Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

part 7


Sofia, Brno – ten sam wieczór

Byliśmy spóźnieni. Co prawda tylko dziesięć minut, ale zawsze. A wszystko przez Adama i jego nienasycony seksualny apetyt. Dwa tygodnie to szmat czasu do narobienia, zwłaszcza dla mnie, ponieważ samodzielne orgazmy niczym nie mogły się równać z tymi, które serwował mój facet.

Musieliśmy jeszcze pojechać do Ewki, żebym się mogła przebrać. Udało mi się wcisnąć w jedną z kreacji, które miałam na sytuacje awaryjne. I to dosłownie wcisnąć, bo wychodziło na to, że zajadanie smutków miało swoje konsekwencje w ilości centymetrów w biodrach. Mała czarna z Euphorii stanowiła jedyną dostępną opcję. Niestety nie zabrałam prawie żadnych eleganckich rzeczy. Byłam zbyt zdołowana, żeby o tym myśleć. Wyczerpałam repertuar i musiałam zacząć powtarzać kreacje.

Pierścionek ciążył mi na dłoni i przyzywał oko, za każdym poruszeniem ręki. Uczucie było dziwne, nowe, wypełniało mi umysł, przynosząc mieszaninę niepewności, szczęścia, euforii i strachu. W samochodzie podziwiałam grę światła w szlifie kamienia.

Ze zmarszczonym czołem wpatrywałam się w szyld restauracji, do której poprowadził nas Adam. Był sobotni wieczór, a do wejścia nie ciągnęła się kolejka oczekujących.

– Jesteś pewny, że to tu? – ledwie skończyłam, a drzwi otworzyły się i stanął w nich ten sam gość, który przeszkodził nam w kolacji innego wieczoru. Panowie podali sobie dłonie.

– Wania – przywitał się zdawkowo Adam.

Rozejrzałam się dyskretnie, wbijając wirtualne sztylety, w plecy prowadzącego nas faceta. Co za buc! Nawet się nie przywitał. Omiótł mnie spojrzeniem, jakbym była ozdobą spinką do mankietu! Prychnęłam mentalnie rozglądając się. Ciemnozielone ściany pokryte czarnymi ornamentami w orientalnym stylu, rozświetlone złotymi akcentami, przyciągały mój wzrok jak magnes.

– Gdyby nie on – powiedziałam szeptem do Adama, podziwiając kryształowy żyrandol, zwieszający się milionem srebrnych kropli z sufitu. – w ogóle bym nie podejrzewała, kim jest Nicky.

Przemierzaliśmy restaurację, a moje obcasy stukały po drewnianych panelach.

– Czemu?

– Z powodu tatuaży. – Dłoń Adama powędrowała do mojego biodra, ściskając je lekko w niemym ostrzeżeniu, żebym uważała, co mówię. – Aiden dał mi książkę o więziennych tatuażach, a następne sama sobie kupiłam. Walnęłam gafę? – spytałam, patrząc na niego wyczekująco.

– Możesz ich wkurwiać do woli – szepnął mi do ucha, muskając ustami jego płatek i wywołując na twarzy szeroki uśmiech.

Ewcia miała na sobie elegancką małą czarną i nie rozpoznawałam tej sukienki, a znałam jej szafę lepiej niż bardzo dobrze. Wręcz wyśmienicie, ponieważ nie raz nie dwa podkradałam kreacje na swoje randki. Ta szmatka z pewnością nie pochodziła z szafy w apartamencie. Buty też nie. A wiem to dlatego, że miałam takie same, ale moje było o pół rozmiaru na nią za małe. I nie pachniała swoimi perfumami.

Co robiłaś popołudniem droga Ewuniu? Zaśmiałam się szyderczo we własnej głowie. Pewnie to samo co ja!

– Czyżbym miała nie dostać kartki na święta? – spytałam Ewę żartobliwie, patrząc na wachlarz emocji malujący się na jej ładnej buźce.

– Jeszcze nad tym debatuję – odparła tym samym tonem.

Zerknęłam na Nikolaya spod oka.

– Czyżbyś jednak ustawiła się w kolejkę? – Ewa zaczerwieniła się, a Nicky popatrzył na mnie z pobłażaniem, udając, że wie, o czym mówię. – Albo jego w kolejkę?

– To nie jest rozmowa na teraz – spojrzała na mnie wymownie.

Usiedliśmy przy stoliku w głębi lokalu.

– Poczekam na wszystkie krwawe szczegóły, aż wrócimy do domu.

– Nie dzisiaj – odparł Nicky, z uśmieszkiem błąkającym się na jego ustach. – Ładna błyskotka.

– Przyzwyczajaj się do tego widoku – odparł Adam, zanim zdążyłam się odezwać.

– Znaczy się co, Adam? Zamierzasz się ożenić z moją siostrą? – spytała Ewa, przewiercając go spojrzeniem.

I to podobno ja nie miałam filtra!

– Ewa! – skarciłam ją, usiłując kopnąć pod stołem.

– Nie ja jestem stroną do obwiniania – odparł spokojnie.

Kelner podał nam menu.

– Znaczy co? – zaperzyłam się, naśladując siostrę. – To moja wina?

Adam wziął mnie za rękę i zaczął się bawić pierścionkiem, obracając go na palcu

– Kochanie ty jesteś jak tornado i wulkan w jednym. Gotowy w każdej chwili wybuchnąć. To, co masz na palcu to takie przypomnienie.

– Krowi kolczyk? – podsunął Nikolay uprzejmie.

Zmrużyłam oczy gotowa wdać się w potyczkę słowną.

– Wyraz moich przyszłych intencji, ponieważ to, co jest między nami, będzie się rozwijać. Czym szybciej inni – spojrzał na Nikolaya – to zrozumieją, tym lepiej. Ty skarbie, masz to już w głowie i musisz utrwalać, patrząc na dłoń. Ten pierścionek jest też znakiem dla innych.

– Własności – skwitowała Ewa.

Adam spojrzał na nią z pobłażliwym uśmiechem.

– Naprawdę uważasz, że będę się obawiał powiedzieć, że kocham twoją siostrę, bo siedzi ze mną przy stole Vor Bratvy? Nic bardziej błędnego.

Ewa pochyliła się w jego stronę.

– A czy to mówisz? – spytała wyczekująco.

– Tylko ty nie słuchasz.

– Gadaj tak dalej, a za chwilę będzie to chciała mieć na piśmie w siedmiu egzemplarzach! – powiedziałam z westchnieniem, patrząc karcąco na Ewę.

– Ważne, żebyś ty zrozumiała – odparł, całując mój nadgarstek.

– Zmierzam w tym kierunku – zmarszczyłam nosek.

– Chcesz, aby ta informacja się rozeszła? – spytał Nikolay jakby od niechcenia.

– Oczywiście. – Potwierdził Adam, spoglądając na Wanię, a ten nieznacznie skinął głową. – Głośno i wyraźnie, najdalej jak się da.

Nikolay zaśmiał się pod nosem, a ja nie bardzo rozumiałam, co tu się stało. Zmierzyłam wielkoluda uważnym spojrzeniem. Odwrócił wzrok jakby...

O matko i córko! Naprawdę?! Miał na mnie oko? W życiu bym nie powiedziała. Czy to on pilnował mnie za każdym razem? Ale numer! Będę musiała o to zapytać Adama, jak wyjdziemy, skąd wiedział.

– A wy? – odbiłam piłeczkę ze złośliwym uśmiechem.

– Co my? – Ewa sztyletowała mnie spojrzeniem.

– Kiedy wy zamierzacie sformalizować swój związek?

Siostra uśmiechnęła się złośliwie

– Znaczy, pytasz mnie, kiedy sformalizujemy swój związek, żeby uszczęśliwić rodziców, żeby w końcu z ciebie zeszli, że żyjesz na kocią łapę?

– Założę się, że mamusię uszczęśliwisz pierwszym wnukiem – aż się zapowietrzyła na te słowa.

Adam nieznacznie ścisnął mój kark, dając znak, że powinnam zakończyć tę pyskówkę.

– Drogie panie, rozejm? – zaproponował Nikolay, przywołując nas do porządku.

Oczywiście Ewunia była pierwsza do podlizywania się, więc wyciągnęła rękę na zgodę. Spojrzałyśmy sobie w oczy i jednocześnie podając sobie dłonie, bezgłośnie powiedziałyśmy: suka. Większość kolacji nam w miłej atmosferze, sponsorowanej głównie przez mój sarkazm i złośliwości. Ewa nie była mi dłużna, udowadniając, że bycie wrednym to cecha rodzinna.

Ledwo wsiedliśmy do samochodu, zadałam nurtujące mnie pytanie.

– O co chodzi z prawą ręką Nikolaya? – Odpowiedziała mi cisza. – Adam! – ponagliłam.

– Powiedzmy, że ma pewne niespełnione ambicje.

Adam uruchomił silnik przyciskiem. W lusterku bocznym widziałam Wanię, który stał przed wejściem, paląc papierosa.

– I co ja mam z tym wspólnego? – usadowiłam się wygodniej w fotelu, wyjmując irytujące skórę wsuwki z włosów, i ściągając gumkę. Przeczesałam palcami pasma zanim nadeszła odpowiedź.

– Był czas kiedy uzurpował sobie prawo do ciebie.

Ze zdumienia na to niechętne oświadczenie, aż otworzyłam usta.

– O!

– Nałapiesz komarów.

Sprawnie wyjechał z parkingu, sprawdzając, czy mam dobrze zapięte pasy.

– To znaczy kiedy?

– Dawno temu.

Zmarszczyłam brwi, masując lekko skórę głowy, gdzie czułam pulsowanie po spinkach.

Jak to dawno temu? Przecież zobaczyłam gościa dopiero dzisiaj!

– Jesteś mi winny wyjaśnienie!

– Nie, kochanie, to nie jest historia, którą będę się dzielił. – W głosie Adama zaczęły pogrywać stalowe nuty. – To są interesy i ty nie musisz o tym wiedzieć.

– Ja też byłam takim interesem! – przypomniałam, zakręcając niesforną masę loków na palcach i przerzucając na ramię. – Kupiłeś mnie.

– Nie ja, Patrick.

– Czy Wania widział mnie gdzieś z tobą? – dociekałam. – W Palermo albo Cannes?

– Sofia! – moje imię zabrzmiało jak ostrzeżenie.

Pamiętałabym, gdyby ktokolwiek wcześniej wspomniał nazwisko Nikolaya w związku z interesami. Chyba że... Coś innego przyszło mi do głowy, a lodowaty strach ogarnął ciało. Wzięłam drżący oddech, spoglądając na Adama niepewnie.

– C–czy... czy Wania był na TYM przyjęciu? – spytałam z przerażeniem, jąkając się.

– Nie – nadeszła natychmiastowa i zdecydowana odpowiedź. Uspokajająco położył dłoń na moim udzie. – Sofia, jedyne co musisz wiedzieć, jeśli już kurwa musisz, to że Nikolay udzielił nam wsparcia w Dubaju.

Teraz dopiero włączyła mi się logika, a elementy wskoczyły na miejsce.

– Czekaj! – przekręciłam się w fotelu, żeby patrzeć na Adama – Jezu, ale jestem głupia, przecież moja siostra zna Nikolaya jeszcze sprzed tego wyjazdu! To w sumie przez niego nie wyjechała ze mną wtedy. Przez to spotkanie... – Zimny pot oblał mi plecy, powodując dreszcz, aż się wzdrygnęłam. – Czy on wiedział?

– Sofia – zaczął Adam łagodnie.

Brak odpowiedzi był odpowiedzią!

– On wiedział! – wyjęczałam. Zrobiło mi się niedobrze, więc przyłożyłam dłoń do żołądka. – Był świadomy, że wyjeżdżamy... – głos mi cichł z każdym słowem.

Elementy układanki wskakiwały na miejsce w zawrotnym tempie. Nikolay zgodnie z tym, co mówiła przed wyjazdem Ewa, miał na nią oko i usiłował ją namówić na randkę już wcześniej. Potem mnie porwano... a może i nas by porwano, gdyby nie on i nie wypadek, przez który nie mogła do mnie dolecieć. Czy Nikolay mógł wiedzieć, że zostaniemy porwane? Kurwa, był w mafii, oczywiście, że mógł wiedzieć.

– On wiedział, a jednak... – słowa mi się rwały, nie chcąc wydostawać przez ściśnięte gardło.

– Sofia, on zrobił wszystko, żeby pomóc.

Zatchnęło mnie na te słowa. Czy Adam go bronił?

– Nie wystarczająco! – krzyknęłam, a łzy bezwolnie spłynęły mi po twarzy. – Czterdzieści siedem dni Adam! Czterdzieści siedem pierdolonych dni! – zaczęłam się hiper wentylować na samo wspomnienie.

Z paroma soczystymi przekleństwami Adam zatrzymał się i włączył światła awaryjne. Doszły nas wściekłe dźwięki klaksonu niezadowolonych kierowców za nami. Odwrócił się na fotelu i przyciągnął do siebie na tyle na ile potrafił, trzymając mocno za ramiona.

– Przestań Sofia! – rozkazał twardo. – Nie wiedział, że Ewa ma siostrę i że poleciałaś sama. Kiedy się dowiedział, było już za późno, żeby ci pomóc. Ethan nie przeznaczył cię na sprzedaż – tłumaczył. – Był w tej samej chujowej sytuacji co ja, kiedy Helena cię zabrała i sprowokowała. W grę nawet nie wchodziło wejście siłowe, bo te burdele to pierdolone twierdze.

– A ja byłam jedną nic nieznaczącą turystką – wyjąkałam.

– Przestań tak mówić! Nie powinniśmy w ogóle o tym rozmawiać! Rozbieranie tego gówna na atomy, nikomu nie zrobi dobrze.

– Nie, nie, nie... – powtarzałam, walcząc z napływającymi wspomnieniami. Zamknęłam oczy, jakby to miało w czymkolwiek pomóc. – To wszystko moja wina?

– Kurwa! Sofia! – potrząsnął mną mocno. – Nic, co się wtedy stało, nie jest twoją winą! Rozmawialiśmy o tym! Wielokrotnie! Stało się, nie możemy cofnąć czasu. Potem Nikolay zrobił wszystko, żeby trzymać Ewę z daleka, a jednocześnie zagwarantował ci bezpieczeństwo, kiedy jesteś w domu.

Otworzyłam oczy, z których popłynęły łzy.

– Bo czuje się winny – wydusiłam przez ściśnięte gardło. – Ze względu na Ewę...

Ta odpowiedź nie spodobała się Adamowi.

– Być może – przyznał niechętnie.

Wpatrywałam się w niego z błaganiem.

– Muszę wiedzieć Adam.

Widziałam, że walczył ze sobą, ale po kilkunasty sekundach westchnął ciężko.

– Poczekasz, aż dojedziemy do hotelu?

Nie miałam innego wyboru. Musiałam wiedzieć! Potrzebowałam to uporządkować w głowie.

Rozedrgana wysiadłam z samochodu w garażu, Adam objął mnie ramieniem i poprowadził do windy. Mogłam tylko mieć nadzieję, że ma leki w razie, gdybym odstała ataku paniki. Po roku wracaliśmy do traumatycznych wydarzeń, które sprawiały, że miewałam koszmary w nocy.

Po dotarciu do pokoju skierował się do barku, po drodze zrzucając z siebie marynarkę i podwijając rękawy koszuli do łokci. Nalał dwie szklanki alkoholu. Usiadłam na skraju kanapy i objęłam się ramionami w pasie. Podał mi drinka.

– Do dna – poprosił.

– Chcesz mnie upić? – spytałam, spełniając jego życzenie. Whisky paliła mi przełyk i rozgrzewała żołądek. Usiadł obok mnie, i przytulił do swojego boku.

– Nie, śnieżynko, chcę, żebyś się rozluźniła. – Wtuliłam buzię w zagłębienie jego szyi. – Co pamiętasz z tamtego okresu przed wyjazdem?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro