Rozdzał 15
- Jego książęca mość Daniel z rodu Welf. Książę Pomerelii i Hrabia Elektor Kolonii. Oraz jego córka. Księżniczka Sofie. - zapowiedział ich szambelan. Sofie spojrzała na ojca z niepewnością.
- Damy radę. - pocieszył ją książę. - Tylko trzymaj nerwy na wodzy.
W przeciwieństwie do swej siostry, Sofie była dość bezpośrednia i mówiła to co jej przyszło na język. Dziewczyna chuchnęła aby dodać sobie otuchy i kiwnęła głową.
Książę wszedł przez wielkie kamienne drzwi wprost do sali tronowej, która wyglądała bardziej jak katedra niż pałac. Strop sklepiony był tak wysoko, że zapierało dech w piersiach. Ściany zdobione były licznymi obrazami i gobelinami przedstawiającymi poszczególnych władców. Począwszy od Lecha I, założyciela cesarstwa. Kończąc na Piaście IV, ojcu obecnego cesarza Bolesława III. Długie drewniane ławki stały z obydwu stron sali, zostawiając szerokie na pięć metrów przejście miedzy nimi. Cała sala była wypełniona biało czerwonymi refleksami świetlnymi. Na każdym oknie widniał witraż w postaci herbu cesarstwa. Dumny czerwony gryf stał na tylnich łapach i prężył się na białym tle. Sam budynek zrobiony z kamiennych bloków był długi na prawie dwieście metrów. Na końcu tej ścieżki na której rozłożono długi Galański dywan. Na jego końcu było dwu schodkowe wzniesienie po którym dywan wchodził niczym wąż który uderza głową w marmurowy tron. Tron, rzeźbiony w marmurze wyglada jakby był integralną częścią budynku. Oparcie było ozdobione dwoma gryfami zwróconymi ku sobie, a podłokietniki wykonano na kształt lwich łap.
Na tronie siedział cesarz we własnej osobie. Był to wysoki mężczyzna o siwiejących czarnych włosach. Miał szerokie barki i umięśnione ramiona. Siedział on w bogato zdobionej szacie koloru czerwieni i bieli. Tymczasem Daniel, ubrany był w kolczugę na którą narzucił białą tunikę ze złotymi elementami. U pasa zwisała duma jego rodu przekazywana z pokolenia na pokolenie. Ostrze. Jeden z najlepszych mieczy w całym Imperium jeśli nie na świecie. Jego córka była ubrana znacznie bardziej stosownie. Złota suknia z elementami srebra na gorsecie, mieniła się pięknym blaskiem kiedy księżniczka zrobiła choćby najmniejszy ruch. Długi marsz był obserwowany przez dziesiątki dworzan. Kiedy wreszcie doszli do schodków, na których stał tron cesarza oraz mniejszy dla jego syna, książę Pomerelii skinął głową. Po czym wykonał ukłon. Trzymał jedną rękę na sercu, a drugą uniósł za sobą i zgiął się bardzo głęboko. Sofie zrobiła niezwykle niskie dygnięcie. Kiedy etykieta została wypełniona Daniel oblizał dyskretnie usta i powiedział:
- Wasza cesarska mość. Książę. Wybaczcie śmiałość, lecz przybywam aby prosić o pomoc.
Wśród zebranych przeszedł szmer zdziwienia. Cesarz uniósł rękę i wszystkie szepty ucichły. Uśmiechnął się i zwrócił się do księcia Pomerelii.
- Daniel, praktyczny jak zawsze. Proś, o co chcesz.
- Chciałem cię prosić o wsparcie w naszej wojny z Teutonami. - wyjaśnił bez owijania w bawełnę. - Sami Teutoni nie są zbyt wielkim problemem dla naszej armii. Lecz do konfliktu wmieszała się również Heptarchia i istnieje szansa, że także Skelnage może zainterweniować. - skończył wyjaśniać Daniel.
- Wywołałeś nie małą wojnę w tamtej okolicy. - zauważył cesarz.
- Wybacz, wasza cesarska mość. Lecz jeśli tego wymagałaby wolność moich poddanych, to wywołałbym dwa razy większą.
- Rozumiem. Wiec, jaki jest powód dla którego powinienem udzielić wam pomocy? - spytał władca.
- Jako wierni lennicy Imperium Lechickiego, byliśmy zapewniani o dobroci i mądrości cesarza.
- Technicznie, nie jesteście moimi lennikami. - sprostował.
- A wiec - powiedział Daniel klękając i wyciągając miecz. Jego córka postąpiła tak jak ojciec. - Uczyń mnie nim teraz.
- Prosisz o bardzo wiele, Danielu. - podsumował cesarz. - Potrzebuję czasu aby przemyśleć twą propozycje. To tyle na dzisiaj. Koniec audiencji.
===
- Jak myślisz, pomoże nam? - spytała Sofie gdy byli już sami.
- Tak, ale jak znam życie, będzie chciał czegoś w zamian. - odpadł Daniel.
- Ty też zauważyłeś, że książę Piast ciagle się na mnie gapił?
- Może mu się spodobałaś. - uśmiechnął się ojciec.
- To by wyjaśniało wlepienia we mnie wzroku przez pięć minut bez nawet mrugnięcia. - dziewczyna uśmiechnęła się z pogardą. Może i był przyszłym cesarzem ale to nie oznaczało, że jego atrakcyjność w ten sposób wzrastała. Z tego co wiedziała był on niezwykle aroganckim i pysznym człowiekiem. Niewiele potrafił, a uważał się za pępek świata. Trudno polubić, a co dopiero pokochać taką osobę.
Pod wieczór Daniel został wezwany na kolejną audiencje u władcy, tym razem w cztery oczy.
- Ach! To ty Danielu. Czekałem na ciebie. Siadaj, proszę. - wskazał na krzesło. Kiedy tylko mężczyzna wykonał polecenie, cesarz rozpoczął rozmowę.
- Przemyślałem twoją propozycje. - powiedział tajemniczo. Daniel siedział powierzając się o oparcie krzesła z miną wyrażającą stoicki spokój. Jednak w głębi duszy, obgryzał paznokcie z nerwów i chciał wykrzyczeć pytanie „I? Co?! Co zdecydowałeś?!"
- Zgadzam się na waszą propozycję. - powiedział po dłuższej ciszy. - Ale. Mam jeden warunek.
- Jaki, wasza cesarska mość? - spytał Daniel, którego maska opadła i ujawnił się jego niepokój. Niepokój o kraj, niepokój o rodzine i o poddanych.
- Wiesz, że mój syn Piast, niedługo wejdzie w dorosłość, prawda? - spytał wymijająco. Książę Pomerelii zmarszczył brwi.
- Tak, wasza cesarska mość. Z tego co mi wiadomo, książę ma siedemnaście lat.
- Dobrze ci wiadomo. Jak podejrzewam wiesz również, że nie znalazłem jeszcze dla niego odpowiedniej kandydatki na żonę? - Daniel zaczynał podejrzewać do czego zmierza ta rozmowa. Skrzywił się na samą myśl. Natychmiast doprowadził się do porządku.
- Chcę aby twoja córka Sofie, poślubiła Piasta.
===
Delikatne promienie słońca, przedzierające się przez korony drzew, muskały twarz Alice. Otworzyła oczy i usiadła na posłaniu. Czuła się wyspana jak nigdy. Wszyscy siedzieli już w około ogniska. I rozmawiali. Kiedy tylko spostrzegli, że Alice się obudziła natychmiast umilkli. Dziewczyna uniosła brwi ze zdziwienia.
- Wszystko w porządku? - spytała. W odpowiedzi otrzymała tylko kiwnięcia głową i udawane zaspane pomruki. Krew odpłynęła jej z twarzy.
- Dobra. O co chodzi? Przecież widzę, że coś jest nie tak.
- Znów świeciłaś. - wyjaśniła Isabella - Rozmawialiśmy, jak temu zapobiec.
- Trzeba było tak od razu! To jak, doszliście do czegoś?
- Musisz nauczyć się kontrolować ten kamień. - wyjaśnił William.
- William i Alice zostają w obozie i pilnują naszego dobytku , a reszta za mną. Idziemy poćwiczyć.
Gdy zostali sami William rozpoczął.
- Przed wszystkim musisz wiedzieć dlaczego nagle nasze te wszystkie moce. Ten wielki szafir który nosisz na szyi, tak naprawdę nie jest szafirem. To tak zwany kryształ wieczności. Pochodzi z filarów przy których spaliśmy. W noc gdy umarłaś. - uśmiechnął się promiennie. Alice odpowiedziała tym samym i wskazała aby kontynuował.
- Jednak nie wszystkie kamienie posiadają taką moc. Gdyby tak było co druga osoba świeciła by w nocy. Aby kamień zyskał takie właściwości trzeba go naładować.
- A jak można to zrobić? - spytała przeczuwając jednak jaka może być odpowiedź.
- Trzeba wykonać rytuał i uwięzić dusze jakiejś osoby. - Alice wzdrygnęła się na samą myśl.
- Skąd ty to wszystko wiesz? - spytała.
- Czytałem o tym kiedyś. Zawsze myślałem, że to były historie wyssane z palca. Ale wydaje mi się to bardziej prawdopodobne niż magia pojawiająca się z nikąd i moce z powietrza.
- Przejdźmy do konkretów. - ucięła rozpoczynający cię wywód Williama. Wiedziała jak lubił gadać, a oni nie mieli zbyt wiele czasu. Mężczyzna wstał i zatarł ręce. Zamknął oczy próbując przypomnieć sobie szczegóły książek.
- Zacznijmy do czegoś prostego...
===
Ta da! Kolejny rozdział! Mamy pierwszy dzień lata! Jeszcze tydzień i wakacje! Special pokaże się w następny piątek. Brak mi weny która wyjechała na Karaiby. Musimy czekać jak wróci. Ewentualnie, będę mógł zadzwonić. Hmm... To nie jest taki zły pomysł. Koniec, wracamy do rozdziału. Kiedy pisałem początek rozdziału miałem przed oczami dwór królewski w Wyzimie z trzeciego wiedźmina. Jak się podobało? Mam wrażenie, że akcja zbliża się do końca, ale przypominam sobie o istotnym fakcie. Mamy dopiero piętnasty rozdział! Przed nami wyprawa na daleką północ, powrót, niejedna bitwa, bale, uczty, śluby, i wiele innych. Jak kogoś tym nakręciłem, to się cieszę. 😁 Dzisiejsza nominacja zostaje ograniczona jedynie do postaci. A wiec stanowisko nadwornej hipokrytki i osoby irytującej otrzymuje... Kaja! Gratuluje. Chyba... No nic, to ja pójdę pisać kolejną cześć specjala, może wyrobie się do poniedziałku.
Bywajcie
Suchy_Andrzej
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro