Rozdział 35
Po całodniowej podróży, Daniel oraz Catherine wraz ze świtą dotarli do niewielkiej mieściny o nazwie Mathrain.
Była to dość spora wioska pomiędzy Neubergiem, a Starogrodem około tydzień drogi od tego pierwszego. Mathrain nie wyróżniało się niczym szczególnym z pośród lokalnych wiosek poza jednym szczegółem. Leżało na skrzyżowaniu dwóch głównych szlaków Imperium. Powodowało to dość duży ruch i w licznych karczmach można było spotkać wielu różnych podróżnych z przeróżnych stron. Książę postanowił zatrzymać się w przybytku na którego szyldzie narysowany był most a napis pod nimi brzmiał: „Wielki Most". Catherine zdziwiona spojrzała na towarzysza, a ten tylko wzruszył ramionami. Też nie miał pojęcia o jaki most chodziło. W pobliżu nie było żadnej rzeki. Tak czy inaczej postanowili wejść i zapytać o pokoje na jedną noc.
Główne pomieszczenie karczmy, było oświetlane przy pomocy kominka oraz licznych pochodni
ustawionych wzdłuż ścian. Pełna sala klaskała do rytmu wygrywanego przez rudowłosą bard, która stała na scenie z lutnią w ręku. Piosenka najwyraźniej miała się ku końcowi po po chwili rozległy się głośne aplauzy. Rudowłosa kobieta ukłoniła się głęboko i zaczęła grać kolejny utwór. Kiedy Księżniczka i Daniel podeszli do lady, Catherine zobaczyła niskiego, przysadzistego mężczyznę. Jego długie siwiejące włosy były spięte w kucyk z tyłu, imponująca, długa broda sięgała mu do połowy klatki piersiowej. Był niższy niż Catherine co zdarzało się niezwykle rzadko pośród zwykłych ludzi. Przez chwile kobieta rozważała nawet czy nie jest ona aby Tarnem, lecz szybko odrzuciła te rozważania. Społeczność Tarnów była dość zamknięta i nikt spoza bractwa łuku i rodziny królewskiej raczej nie wybierał się na podróże dłuższe niż dzień od stolicy. Mężczyzna skrzywił się kiedy usłyszał pierwsze nuty kolejnego utworu.
- Trzy pokoje, jeśli można prosić. - powiedział Książę Pomerelii. Catherine szybko zmierzyła go wzrokiem i przegryzła wargi.
- Dwa. - wypaliła kobieta, po czym dodała z uśmiechem, widząc zdziwioną minę Daniela. - Jesteśmy dorośli. Możemy nawet spać w jednym łóżku i nic nam nie będzie. A zresztą z takim obrońcą jak ty włos mi z głowy nie spadnie.
Mężczyzna tylko westchnął i pokręcił głową z uśmiechem.
Karczmarza rozbawiła scenka i zaprowadził dwójkę podróżników na piętro gdzie pokazał im pokoje. W każdym z nich stało łóżko z czerwonym baldachimem i pościelą. Szafa oraz dwa krzesła wykonane z dębu. Nie miały wiele zdobień, lecz widać było dobre rzemiosło. Po uzgodnieniu ceny za dodatkowe posłanie w kwaterze strażników, książę wyjął i wręczył mu dziesięć złotych monet za nocleg opiekę nad końmi oraz za pożądny posiłek.
Właściciel tawerny wydawał się niezwykle zadowolony i powiedział, że gdyby jeszcze czegoś potrzebowali to z chęcią pomoże. Catherine posłała mu ciepły uśmiech i powiedziała:
- Dziękujemy. Na razie, potrzebuje tylko chwili prywatności.
Daniel westchnął. Właśnie dlatego wolał dać jej osobny pokój. Rozkazał swoim ludziom wypakować ich rzeczy, a sam poszedł do głównej sali i usiadł przy stole. Bard cały czas grała i śpiewała. Wyraźnie było widać, że padała z nóg, ale cała sala i tak została porwana rytmem kolejnej pieśni. Tym razem Daniel rozpoznał w niej utwór, nie słyszany od czasów dzieciństwa. „Zaśpiewaj dla mnie". Choć był on po Heptarsku, a mimo to, był niezwykle popularny w całym Imperium i poza jego granicami. Przypomniało to księciu lata kiedy wychowywał się w Carlisle. Razem z Casimirem, Jainą oraz Williamem wybrali się w tedy do tawerny. Śpiewała tam przepiękna kobieta o długich brązowych włosach i niesamowitym głosie. Karliene. Cała czwórka brzdąców, mieli w tedy siedem, a Jaina pięć, lat, dostała po jabłku od karczmarza i usiedli przy stole nie daleko sceny na której grała bard. Książątka rozmawiali i robili sobie psikusy, a Daniel słuchał.
Mężczyzna wrócił do rzeczywistości kiedy piosenka się skończyła, a tłum zaczął bić brawo. Książę wstał i przyłączył się do aplauzu. Kobieta ukłoniła się kilka razy i podniosła pieniądze, które rzuciła jej rozentuzjazmowana widownia. Rudowłosa podeszła do nie wysokiego mężczyzny przy barze z szerokim uśmiechem, a ten coś powiedział i wskazał głową na Daniela. Nie był ona jakoś specjalnie zaskoczony. Wszystkie stoliki były zajęte, a ona siedział sam. Dwójka nieznajomych podeszła i kobieta spytała:
- Można?
- Oczywiście. - potwierdził zapraszając ich gestem. Rudowłosa usiadła obok niego, a przysadzisty mężczyzna na przeciwko. Catherine dołączyła do nich po kilku minutach. Przebrała się w taki sam strój jaki miała na sobie wcześniej. Biała tunika, ciemne spodnie i wysokie buty. Nieznajomi przedstawili się jako Isabella oraz Malthram. Isabella zaproponowała po kufelku Ale na co Księżniczka chętnie przystała. Niewysoki mężczyzna prychnął tylko.
- Pamiętasz co się stało ostatnim razem? - spytał unosząc jedną brew.
- Nie przesadzaj. Nie będzie aż tak źle.
Malthram pokręcił głową ze zrezygnowaniem. Jednak kiedy kelnerka przyniosła cztery kufle, wyciągnął z kieszeni nie wielką buteleczkę i do dwóch z nich wlał jakiś przezroczysty płyn. Spojrzał na Daniela i powiedział:
- Nich panienki piją swoje. My pijemy jak prawdziwi mężczyźni. - stwierdził i podał mu wzmocniony trunek. Kiedy zapach dotarł do nosa księcia?wiedział, że następnego dnia kac będzie murowany. Nie chciał jednak odmówić z nieznanego mu powodu. Wychylił kufel jednym haustem i otarł usta rękawem. Ostatnim co pamiętał z tego wieczora była śmiejąca się Catherine oraz niski mężczyzna zamawiający kolejne Ale.
===
Daniel obudził się, jak zwykle, wraz z pierwszym brzaskiem. Lecz tym razem jego głową pękała od wewnątrz. Nad sobą miał czerwony baldachim który zamykał łóżko aby dać śpiącemu nieco prywatności. Mężczyzna leżał pod kołdrą całkiem nagi, choć jeśli dobrze pamięta to w głównej sali nadal miał pancerz. Był bardzo ciekaw jakim cudem udało mu się ściągnąć kolczugę po pijaku. Jednak to nie było jego największe zmartwienie. Kiedy obrócił głowę w prawo zobaczył równie piękną co nagą Catherine.
===
Tego. Nie za bardzo wiem jak zacząć, więc...
Jak się podobało?
Także, życzę miłych kilku tygodni darmowych ferii. A ja idę się uczyć na sprawdzian.
Bywajcie
Suchy_Andrzej
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro