Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 36

Daniel starał otrząsnąć się z szoku. Poranne światło właśnie musnęło twarz Catherine, która to zaczęła się powoli budzić. Zanim jeszcze uniosła powieki, błogi uśmiech opanował jej przepiękne lico.

- Dzień dobry - powiedziała miękko i z widoczną przyjemnością. Jej brązowe niemal czarne oczy spojrzały na księcia. Zobaczył w nich coś czego nie widział od dobrych dziesięciu lat. Miłość. Inną niż tą, którą darzyły go jego dzieci. Tama mieszała się nieco z podziwem, lub czasem ze strachem. Ale ta. Była czysta. Pozbawiona innych emocji czy odczuć. Ostatni raz widział taką miłość w oczach swej żony. Na moment przed jej śmiercią. To wspomnienie było niemal żywe. Był przed łóżkiem swojej ukochanej. Leżała wymęczona porodem. Wiedziała, iż prawdopodobnie z tego nie wyjdzie. Przywołała go aby ten do niej podszedł, po czym wyszeptała mu do ucha ostanie słowa. Daniel czuł jak łzy napływały mu do oczu. Przypomniał sobie ostanie słowa Lydii oraz obietnice, której nigdy nie spełnił.

- Coś się stało? - zaniepokoiła się księżniczka leżąca na piersi Daniela.

Mężczyzna uśmiechnął się smutno, a pierwsze ciężkie łzy zaczęły spływać mu po policzkach. Pokręcił głową i delikatnie odsunął Catherine na bok aby mógł wstać. Powoli zaczął się ubierać.

- Nic. - powiedział, jego głos załamał się i wiedział, że nic więcej z siebie nie wydobędzie.

- Czy zrobiłam coś złego? - spytała kobieta kiedy mężczyzna wychodził. Daniel spojrzał na nią jeszcze raz. Siedziała na łóżku i nie wiedziała co robić. Catherine widziała w jego oczach poczucie winy oraz strach. Nie miała pojęcia dlaczego Daniel był smutny. Może jak wytrzeźwiał to stwierdził, że jest brzydka? Albo zmusiła go do złamania jakiegoś ślubu? Przypomniała mu o kimś? A może o czymś?

- Nie. Ty nic. - uśmiechnął się smutno i zamknął drzwi zostawiajac ją samą z myślami. Miała tyle pytań, a tak nie wiele odpowiedzi. „Mam tylko nadzieje, że u Sama jest lepiej" westchnęła w myślach.

===

- Zdradziłeś nas!!! - krzyczał głos z nicości.

- Jesteś niczym więcej jak zwykłym bękartem. - powiedział głos Jarla Eryka.

- Nie potrafisz nawet utrzymać miecza! Jak chcesz mnie pokonać? - wyszydził głos młodego szlachcica.

- Nigdy nie będziesz godny książęcej córy. - pogardę było słychać naprawdę wyraźnie.

- Jesteś nikim! To, że dorastałeś z królewskimi dziećmi, nie czyni cię lepszym.

- Jesteś zwykłym, zarozumiałym typem. Gdyby to zależało ode mnie to twój książęcy tyłek zostałby w Neubergu! - krzyknął głos Samuela. 

William stał pośrodku i słyszał te wszystkie głosy. Była to jego przeszłość. A raczej jej fragmenty. Mężczyzna chwycił się za głowę i krzyknął z bólu. Wiedział, że to jego ojciec. To on próbował złamać syna. Wiedział, że z nim będzie łatwiej niż z Casimirem.

Casimir miał silny kręgosłup moralny, pewność siebie, nigdy nie oglądał się za siebie kiedy popełniła błąd, przyjmował to do wiadomości i starał się go nie popełniać w przyszłości. A William? Był inny. Zawsze próbował wszystko przemyśleć. Przekalkulować na swój rozum. Starał się wyciągać wnioski i rozbijać swoje błędy na mniejsze kawałki. Przez to pamiętał masę nie przyjemnych dla niego sytuacji. Był słaby. Nie wiele warty. Bezradny.

- Wyjdź z mojej głowy!!! - krzyknął najgłośniej jak umiał, wiedział jak jego ojciec spacza jego myśli. Próbował złamać jego wolę. Prawie mu się udało. Wystarczyło uderzyć jeszcze raz. Lecz niewielka cząstka Williama nie poddawała się. Co więcej, była coraz silniejsza.

- William? - spytał głos Azalii. - Willu, co się dzieje?

Nadzieja, że za chwile się obudzi, dodała mężczyźnie sił.
Jednak wtedy ból wrócił ze zdwojoną siłą. Teraz, książę nie wydobył z siebie nic poza desperackim rykiem rozpaczy.

===

Książę obudził się zlany potem oddychając ciężko. Przy jego łóżku siedziała jego matka, Azalia. W jej zielonych oczach zobaczył zmartwienie. Martwiła się o niego. Jak prawdziwa matka.

- Wszystko w porządku? - spytała kobieta. William uśmiechnął się smutno i opadł na plecy.

- Niezbyt. - westchnął. - Ojciec próbuje mnie zdołować.

- I? - Azalia uniosła jedną brew. Niebyła pewna w jaki sposób jej mąż mógł to robić, ale wiedziała, że jej syn nigdy by jej nie okłamał.

- Całkiem nieźle mu idzie... - mruknął.

- Spójrz mi w oczy. - powiedziała kobieta. - Dasz radę. Jesteś moim synem i nie zmieni tego ani Gerda ani ten stary cap.

Uśmiech rozjaśnił twarz Williama. Wiedział, że jego matka nigdy by go nie zostawiła. Kochała wszystkie dzieci tak samo. Nie faworyzowała żadnego. No może poza Jainą. Azalia zawsze chciała mieć córeczkę, a gdy Jaina się urodziła była dla niej oczkiem w głowie, co dziewczyna oczywiście wykorzystywała jak mogła.

Królowa wstała z łóżka i podeszła do drzwi.

- Nie przejmuj się. Zajedziemy tu, jeśli będziesz nas potrzebował. - powiedziała i wyszła.

Mężczyzna tylko westchnął i mruknął do siebie: „Wiem...".

Wiedział, że nie będzie wstanie zasnąć, więc postanowił dalej studiować książkę o kryształach wieczności, którą znalazł w bibliotece zamkowej.

Otworzył ją w miejscu gdzie ostatnio skończył i zabrał się do lektury. Po pewnym czasie natrafił na rozdział nazwany „Skutki uboczne oraz zagrożenia związane z użytkowaniem." To było to czego szukał. Szybko zaczął skanować strony w poszukiwaniu kolejnych urywków informacji. Nagle jego oczy zatrzymały się na jednym fragmencie. A brzmiał on: „Jednym z najczęściej spotykanych skutków ubocznych podczas korzystania z naładowanych kryształów wieczności jest coś co nazwano Przenikaniem Dusz. Dusza uwięziona w klejnocie łączy się z duszą użytkownika. Jest to proces nie odwracalny i pierwsze objawy pojawiają się po zaledwie kilku tygodniach. Posiadacz staje się gwałtowniejszy i częściej wpada w gniew. Jest to spowodowane ciągłym napięciem jego duszy której fragmenty są przekazywane do kryształu." Jednak to kolejny fragment sprawił, że William szerzej otworzył oczy. „Osobiście wiem o jednym przypadku w którym nie zaszło zjawisko Przenikania Dusz. Pewien mężczyzna miał pierścień z Bursztynowego kryształu, który był naładowany kilkoma duszami jednocześnie. Nie wiele było kryształów które mogły pomieścić więcej niż jedną dusze, lecz te które mogły tego dokonać były niesamowicie potężne. Dawały posiadaczowi możliwość czytania w myślach, tworzenia wody z powietrza, czy spowalniania czasu."

===

No cóż. Nie wiele się dzieje, ale niektóre postacie dostają coraz więcej historii.

Jak się podobało?

I mogę oficjalnie ogłosić, że następnym projektem jaki się pojawi będzie Divinity. Zacząłem już zbierać materiał i pisać prolog. Chciałem wam opublikować Mass Effect, ale wiem, że nie skończę go w najbliższych miesiącu. Tak więc zostanie on przeniesiony on na czas kiedy skończymy Złoty Naszyjnik. A do tego niż niestety nie daleko. No cóż tyle z ogłoszeń.

Bywajcie
Suchy_Andrzej

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro