Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9

Lena zadzwoniła z samego rana. Jej entuzjastyczny ton od razu zdradził, że miała jakiś plan, którego nie zamierzała odpuścić.

– Amara, musisz wyjść z domu. Mam dla nas idealny reset – oznajmiła, zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.

– Lena, dopiero co otworzyłam oczy – jęknęłam, przewracając się na drugi bok.

– To znak, że czas wstać. Kino, kawa i plotki. Co ty na to?

Nie mogłam się nie uśmiechnąć. Lena miała ten dar, że potrafiła wyciągnąć mnie z najgorszego nastroju. Po ostatnich wydarzeniach taki reset naprawdę był mi potrzebny.

– Dobra, wygrałaś. O której się spotykamy?

– Jak najszybciej!

***

Godzinę później wskoczyłam do mojego czerwonego Chevroleta i ruszyłam na miejsce spotkania. Słońce świeciło jasno, jakby chciało mnie przekonać, że to będzie dobry dzień.

Film, na który poszłyśmy, był typową komedią romantyczną. Absurdalne sytuacje, bohaterowie zakochujący się w sobie mimo przeciwności – wszystko, czego można było się spodziewać. Śmiałyśmy się, komentując co bardziej nieprawdopodobne sceny, a ja czułam, jak napięcie ostatnich dni powoli ze mnie opada.

Po seansie zatrzymałyśmy się w małej kawiarni. Lena zamówiła gorącą czekoladę, a ja klasyczne cappuccino.

– Wiesz, Alex ostatnio o tobie mówił – zaczęła Lena, gdy tylko usiadłyśmy przy stoliku.

Spojrzałam na nią zaskoczona.

– Alex? Naprawdę?

– Tak – odpowiedziała z szerokim uśmiechem. – Myślę, że mu się podobasz.

Poczułam, jak ciepło uderza mi do policzków. Alex? Zawsze był miły, ale nigdy nie przyszło mi do głowy, że mogłoby to oznaczać coś więcej.

– Jesteś pewna? – zapytałam, próbując ukryć zmieszanie.

Lena przewróciła oczami.

– Amaro, jestem twoją przyjaciółką. Wiem, jak wyglądają takie rzeczy. Widzę, jak na ciebie patrzy.

Z jednej strony było to miłe, z drugiej... czułam się niezręcznie. Ostatni raz byłam w związku trzy lata temu, a teraz? Nie szukałam nikogo, a już na pewno nie chciałam, żeby takie rzeczy wpływały na moje studia.

– Cholera

– Nie podoba Ci się? – zapytała zaskoczona.

– Nie o to chodzi Alex jest bardzo przystojny, mądry i miły, ale traktuje go... jako kolegę chyba rozumiesz co mam na myśli...

– Miły, jasne... ale nie wobec wszystkich, a już na pewno nie w taki sposób – upierała się Lena.

Spojrzałam na nią z niedowierzaniem.

– To wcale mi nie pomogło – uśmiechnęłam się blado.

Lena wzruszyła ramionami.

– Może powinnaś jakoś delikatnie dać mu do zrozumienia, żeby nie robił sobie nadziei.

Zamilkłam, czując się dziwnie nieswojo. W głowie zaczęły mi się kłębić obrazy z ostatnich tygodni. Czy Lena mogła mieć rację? Czy coś mi umknęło?

– Amara, posłuchaj mnie – przerwała moje rozmyślania Lena. – Jesteście kumplami od dawna, ale takie rzeczy się zdarzają. I wiesz, to nie koniec świata.

Westchnęłam ciężko

– Wiem, ale to pewnie pogorszy nasze relacje.

– Może powinnaś jakoś dać mu to do zrozumienia. Wiesz, żeby nie robił sobie nadziei.

Nie odpowiedziałam od razu. W głowie kłębiły mi się wspomnienia z ostatnich tygodni. Czy coś mogło mi umknąć?

***

Po wejściu do domu usłyszałam cichy szmer rozmów dochodzący z kuchni. To było niespodziewane – rzadko kiedy oboje rodzice byli w domu w tym samym czasie. Weszłam do kuchni, gdzie siedzieli przy stole, rozmawiając o czymś, co ucichło, gdy tylko mnie zauważyli.

– Cześć – powiedziałam, nalewając sobie szklankę wody.

– Jak minął dzień? – zapytała matka z uśmiechem, jakby nic się nie stało.

Poczułam, jak narasta we mnie irytacja.

– Był w porządku – odpowiedziałam oschle, siadając przy stole. – Mira świetnie wypadła na swoim występie. Żałuję tylko, że was tam nie było.

Ojciec spojrzał na mnie z uniesioną brwią.

– Nie będziemy wspierać wyborów, które prowadzą ją na manowce.

– Manowce? – powtórzyłam, nie dowierzając. – Ona ma pasję, talent. Dlaczego nie możecie tego docenić? Powinniście wspierać swoje dzieci, nawet jeśli ich wybory wam się nie podobają.

– Amaro, nie rozumiesz. Myślimy o jej przyszłości.

– A może po prostu myślicie o tym, jak to wygląda na zewnątrz? – zapytałam ostro, wstając od stołu. – Przynajmniej ja się tym martwię. Wy chyba już nie.

– Nie rozumiesz, Amaro. Mira marnuje swój potencjał.

– Marnuje potencjał? – powtórzyłam, czując, jak moje serce przyspiesza. – Przynajmniej ona wie, czego chce. Nie możecie po prostu być z niej dumni?

Kiedy powiedziałam te słowa, czułam, jak napięcie rośnie. To nie była tylko kwestia Miry, to był również mój ból, moje rozczarowanie. Czułam się jak outsider w swoim własnym domu. Ojciec uniósł brwi, ale nie odpowiedział. Matka milczała, nie patrząc mi w oczy.

Z trudem wstałam od stołu. Zamiast czekać na jakąkolwiek reakcję, wyszłam z kuchni. Moje serce biło szybciej, a umysł kłębił się od gniewu. Rzuciłam ostatnie spojrzenie na rodziców, ale nic to nie zmieniło. Wiedziałam, że nic się nie zmieni.

Kiedy weszłam na górę, zobaczyłam Mirę siedzącą na schodach. Jej twarz była smutna, ale jednocześnie pełna zrozumienia. Zatrzymałam się na chwilę, nie wiedząc, co powiedzieć. Jej oczy były pełne pytań, ale nie musiała nic mówić. Ja wiedziałam, co myśli.

– Wszystko słyszałaś? – zapytałam, podchodząc do niej powoli. Czułam, jak moje serce wali w piersiach. Zastanawiałam się, czy miała z tym problem, ale Mira tylko skinęła głową.

– Tak – odpowiedziała, jej głos był spokojny, ale widać było, że jest smutna. – I wiem, że się zdenerwowałaś. Dziękuję ci za wszystko, Amaro.

Spojrzałam na nią, czując, jak cała ta rozmowa z rodzicami wraca do mnie ze zdwojoną siłą. Mira była moją siostrą, a jej ból był również moim. Usiadłam obok niej i po prostu ją przytuliłam. Czułam, jak jej ciało drży, a serce bije szybciej.

– Nie musisz dziękować, Mira. Zawsze będę tu dla ciebie – powiedziałam, zaciskając mocniej ramiona. – Niezależnie od tego, co zrobią, my zawsze będziemy się wspierać. Pamiętaj o tym.

Mira skinęła głową, jej usta zadrżały, jakby miała coś powiedzieć, ale nie potrafiła. Nie potrzebowała słów. W tej chwili obie wiedziałyśmy, że wszystko będzie dobrze, nawet jeśli rodzice nie zrozumieli naszych wyborów. My miałyśmy siebie.

– Myślisz, że kiedyś to zrozumieją?

Westchnęłam, spoglądając na nią.

– Nie wiem, Mira. Ale to nie ma znaczenia. Rób to, co kochasz. Nie pozwól im tego odebrać.

Kilka godzin później, leżąc w swoim pokoju, usłyszałam dźwięk telefonu. Sięgnęłam po niego, spodziewając się wiadomości od Miry. Zamiast tego zobaczyłam nieznany numer i treść, która natychmiast przykuła moją uwagę.

Riven

*Możesz spłacić swój dług. Spotkajmy się dzisiaj o 19, przyjadę po Ciebie.

Chyba śnisz, kolego.

Westchnęłam, ignorując wiadomość. Oczywiście, że musiał być arogancki.
Nie miałam ochoty na jego gierki. Zamiast tego skupiłam się na pracy domowej, próbując nie myśleć o aroganckim chłopaku. Chciałam po prostu skupić się na swoim życiu.

***

Zasypiałam z twarzą wtuloną w poduszkę, kiedy ciche pukanie do drzwi wyrwało mnie z zamyślenia. Nie zdążyłam nawet odpowiedzieć, gdy drzwi uchyliły się i stanęli w nich moi rodzice.

– Amara, zejdź na dół – powiedział ojciec tonem, który nie dopuszczał sprzeciwu.

Uniosłam się na łokciu, patrząc na nich z niedowierzaniem. Było późno, a oni zazwyczaj unikali rozmów o tej porze. W ich spojrzeniach widziałam coś, czego nie mogłam do końca rozgryźć. Zrezygnowanie? Podekscytowanie?

– Co się stało? – zapytałam ostrożnie.

– Po prostu chodź – dodała matka, znikając za drzwiami.

Z lekkim niepokojem podniosłam się z łóżka i narzuciłam na siebie sweter. Czyżby chcieli nas przeprosić? Po dzisiejszej rozmowie w kuchni myśl o ich skrusze wydawała się dziwnie nierealna, ale gdzieś w głębi serca miałam nadzieję, że może w końcu zrozumieli, jak bardzo ranią mnie i Mirę.

Kiedy zeszłam do salonu, Mira już tam była. Siedziała na kanapie, a jej mina mówiła wszystko – była równie zaskoczona jak ja. Matka i ojciec stali przy kominku, wymieniając między sobą szybkie spojrzenia.

– O co chodzi? – zapytałam, siadając obok Miry.

Matka odchrząknęła, poprawiając mankiet swojej koszuli. Wyglądała bardziej poważnie niż zwykle, co samo w sobie było wyczynem.

– Chciałam wam coś powiedzieć – zaczęła, jej głos był spokojny, ale jednocześnie pełen napięcia. – Zostałam przydzielona do bardzo ważnej sprawy. To może być jedna z najbardziej medialnych spraw w mojej karierze.

Spojrzałam na Mirę, która uniosła brwi, a potem z powrotem na matkę.

– Jaka to sprawa? – zapytałam, chcąc zrozumieć, dlaczego uznali, że musimy to wiedzieć.

Ojciec wszedł jej w słowo, zanim zdążyła odpowiedzieć.

– Amaro, twoja matka nie może zdradzać szczegółów. Powinnaś o tym wiedzieć, jako przyszła prawniczka.

Jego ton był chłodny, jakby chciał mi przypomnieć, że wciąż jestem tylko uczennicą tego zawodu. Zacisnęłam usta, ale nie odpuściłam.

– Skoro nie możecie mówić o szczegółach, to dlaczego nam to w ogóle mówicie? – zapytałam, nie kryjąc irytacji.

Matka spojrzała na mnie z lekkim wyrzutem, ale zaraz zmiękła.

– Ponieważ ta sprawa może przyciągnąć dużo uwagi. Jeśli media zaczną szukać powiązań... chcemy, żebyście byli przygotowani.

Jej słowa zaskoczyły mnie. Rodzice nigdy nie dzielili się z nami swoją pracą. Zawsze zachowywali dystans, oddzielając życie zawodowe od rodzinnego. Jeśli tym razem postanowili zrobić wyjątek, to znaczyło, że sprawa naprawdę była poważna.

Mira, która do tej pory milczała, odezwała się cicho:

– Czy to znaczy, że ktoś będzie nas obserwował?

Matka zawahała się na ułamek sekundy.

– Możliwe, ale nie powinniście się tym martwić. Będziemy was chronić.

– Chronić? – powtórzyłam, marszcząc brwi. – Przed czym?

Ojciec spojrzał na mnie karcąco.

– Amaro, wystarczy. Twoja matka powiedziała już wszystko, co mogła.

Zacisnęłam dłonie na kolanach, starając się nie wybuchnąć. Ich tajemniczość tylko potęgowała moje zaniepokojenie.

– To naprawdę musi być coś dużego, skoro mówicie o tym nam – powiedziałam w końcu, bardziej do siebie niż do nich.

Matka skinęła głową, ale nic więcej nie dodała.

Cisza, która zapadła, była ciężka. Mira spojrzała na mnie pytająco, ale ja nie miałam żadnych odpowiedzi. W końcu rodzice wymienili między sobą spojrzenia, a ojciec odchrząknął.

– To wszystko. Możecie wracać do swoich pokoi – oznajmił tonem, który nie pozostawiał miejsca na dyskusję.

Wstałam z kanapy, czując frustrację, która narastała we mnie z każdą chwilą. Mira poszła za mną, a kiedy weszłyśmy na górę, zatrzymała mnie na korytarzu.

– Myślisz, że to coś poważnego? – zapytała szeptem.

– Myślę, że jeśli mama o tym mówi, to musi być. Ona nigdy nie zdradza takich rzeczy – odpowiedziałam.

Mira przygryzła wargę, a w jej oczach widziałam cień niepokoju.

– Mam nadzieję, że to nic, co mogłoby nas wciągnąć – powiedziała cicho.

Patrzyłam, jak odchodzi do swojego pokoju, a potem weszłam do siebie. Myśli kłębiły mi się w głowie. Może i nie powiedzieli nam wszystkiego, ale jedno było pewne – to, co się działo, miało wpływ nie tylko na nich, ale i na nas.

***

Świat za oknem wydawał się spokojny i zwyczajny, jakby nic nadzwyczajnego nie mogło się wydarzyć. Tymczasem w mojej głowie kłębiły się myśli, których nie potrafiłam uciszyć. Wszystko przez jedną wiadomość – krótką, ale wystarczająco irytującą, by wywołać lawinę emocji.

Riven.

„Możesz spłacić swój dług. Spotkajmy się jutro, 19:00, przyjadę po ciebie."

Przeczytałam te słowa po raz kolejny, chociaż znałam je już na pamięć. Siedziałam na łóżku z telefonem w dłoni, a w głowie kotłowało się jedno pytanie: skąd on brał tę swoją pewność siebie? Co takiego zrobiłam, żeby uznał mnie za osobę, którą może wciągnąć w swoje gry? Nie czułam żadnego długu wobec niego. Pomógł mi raz, i owszem, ale czy to oznaczało, że muszę teraz tańczyć, jak on zagra?

Nie.

Nie zamierzałam nawet odpowiadać. Zignorowałam tę wiadomość, a później wyciszyłam telefon, żeby nie musieć patrzeć na powiadomienia. Jeśli Riven myślał, że dam się wciągnąć w jego dziwne intrygi, to czekało go rozczarowanie.

Nigdzie dzisiaj nie wychodzę!

Skupię się na sobie. Na swoich celach. Na przyszłości, którą sama zamierzam sobie wybudować.

***

Na uniwersytet dotarłam trochę wcześniej niż zwykle. Poranek był chłodny, a kawa w mojej ręce szybko stygnęła. Wiedziałam, że muszę jakoś poradzić sobie z sytuacją z Alexem. Po tym, co Lena powiedziała mi wczoraj, czułam się nieswojo.

Alex był zawsze miły, a nasze rozmowy lekkie i bezpretensjonalne. Ale teraz? Myśl, że mógłby coś do mnie czuć, sprawiała, że czułam się dziwnie. Nie chciałam go ranić ani stawiać w niezręcznej sytuacji. Co gorsza, bałam się, że Lena mogła mieć rację.

Zauważyłam Alexa już z daleka. Stał przy wejściu do jednej z sal, rozmawiając z kilkoma znajomymi. Zrobiłam wszystko, żeby mnie nie zauważył – obróciłam się na pięcie i skręciłam w boczny korytarz, udając, że muszę coś sprawdzić w telefonie.

Przez cały dzień unikałam go, jak tylko mogłam. Na zajęciach usiadłam jak najdalej, starając się nie nawiązywać kontaktu wzrokowego. Kiedy na chwilę nasze spojrzenia się spotkały, odwróciłam głowę, udając, że coś na tablicy przykuło moją uwagę.

Lena, zauważając moje zachowanie, podeszła do mnie podczas przerwy.

– Co ty wyrabiasz? – zapytała, unosząc brwi. – Unikasz Alexa, prawda?

– Nie wiem, o czym mówisz – odpowiedziałam, chowając się za kubkiem kawy.

– Amara, jesteś okropną aktorką – powiedziała Lena, krzyżując ręce na piersi. – Myślałam, że po prostu porozmawiasz z nim i wyjaśnisz, jak się sprawy mają.

Westchnęłam ciężko, zdając sobie sprawę, że nie dam rady ukrywać się wiecznie.

– Nie chcę go ranić – przyznałam w końcu. – Po prostu... to wszystko jest dla mnie dziwne. Alex to fajny chłopak, ale traktuję go jak kumpla.

– No to mu to powiedz – powiedziała Lena, wzruszając ramionami. – Lepiej postawić sprawę jasno, niż dawać mu jakieś złudzenia.

– Masz rację zachowuje się jak dziecko, pójdę z nim porozmawiać. – Odpowiedziałam uśmiechając się. Lena kiwnęła głową i pożegnała się ze mną idąc na swoje zajęcia.

Zrobiłam krok w stronę Alexa.

Co mam mu powiedzieć?

Kurwa

Nie...

Nie!

Było za późno, żeby zawrócić, bo już zauważył, jak idę w jego stronę. Na jego twarzy pojawił się znajomy uśmiech, a ja spanikowałam.

Skręciłam w pierwsze lepsze drzwi, jakie znalazły się w zasięgu ręki, zamykając je za sobą. Oparłam się o ścianę i wzięłam głęboki oddech, starając się uspokoić.

– Dobra, Amara, to już jest żałosne – mruknęłam do siebie, ale zanim zdążyłam wymyślić, co dalej, usłyszałam za sobą szum spłukiwanej toalety.

Zamarłam.

Drzwi jednej z kabin otworzyły się, a w progu stanął jakiś chłopak. Spojrzał na mnie, równie zaskoczony, co ja na niego.

– Eee... to nie damska? – zapytałam, próbując zachować resztki godności.

– Nie – odpowiedział, a na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu. – Ale może być, jeśli bardzo potrzebujesz.

Zarumieniłam się po uszy i wybiegłam z łazienki, prawie wpadając na Alexa.

– Amara? – zapytał zdziwiony, patrząc, jak walczę z drzwiami, które próbowały się zamknąć zbyt szybko. – Wszystko w porządku?

– Tak! Jasne! – wykrzyknęłam, próbując uspokoić oddech. – Po prostu... pomyliłam łazienki.

Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech, ale nie dopytywał.

– Dobra, to widzimy się na zajęciach? – zapytał, jakby nic się nie stało.

– Jasne – wymamrotałam, odwracając się na pięcie i oddalając tak szybko, jak tylko pozwalały mi na to nogi.

W głowie miałam jedno: musiałam coś z tym zrobić, zanim oszaleję.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro