Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22

Tamara Lobster wsypała jeszcze jedną łyżeczkę cukru do herbaty. Nauczyła się tego od ciotki mieszkającej w biednej dzielnicy Meksyku. Im więcej cukru tym więcej energii, tak brzmiały jej słowa. A że Tamara była sknerą, chętnie przejęła ten sposób i wykorzystywała go gdzie tylko się dało, podobnie z przyprawami. W Subwayu zawsze brała wszystkie przyprawy i warzywa, bo były w cenie samej kanapki, więc po co się ograniczać? Tym bardziej, że to nie ona płaciła za herbatę.

Może i to źle o niej świadczyło, prawda. Ale darmowa herbata nie była jej jedynym celem. Podniosła wzrok na mężczyznę siedzącego naprzeciw. Sączył kawę. 

- Więc, to randka? - spytała z zabawnym uśmiechem.

- Możliwe. Herbata smakuje? Lubię tu przychodzić, miłe miejsce...

- Taa, miłe. Wiesz, niezależnie czy to randka czy nie, ciekawi mnie jedna rzecz…

- No widzisz, mamy ze sobą coś wspólnego! Mnie też ciekawi wiele rzeczy - Eckland nachylił się nad stolikiem w jej stronę. - Na przykład to, że taka fajna kobieta jak ty przyjęła moje zaproszenie.

- Daj spokój, czemu miałabym odmówić?

- Bo krążą o mnie na komendzie różne plotki, bardziej i mniej przychylne. Wychodzą od ludzi, których doskonale znasz.

- No i to mnie ciekawi. Czemu z nami pracujesz? Jesteś tylko dziennikarzem.

- Tylko i aż. Jestem jak korespondent wojenny, jeśli wiesz co mam na myśli. Relacjonuję, pomagam porządkować części układanki i takie tam.

- Weź przestań, Edward. Zdejmij tę maskę.

- Jaką maskę? - Zdziwił się mężczyzna i przesunął palcami po włosach.

- Maskę dziennikarza. Po prostu powiedz. 

- Hmmm, a może sekret za sekret? Powiedz mi najpierw o skuterze. Sporo przeszedł, mimo to nie widziałem byś przyjechała nim dziś do pracy. Czemu?

- Czemu? Bo… wolę jazdę busem. Motor… jest tylko ostatecznością - mruknęła Tamara i spojrzała w bok.

- No dobrze, ale czemu? Czy nie lepiej popylać na motorze do pracy i mieć spokój od ludzi? Wybacz, ale mnie to ciekawi. 

- Ech, no dobra. Ale obiecaj że nie zrobisz z tej historyjki artykułu na osiemnaście stron. - Tamara poddała się i dopiła herbatę.

- Dobrze, nie zrobię - zachichotał Edward.

- Od czego zacząć… Miałam chłopaka, jeździliśmy razem na długie romantyczne pikniki do lasu. Raz zdarzył się wypadek. I tyle. Od tego czasu unikam jednośladów jak tylko się da.

- Hmmm, no dobrze, ciekawa historia. Każdy ma jakąś fobię, to zrozumiałe… Dzięki. Za podzielenie się tą historią. 

- Teraz twoja kolej. Czemu z nami pracujesz? 

- Jak mówiłem, każdy ma jakieś fobie. W przypadku komendanta naszego miasta, Johna Granta, jest to strach przed utratą kontroli i ujawnieniem niekompetencji własnej i podwładnych, mówię o wspólnym przyjacielu, Fredzie Krohnie.

- W waszym przypadku "przyjaźń" to chyba złe słowo. Nazwałabym was raczej najgorszymi wrogami.

- Tak jest, ale gdy trzeba to umiemy współpracować. Inna sprawa, że to ja tą współpracę wymusiłem dzięki dostępowi do… Upokarzających akt, jeśli można tak powiedzieć.

- W jakim sensie? - Tamara zmarszczyła czoło. 

- Nie wszystko jest takie, jakie się wydaje, Tamaro, a wiele spraw ma drugie dno. Ale o tym może porozmawiamy u mnie w domu? Naprawdę przyjemnie mi się z tobą rozmawia - Edward przykrył jej dłoń swoją.

- Mi też, wiesz, nie taki wilk straszny, jak go malują, że się tak wyrażę. Na pewno mi teraz nie powiesz?

- Niee, teraz nie. Czy inaczej przyszłabyś do mnie gdybym nie miał w zanadrzu ciekawej historii?

- A wiesz, że po dzisiejszym spotkaniu bym przyszła? No ale dobrze, zagram w twoją gierkę. Ale musisz przyznać, że to będzie randka.

Edward się zmieszał, chyba nie był na to przygotowany. Tamara czekała. W końcu uśmiechnął się i wstał z krzesła.

- Wobec tego, czy przyjmiesz zaproszenie na randkę w moim apartamencie jutro w okolicach kolacji? - rzekł z uśmiechem.

- Tak, przyjmę. Może coś ci jeszcze opowiem ze swojego życia, jeśli będziesz grzeczny.

- O ho ho, zabrzmiało groźnie, wrrr - Eckland zawarczał jak pies i oparł się dłońmi o blat. - Będę czekał. Lubisz spaghetti?

- Oj tak. Nawet bardzo.

- Więc to będzie najlepsze spaghetti jakie w życiu jadłaś. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro