku jakieś kilka razy, a nawet udało mi się zdobyć punkt. Alex nie wytrzymał w jednym miejscu i co jakiś czas zamieniał się z którymś rezerwowym i sam wchodził aby trochę pograć. Teraz nasz sędzia zawołał.

- Dobra, dość tego! Jak tak dalej pójdzie to nigdy nie skończymy. Jako, iż mamy aktualnie remis to ten kto wygra te rundę, wygrywa cały mecz. - stawka była zbyt wysoka, nie mogliśmy przegrać. Ja, Rosie i Samuel ustawiliśmy się na pozycji obronnej i czekaliśmy. Caitlin zaserwowała ją zadziwiająco lekko. Musiałem rzucić się na piasek aby wyratować sytuacje. Jeśli mam opisać co wtedy czułem to powiem tylko: „Nie polecam".

Usłyszałem kolejne uderzenie i później głośniejsze, gdy Samuel przebił mur Williama. Szybko wstałem, kiedy tylko zorientowałem się, że Caitlin jednak to wybroniła. Teraz to za sprawą Alice piłka uderzyła z impetem w ręce Rosie. Nie przeleciała przez nie tylko się odbiła o zawirowała. Samuel próbował wyratować sytuacje, ale na próżno. Piłka zaryła w piasek rozsypując drobne ziarenka wszędzie w około.

Drużyna Caitlin wzrosła radosny krzyk. Daniel skrzywił się lekko ale później uśmiechnął się i powiedział, że to tylko gra. Próbowałem pocieszyć dziewczyny, jednak one były strasznie nie pocieszone porażką. Tym czasem brodaty mężczyzna podszedł do Caitlin i wyciągnął rękę w jej stronę.

- Gratuluje wygranej. Dobrze graliście. - na te słowa policzki kobiety bolały się pięknym rumieńcem. Dopiero nagłe „pstryk!" wyrwało ją z letargu.

- Co to było? - spytała.

- Książę Daniel, powiedział mi jak, rzadko się rumienisz i poprosił abym uwiecznił te chwile dla potomnych. - wyjaśniłem szybko. Ten pokiwał głową gdy zorientował się, że lekkie wbijanie w niego łokcia nie było bez podstawne. Tym razem cała twarz Caitlin przybrała czerwony kolor. Wyglądała jakby gniew miałby wylać jej się przez uszy. Mój instynkt samozachowawczy kazał mi brać nogi za pas. Jestem pewien, że gdybym tego nie zrobił oberwał bym czymś ciężkim, bo usłyszałem głuche uderzenie tego czegoś o piach.

Następne pare godzin wyglądało w taki sposób, że ja, Rosie i Daniel siedzieliśmy na ręcznikach wygrzewając się na słońcu. Samuel uczył Alice serfować. Isabella i Alex budowali zamki z piasku, a Edyta miała ich ocenić. Jako iż, jej się nudziło to robiła własny. William usiadł gdzieś w cieniu sosen i czytał jakąś książkę, a Caitlin zafascynowała się robieniem zdjęć. Zaczęła fotografować wszystko na około. Zawaliła mi galerie ponad setką zdjęć plaży i jej użytkowników. W pewnym momencie kiedy akurat niemal udało mi się wymyślić co będzie jutro na obiad w domu to zasłoniła mi słońce i powiedziała.

- Yyy... Kuba? Coś mi wyskoczyło na ekranie. - przed daniem jej telefonu, musiałem wyjaśnić co i jak, by niczego przypadkiem nie zniszczyła.

- Hmm? - rozchyliłem powieki. - Pokaż.

Bateria. Tego się obawiałem. Czyli trzeba wracać.

- No dobra. Pora na nas. - stwierdziłem i zacząłem wyjaśniać Rosie która siedziała obok mnie. - Niestety, ale kiedy będziemy mieli rozładowany telefon utkniemy tu dopóki czegoś nie wymyślę. Edyta! Wracamy!

- Czemu?! - krzyknęła ale podniosła się i ruszyła w moją stronę. Nie chciałem wrzeszczeć nad uchem Rosie, ani Caitlin więc poczekałem aż moja przyjaciółka podjedzie.

- Bateria w telefonie mi siada. A bez niego nie wrócimy.

- No dobra, a jak chcesz nas wysłać z powrotem? - spytała Edyta.

- Na początku wyczytam ciebie, a potem siebie. Poczekasz na mnie w moim pokoju. - Edyta kiwnęła głową na znak, że rozumie i zaczęła zbierać nieliczne, rzeczy które ze sobą zabrała. Alice wręczyła jej na pamiątkę niewielki kamień o niezwykłej, biało-czerwonej, albo jak to ona opisała biało-burgundowej, barwie.

Po przeczytaniu opisu mojego pokoju, Edyta zniknęła. Spadł mi kamień z serca. Nie wiedziałem czy zadziała.

- No to teraz twoja kolei. - stwierdziła Isabella. Właśnie miałem zaczynać czytać ponownie, ale przypomniałem sobie o jednej sprawie.

- A ja coś dostanę? - spytałem z nadzieją. Na twarzach większości osób pojawił się uśmiech.

- Niestety, nic dla ciebie nie mamy. - stwierdziła Rosie. Opuściłem głowę w udawanym smutku. Tylko na to czekali. Jak jeden mąż wszyscy moi równieśnicy, rzucili się na mnie z krzykiem. Wiem, że to było w dobrej wierze ale i tak poczułem się jakby ktoś mnie walnął taranem. W miedzy czasie wszyscy dorośli zanosili się śmiechem. Kiedy wreszcie dziewczyny i Alex zaczęli powoli wstawać, wygramoliłem się spod nich i wstałem z uśmiechem.

- Zapamiętam, aby nie prosić więcej o prezenty. - Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Po chwili, Alex'owi zrzedła mina.

- Emm... Chyba mamy problem. - Chłopak wskazała na moją rękę która dzierżyła telefon.

- Co... - spytałem - O cholera...

Telefon był zbity, a ekran migał na dziwne kolory.

- No to chyba utknąłem. - powiedziałem.

===

Kolejna cześć speciala. Ponownie uciąłem w takim momencie. Ach ten zły ja.😉 Co więcej, trzeciej części już nie będzie. Wiem. Tak czy siak. Piszcie jak się podobało i co sądzicie o całym specialu. Niewiem czy rozdział 16 pojawi się w następny piątek. Jest strasznie miałki, więc muszę go poprawić. Jak zdążę to go wstawie. Tym czasem musimy czekać, aż moja wena wróci z wakacji.

Bywajcie
Suchy_Andrzej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro