Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Gwałtowne szarpnięcie wybudza mnie ze snu. Lekko otwieram oczy, aby ujrzeć nauczyciela eliksirów. Wsuwam okulary na nos i podnoszę się leniwie:

- Co pan tu robi? - pytam cicho, aby nie obudzić reszty Gryfonów.

-  Wstawaj Potter, musimy uciekać - wyszeptał - pośpiesz się...

- Profesorze? Co się dzieje? 

- Śmierciożercy są w Hogwarcie... mamy mało czasu - oznajmił wyrywając mnie z łóżka - Idź za mną i bądź jak najciszej.

Podążam za Snape'em przez ciemne korytarze zamku. Nie mam pojęcia gdzie się kierujemy i jakim cudem śmierciożercy wdarli się do środka. Wiem, że to mnie szukają, ale zostawiłem Rona i Hermione śpiących w dormitoriach. Nie wybaczę sobie, jeżeli coś im się stanie. Powinienem po nich wrócić... Oni by po mnie wrócili:

- Profesorze, moi przyjaciele zostali... muszę po nich iść.

- Nie ma czasu - powiedział popychając mnie w stronę ściany.

Mistrz eliksirów spojrzał na mnie swoim zimnym, dziwnie przeszywającym wzrokiem i pokazał uciszający gest. Z oddali słychać kroki i to nie jednej osoby:

- Posłuchaj, nie mam innego wyjścia - powiedział półgłosem Snape - Poradzisz sobie Potter.

- O czym pan mówi?

- Nie dam rady Cie przeprowadzić - odpowiedział łapiąc mnie za ramię.

Jego uścisk jest silny, próbuję się wyrwać, ale bez skutku. Co on do cholery kombinuje? Profesor ciągnie mnie przez korytarz w stronę grupki ludzi. Rozpoznaje w niej Bellatrix Lestrange. Czyli jednak Snape odda mnie w ręce śmierciożerców. Może taki miał plan od początku:

- Severusie widzę, że złapałeś naszego złotego chłopca - powiedziała kobieta.

- Musimy się teleportować do siedziby zanim zauważą zniknięcie chłopaka.













Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro