Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3 Igiełki zazdrości


                

Czarnowłosa wisiała właśnie nad telefonem przerzucając kolejną stronę by znaleźć opis dania jaki jej pasował. Kupiła już chyba wszystko, co potrzebowała w tym momencie. Została po koncercie zaproszona do mieszkania dziewcząt i może udałoby się jej czmychnąć do siebie, gdyby nie ten pieprzony Nobu. Udając dobrą mamusię wraz z Shinem na siłę zaciągnęli ją do budynku, gdzie musiała ukrywać się pod maską. Ale jednego była pewna — ta druga Nana na pewno zauważyła jej rozterki. Przecież to byli dla niej obcy ludzie. Dlaczego miała się cieszyć ich sukcesem? Dlaczego miała się czymkolwiek cieszyć? Czy czasem za te chwilę szczęścia nie będą musieli któregoś dnia zapłacić? Nasuwa się teraz pytanie — jaka będzie tego cena? Zrezygnowana odłożyła telefon wypakowując już zakupy na blat by napoje wrzucić do lodówki. Wystarczył jej jeden dzień by całkowicie wpaść w rozpacz. Może to była wina muzyki Nobu? Bóg jeden to wie.

Wreszcie po paru mozolnych chwilach wpakowała wszystko do lodówki wracając do swojego pokoju i zamykając go cicho. Usiadła na ziemi opierając się o miękkie łóżko. Terashima nikomu nie powiedział prawdy o jej chorobie za co mogła być podświadomie wdzięczna. Chłopak potrafił trzymać niektóre rzeczy w tajemnicy — całkiem wygodna sprawa. Popatrzyła kątem oka na futerał swojej gitary, której nie używała od przyjazdu. Czasami może ją czyściła, ale to było tyle. Przyciągnęła przedmiot do siebie wyciągając przedmiot i usadawiając go na swoich kolanach.

— Witaj moja droga przyjaciółko.. — Przejechała dłonią po przodzie przedmiotu by sunąć opuszkami palców w dół przymykając przy tym oczy. Nie mogła zaprzeczyć było to niemal tak samo przyjemne uczucie jak za pierwszym razem, gdy się spotkały — pamiętasz nasze pierwsze spotkanie..?

Tym razem jedna z jej dłoni zatrzymała się przy trzonie by druga lekko posunęła się po żyłkach i z gitary wyszły pierwsze dźwięki powodujące na jej ciele gęsią skórkę. Tak samo jak pierwszego dnia, gdy jeszcze jako nastolatka upatrzyła ją sobie wśród tych wszystkich gratów jakie łapały dzieci. Może przedmiot nie był pierwszej jakości, ale jak tylko o niego zadbała wrócił jego stary magiczny wygląd jaki zapamiętała. Kolejne sunięcie. Zamknęła oczy pozwalając swojemu ciału marzyć by zamknąć się w swoich wspomnieniach — może nie tylko złych, ale także tych dobrych.

Wycieczki z mamą poza miasto, gdzie mogły w spokoju obserwować ptaki jak i rozkoszować się piękną pogodą. Pierwszy upieczony razem z rodzicielką tort na jej siódme urodziny czy nauka jazdy na rowerze — niby jasne rzeczy, ale czy dla wszystkich?

Następne brzmienia. Shin pokazujący jej na kartce jedno z jego nowych dzieł, które planował wprowadzić w swoim salonie. Autorem tatuażu był właśnie on. Miała jeden niepowtarzalny tatuaż, którego już nikt więcej nie będzie miał. On nie był całkowicie zaplanowany jak reszta już jego dzieł. Nie chciała pierw widzieć szkicu. Chciała by na żywego tworzył na jej ciele. By zatrzymał cały jej ból w tym jednym jedynym miejscu. Nigdy mu tego nie powiedziała, ale była mu wdzięczna za każdy dzień jaki z nim spędziła. Za każdą minutę w jakiej obdarzał ją uśmiechem i zrozumieniem pokazując, że są ludzie, którzy chcą jej jeszcze pomóc. Jednak wszystko ma swój początek jak i koniec — kiedyś za wszystko trzeba zapłacić.

Otworzyła oczy przestając grać i odłożyła przedmiot na bok podpierając łokieć na kolanie. O tym także myślała patrząc na koncert BLAST — czy tylko muzyka może tak roztrzaskiwać ludzi na drobne kawałeczki?

Zobaczyła wystające tabletki z futerału, które łykała co dnia. Miały jej starczyć jeszcze na wiele miesięcy. Ookeiko o to zadbała. Przysunęła się do niego widząc coś na spodzie pudełka. Jakiś przyklejony bzdet. Czyżby zapomniała to odkleić? Podniosła pudełko z tabletkami wyciągając bardziej do góry by zobaczyć opis.

„W razie jakbyś wywaliła starą karteczkę przypominam ci iż zawsze możemy porozmawiać mój numer XXX – XXX – XXX Okeiko"

Nigdy się nie poddajesz prawda, Okeiko?

_______ ♥♠♣♥♠♣♥ _______

Miyagi przechodziła między ludźmi szukając adresu, który wystukał jej psychiatra. Możliwe iż robiła błąd pojawiając się pod jej mieszkaniem — ale czy człowiek nie żyje po to by popełniać błędy? Chciała by się zapewnić, że jest silna. Że nic nie jest w stanie złamać jej kolejny raz. Ale jak to w życiu bywa na chęciach się to kończy. Ta przeklęta Yamaza musiała to wyczuć niczym śmierć, która karmi się ludzkim strachem tak ona karmi się jej depresją. Z jakich innych powodów istnieli by tacy ludzie jak by tylko upewniać chorych jak życie jest beznadziejne? Mogła przecież wyrzucić kolejny raz kartkę i zapomnieć iż tematu w ogóle nie było, lecz tym razem nie odważyła się tego zrobić. Podeszła do domofonu naciskając na odpowiedni guzik i wyczekując przy piszącym sygnale by wreszcie, ktoś jej otworzył.

Pierwszy sygnał. Poczuła jak jej nogi rwą się do ucieczki, a mimo to stała niczym słup soli wpatrując się w mały niepozorny kwadracik, gdzie wyświetlały się numery mieszkań. Drugi sygnał. Co ona w ogóle tutaj jeszcze robi? Czy jeśli nie potrzebowała by pomocy psychiatry stała by tutaj jak idiotka oczekując pomocy? Trzeci sygnał. Jak mogłaby opisać to uczucie — strach przed nieznanym?

Jak chciała już opuścić miejsce myśląc, że nikt nie odbierze usłyszała pyknięcie drzwi jakby ktoś je otworzył za pomocą sprzętu. Oczekuje jej...? Zmusiła swoje nogi do ruchu i niczym machinalnie ruszyła przed siebie wchodząc na klatkę wdychając już znany jej zapach. Nadchodzę Ookeiko tylko czy ty jesteś na to przygotowana tak samo jak ja?

Idąc na górę odliczała schody zupełnie nie pamiętając już prawie po co tutaj przyszła. Najchętniej by zrobiła to co wcześniej, ale czy to sens uciekać jak już ta brązowowłosa wiedźma, wie iż ona idzie? Stojąc przy drzwiach wypuściła przerażona powietrze przypominając sobie już o szatanach — które wiecznie uważała za przyzywających nieszczęścia Hachiko. Pokręciła głową jak pies mokry od wody i weszła do środka. Korytarz jak to korytarz niczym się nie różnił i był niczym poczekalnia w poradni jaką zapamiętała. Czy ta wiedźma wzięła ze sobą cały dobytek łącznie ze ścianami?! Słysząc ruch w pokoju naprzeciwko ruszyła tam biegiem jakby gonił ją sam diabeł i z hukiem otworzyła drzwi prawie odskakując jak zobaczyła te obrzydliwe czerwone skórzane fotele i kanapę. Jak się tutaj wynosiła powinna je chociaż wypieprzyć na śmietnik albo odsprzedać do jakiegoś burdelu.

— Jak miło cię znowu widzieć Mieko — Zbladła rozpoznając miły głos swojego byłego psychiatry i zdenerwowana odwróciła głowę w prawo. Na drewnianym biurku siedziała kobieta z nogą na nogę odpalająca sobie właśnie papierosa. Stały chwilę w ciszy jakby Miyagi oszacowywała szanse po czym idąc w jej stronę myślała już co zrobi z ciałem tej zołzy jak tylko ją zatłucze.

— Co robisz w tym mieście bezwstydny babsztylu..? — Złapała Yamazę za przód koszuli przyciągając do siebie iż prawie stykały się nosami — chyba wyraziłam się jasno, że czuje się już dobrze i nie potrzebuje kogoś takiego jak ty.

— Gdybyś się czuła dobrze nie przychodziłabyś tutaj — Złowieszczy uśmiech wypełnił prawie cały widok świecąc przy okazji zębami jej po oczach — chyba, że masz ochotę na coś jeszcze?

Czarnowłosa prawie z obrzydzeniem odskoczyła od brązowowłosej wycierając ręce o ubranie będąc bliska porzygu. Ona poważnie myślała, że przyszła tutaj po to by.... OBRZYDLISTWO!

— Z tego, co mi wiadomo lekarz nie może sypiać z pacjentem.

— Zuch dziewczynka odrobiłaś pracę domową — Pokazała ręką na jeden z wysłużonych foteli na którym usiadła dziewczyna by naprzeciwko niej zrobiła to samo psychiatra — więc, co cię do mnie sprowadza Mieko? Czułam iż będziesz mnie potrzebować tak, więc o to jestem.

Nie potrzebowałam cię i nie będę już więcej potrzebować.

— Jak wspomniałam wcześniej nie potrzebuje już więcej twojej pomocy. Jestem całkowicie zdrowa.

— No tak... Dlatego przyleciałaś tutaj na złamanie karku. Co cię trapi moja droga? Czyżby coś rozczarowało cię w tym miejscu? A może znalazłaś to czego szukasz?

_______ ♥♠♣♥♠♣♥ _______

Nobu otworzył drzwi do mieszkania będąc w o wiele lepszym humorze po koncercie. Wszystko się powoli układało. Udało im się porwać tłumy, Nana zgodziła się pojechać na koncert Ren'a i pewnie już tam jadą, a to co zadowoliło go najbardziej to to iż Neko pojawiła się na ich koncercie. Może później po nim zachowywała się jak ona, ale widział ten błysk w jej oczach, kiedy grali. Nie potrafił oderwać wzroku od jej zafascynowanych oczu. O czym ona myślała, gdy słuchała ich piosenki? Miał wrażenie, że przeżywała wiele rzeczy na raz i zamiast skupić się na tłumie to prawie cały koncert patrzył tylko na nią chcąc coś odczytać z jej twarzy. Jak tylko ich spojrzenia się krzyżowały od razu odwracał wzrok by na nią wracać, gdy zmieniała obiekt obserwacji. Wiele razy złapał się nawet na tym jak patrzyła w ciszy na płaczącą obok Hachiko — pewnie wyobrażała sobie zbyt wiele zamiast pomyśleć, że dziewczyna się tylko wzruszała. Wszedł do kuchni otwierając lodówkę i otworzył szeroko oczy. Zakupy w ogóle nie ruszone leżały grzecznie w środku czekając na swoją właścicielkę. Właściwie... czy drzwi od mieszkania były zamknięte na klucz? Te parę chwil wystarczyło by do niego dotarło, że wszedł do otwartego pomieszczenia pomimo iż Neko zawsze je zamykała. Wrócił na korytarz, lecz nigdzie nie dostrzegł jej butów i szybkim krokiem podszedł do jej pokoju otwierając go szybko spotykając się z bałaganem tylko różnił się wiele od wcześniejszego. Ruszył do środka mijając porozrzucane rzeczy by uklęknąć przy gitarze.

Widział ją wcześniej, ale nigdy nie miał okazji przyjrzeć się jej bez futerału. Przejechał dłonią po przedmiocie czując wyżłobienia, które musiały być pamiątką po dawnym użyciu. Przeżyła już nie jedno. Tego mógł być pewien. Porozglądał się po ziemi i zobaczył, że z czarnej powłoczki wystaje coś jeszcze. Nachylił się bardziej wyciągając pogniecione już zdjęcie na którym nie było trudno rozpoznać mu czarnowłosą w towarzystwie mężczyzny z szerokim uśmiechem. Miyagi nigdy nie wspominała, że ma jakąś rodzinę czy przyjaciół — co on mówi.. ona o niczym mu nie mówiła! O chorobie dowiedział się przypadkiem. Zawsze to on paplał, a ona go tylko słuchała bądź wywalała z pokoju swoistym kopniakiem godnym tylko Nany. Były podobne, ale żadna nie pałała do kontaktu jakby się bały wspólnej konfrontacji. Przybliżył się już prawie tak do zdjęcia by mało brakowało, a dotykałby go nosem widząc wreszcie coś co go w nim zainteresowało. Jego prawe ramię. Ta sama róża, którą widział na łopatce dziewczyny, któregoś dnia. Okręcił zdjęcie z tyłu widząc ładne drobne pismo.

„Za każdym razem, kiedy ci będzie smutno spójrz na to zdjęcie i przypomnij sobie nasze szczęśliwe dni. Twój oddany Shin"

Shin? Znał tylko jednego chłopaka o takim imieniu i na pewno nie wyglądał tak jak ten tutaj. Obok pisma był naszkicowany mały obrazek, który był tym samym wzorem co ich tatuaże. Złamana Róża. Czemu ten schemat tak się u niej powtarza? Jakby poznał ją teraz pomyślałby iż wzorowała się ich piosenką, jednak kobieta słyszała ją dopiero parę dni temu. Co tu się wyprawia? Wyciągając zdjęcie wypadł jeszcze jeden dokument na ziemię. Wyrwany jakby z gazety. Terashima wziął go w wolną dłonią pierw widząc reklamę proszku do prania by obrócić i wtedy jego oczy otworzyły się szerzej.

Tragedia w XXXXX! Młody mężczyzna zabity na miejscu przez miejscowego rozrabiaka (... )"

Widząc zdjęcie różowowłosego odrzucił dokument od siebie z powrotem do futerału w raz z wcześniej znalezioną rzeczą i w parę chwil znalazł się przy wyjściu. Tym martwym mężczyzną musiał być właśnie Shin. Czy to był powód dla którego kobieta zapadła w depresję? Rozmyślając nieświadomie zacisnął zęby na bocznej części policzka patrząc jeszcze na pokój. Jaki z niego skończony idiota! On się cieszył z sukcesów w tym czasie jak ona dalej rozmyślała nad tym co się wydarzyło! Gdyby o tym zapomniała przecież nie trzymała by takich rzeczy przy sobie! Na sam koniec uchwycił wzrokiem leżącą paczkę tabletek na podłodze i wreszcie do niego dotarło. Otwarte mieszkanie, zostawione zakupy, otwarty futerał i wywalone tabletki. JASNA CHOLERA! Dziewczyna pewnie chciała przygotować sobie obiad, ale pierw postanowiła zajrzeć do swojej gitary. Nie raz słyszał jak do niej gadała „Droga przyjaciółko", gdy wyciągała ją z futerału wypadły rzeczy i musiała sobie przypomnieć o strasznej przeszłości. Chciała się ratować tabletkami, a że to nie pomogło postanowiła uciec targając się na swoje życie nie zamykając drzwi! Co robić?! co robić?! Musi ją znaleźć! Wypadł z jej pokoju prawie potykając się o własne nogi łapiąc już za komórkę. Zadzwoni do kogo może ktoś mu pomoże!

Trzymając już telefon przy uchu naciągając na siebie tylko buty złapał za klamkę i zderzył się z osobą z drugiej strony upadając na nią by we dwoje polecieli do tyłu.

— Co ty odpierdalasz Nobu..? — Słysząc dobrze znany mu głos uniósł głowę z jej piersi czując jak jego twarz robi się czerwona równie, co czarnowłosej i szybko poderwał się do pozycji siedzącej odsuwając od niej na bezpieczniejszą odległość.

— Żyjesz!

— To chyba jasne, że żyje. Coś sobie już ubzdurał w tej swojej małej główce? — Wtedy zobaczyła otwarte drzwi za nim i w jej oczy rzuciły się uchylone drzwi od pokoju w którym aktualnie mieszkała — znowu grzebałeś w moich rzeczach Terashima.

Podniosła się z ziemi zdając sobie sprawę, że otworzyła przecież futerał, a tam... cholera jasna! Minęła blondyna wbiegając do środka nie zdejmując nawet butów i wpadła do pokoju niczym burza widząc na ziemi tabletki, zdjęcia oraz wyrwany artykuł. Chłopak ruszył w ślad za nią stając we framudze obserwując jak kobieta krząta zaciskając nerwowo pięść.

— Przepraszam... zobaczyłem nie zrobione jedzenie w lodówce i myślałem... że jesteś w pokoju — Wrzucała cicho rzeczy z powrotem do futerału by na końcu położyć tam gitarę jakby przedmiot mógł wszystko pod sobą ugnieść zmniejszając jej ciężar i odwróciła w jego stronę głowę — jak wszedłem nie zastałem cię tutaj i... pierwszy raz widziałem twoją gitarę. Ten artykuł i zdjęcia.. do tego proszki oraz nie zamknięte drzwi . Dodałem sobie własną historię. Tak strasznie mi głupio Neko..

Zaraz.. nie zamknięte drzwi? Miała ochotę strzelić się w łeb za własną głupotę. Tak się wściekła tą pojebaną psychiatrą, że zapomniała to zrobić! Ale to na pewno nie usprawiedliwiało blondyna do grzebania w jej rzeczach. Dopiero teraz zobaczyła także, że chłopak był w jednym bucie, a w drodze do wyjścia trzymał w dłoni komórkę. Czy on...

— Czy ty.. szedłeś mnie szukać..? — Pokiwał zawstydzony głową dalej mając na twarzy rumieńce przez co sama poczuła się zakłopotana drapiąc po włosach. Od śmierci Shina nie mieszkała z nikim i nikt nie martwił się o nią, więc nawet nie spodziewała się iż nagle ktoś się nią zainteresuje. Zawsze uważała to za nadmierne zawracanie tyłka. Ale nie mogła zaprzeczyć było to miłe uczucie iż ktoś o niej myślał. Wciągnęła odrobinę powietrza szukając w głowie odpowiedzi na swoje modły by wreszcie uśmiechnąć się lekko do blondyna — jadłeś już coś Nobu? Jeśli nie to może razem, coś ugotujemy?

_______ ♥♠♣♥♠♣♥ _______

Zmiana pracy zawsze równa się z nowymi problemami jakie spadają na nas jak grom z jasnego nieba. Miyagi często obserwowała jak brązowowłosa zmieniała pracę niczym rękawiczki i niezbyt podobało się to luźnie podejście do życia tej młodej podlotki. Czasami niedowierzała jak Nana potrafiła przetrwać z Hachiko pod jednym dachem, bo ją to po prostu wkurwiało — wkurwiało ją nie miłosiernie jak ktoś zachowywał się jak ona. Była łatwowierna i zachowywała się jakby posiadanie mężczyzny było najważniejszym priorytetem życia. Czy kiedykolwiek zastanawiała się, gdzie jest tego granica?

— Neko! — Czarnowłosa odwróciła się od baru widząc machającą jej brązowowłosą i miała nadzieję znaleźć jeszcze jakąś drogę ucieczki. Niestety bezskutecznie, bo Komatsu była niczym zawodowy sprinter i nim kobieta się obejrzała dziewczę stało już obok niej. Słyszała od Terashimy jakiś czas temu, że Hachiko popłakała się na widok swojego ulubionego artysty. Zabawne jak zadowalają ją takie przyziemne rzeczy — mogłybyśmy porozmawiać?

— A kiedykolwiek miałam jakiś wybór? — Nie doczekała się odpowiedzi, bo brązowowłosa wzięła to jako odpowiedz twierdzącą i nim zdążyła coś jeszcze dodać została pociągnięta za rękę w stronę odwrotną niż jej ulubiony bar. Jak dobrze, że zdążyła przegryźć obiad, bo już na pewno by nie zdążyła tego zrobić przed pracą. Nie pracowała już od dawna w starym barze, ale lubiła się w nim stołować. Jak już się truć to tym, co wiesz co ma w sobie.

Hachiko zaciągnęła ją do jakiejś kawiarenki rodem z bajek i twarz czarnowłosej skrzywiła się nieznacznie. Przychodziła do nich do domu, znosiła towarzystwo znajomych Nobu, ale to z kawiarnią mogli sobie darować. Usiadła naprzeciwko Komatsu i zamówiła sobie kawę wpatrując się w dalej zamyśloną kobietę.

— Więc.... O czym chciałaś ze mną porozmawiać Hachiko? — Chyba nie przywlekła jej tutaj by miała się w nią wgapiać niczym w nowy rodzaj zwierzęcia? Na takie rzeczy ma swoją pracę. Dziewczyna spojrzała na nią wielkimi oczami po czym zaczęła płakać ściągając na siebie uwagę innych osób w pomieszczeniu. Świetnie kurwa.. po prostu świetnie. Przyłożyła rękę do ust by uciszyć swój szloch, a Miyagi czekała cierpliwie popijając już swoją kawę. Jeśli reszta uważa iż przez płacz jest taka urocza i bezbronna powinni popatrzeć także na małe dzieci. One także ryczą by każdy skakał na ich piardnięcie.

— Powiedz mi... co sądziłabyś o dziewczynie, która przespała się ze swoim idolem i mogła wyrwać się z tego błędnego koła..?

— Przespałaś się z tym całym Takumim mam rację? — Twarz kobiety momentalnie zrobiła się czerwona i skrzywiła się nieznacznie, co można było uznać za odpowiedz twierdzącą. Dobry Boże, co kieruje tą zagubioną dziewoją? Upiła kolejny łyk kawy przymykając przy tym oczy. Co by nie powiedzieć kawa w tym miejscu jest przepyszna!

— Rozumiem.. — Spuściła głowę jakby została zbesztana niczym zbity pies zaczynając drżeć — właśnie spodziewałam się czegoś takiego.. Co ja powiem Nanie..?

— Że... przespałaś się z Takumim?

Załzawione oczy spojrzały na czarnowłosą, która prawie odskoczyła z krzesłem do tyłu jak brązowowłosa wybuchła kolejnym płaczem niczym wulkan. Skąd one biorą tego tyle?!

— NANA UZNA, ZE JESTEM ŁATWA! — A tak nie jest? W ciągu czasu jak tu mieszkają zdążyła mieć już dwóch chłopaków, a o tych za którymi się śliniła strach już nawet myśleć — a ja... po prostu.. ja po prostu... czuje się samotna! Idę donikąd! Wszyscy moi przyjaciele spełniają się w swoich pasjach dochodząc do czegoś, a ja?! Zostałam nawet zwolniona z pracy!

Każdy do czegoś doszedł? W sumie Nana i jej grupa zaczynają się spełniać w koncertach, bo Nobu coś tam popiskuje w domu. A Junka i jej chłopak przyszykowują się do swojej własnej wystawy, ale czy to powód by ładować się komuś do łóżka, bo czuje się samotnym? To, co kurwa ona ma powiedzieć? MOŻE POWINNA SOBIE WYNAJĄĆ SHIN'A NA JEDNĄ NOC?!

— I dlatego ładujesz się jakiemuś długowłosemu kutafonowi do łóżka? Nie tędy droga — Zdziwiona dziewczyna spojrzała na nią wycierając załzawione oczy — może powinnam ci dać numer dobrego psychiatry Nana?

Pierwszy raz wypowiedziała jej imię bez żadnej niechęci czy niesmaku. To zwykłe Nana było dla niej takie przyjemne. Mimo, że może nie brzmiało tak czule jak z ust jej współlokatorki czy innych przyjaciół, ale zawsze coś. Miyagi jako pierwsza usłyszała to, co w sobie dusiła przez ten cały czas i nie wygnoiła jej gnojąc jak mogła. Czy to oznacza, że nie jest na całkowicie straconej pozycji? Miyagi westchnęła dopijając kawę i podniosła się z miejsca podchodząc do dziewczyny kładąc jej dłoń na głowie.

— Jesteś łatwowierną osobą Hachiko. Nie pozwalaj by można to było tak wykorzystywać. — Uśmiechnęła się lekko w jej stronę wyciągając z kieszeni pomięty papier i kładąc przed jej talerzem by zaraz ruszyć w stronę wyjścia — ja nie nadaję się na osobę, która pomoże ci w takich rozmowach, ale ona na pewno ci pomoże na swój trzepnięty sposób. Muszę iść do pracy trzymaj się Hachiko.

_______ ♥♠♣♥♠♣♥ _______

Mieko w skupieniu mieszała w misce sos by zaraz dolać go do mięsa wdychając rozkoszny zapach jedzenia, który roznosił się po pomieszczeniu. Dzisiaj chłopcy wyszli na imprezę zamkniętą, więc dzisiejszy wieczór spędzi w swoim własnym towarzystwie. To pierwszy raz odkąd dzieli mieszkanie z blondynem by mogła być w nim całkowicie sama. Czasami pluła sobie w brodę, że opowiedziała mu o swojej przeszłości — ale kto mieszkając z kimś dałby radę trzymać wszystko w sekrecie? Zwłaszcza jak jej współlokator grzebał w rzeczach. Pewnie jakby trafił na mniej wyrozumiałą kobietę od razu wyjebała by go na zbity pysk z mieszkania.

Nachylała się właśnie nad jedzeniem chcąc go posmakować jak usłyszała huk otwieranych drzwi prawie zakrztusiła się łyżką, którą machinalnie wepchała sobie do ust. Podniosła szybko głowę gotowa zatłuc tego kogoś chochlą jak w pomieszczeniu niczym burza pojawiło się dwóch jej dobrze znanych chłopców.

— Nobu? Shin? Nie powinniście być teraz na wieczorze? — Spojrzenie obu mężczyzn spowodowało, że kobieta zadrżała zdziwiona bez słowa wyłączając jedzenie by dołączyć do nich przy stole. Na początku panowało milczenie by za chwilę niebieskowłosy wyciągnął swoją paczkę papierosów zapalając jednego, a Terashima położył na stole siatę piw. Cokolwiek dziwnego się wydarzyło spokojnie można było wyczuć iż mężczyźni byli wkurwieni do granic możliwości. — cóż widać niczego od was nie wyciągnę. Tak, więc zabiorę swój obiad i znikam w swoim pokoju.

Jak planowała tak chciała zrobić podnosząc się już z miejsca, kiedy poczuła jak blondyn złapał ją za dłoń i zdziwiona spojrzała w jego stronę. Nobu pociągnął ją delikatnie i znowu siedziała na klęczkach patrząc na nich, a chłopak przysunął jej otwarty sok pod nos. Pomarańczowy. Jej ulubiony. Niepewnie wzięła go od niego mrucząc krótkie „Dzięki", a drugą ręką wcisnęła sobie papierosa do ust.

— Hachiko przespała się z Takumim. — Pierwszy odezwał się Shin chcąc przerwać kolejną chwilę milczenia w ich trójosobowym gronie.

— Wiem — Złapała za jego zapalniczkę, która wsiała na szyi chłopaka odpalając sobie papierosa by się nim zaciągnąć i wypuścić dym w powietrze.

— Co ma znaczyć, że wiedziałaś!? — Twarz Terashimy zrobiła się czerwona i zdenerwowany złapał za jej ramię. Shin doskonale wiedział, że gdyby Miyagi była facetem już jak nic byłaby potrząsana za ubranie niczym maskotka.

— Mówiła mi o tym jakiś czas temu — Wzruszyła ramionami biorąc do ręki sok by popijać tytoń napojem — skoro się tym nie chwaliła przed wami to jaki miałam powód by sama wam o tym powiedzieć?

— Długo to już trwa?

— A co ja kurwa wróżka jestem? Nie obchodzi mnie życie seksualne Nany Nobu! Ani jednej ani drugiej!

Chłopak spuścił wzrok i w tym momencie cholernie przypominał jej Hachiko z dnia w którym spotkały się w kawiarni. Zacisnęła nieświadomie dłoń na puszce soku i sama spojrzała w dół. Co ją obchodzą inni ludzie, kiedy ma własne demony z którymi musi się uporać?! On powinien to wiedzieć skoro się przed nim otworzyła!

— Takumi bardzo źle wyrażał się dzisiaj o Hachiko — Uniosła wzrok z ziemi patrząc na siedzącego nastolatka, który tak jak ona odpalał już swojego papierosa by się nim zaciągnąć. Ale czego oni się spodziewali skoro kobieta rzuciła się w ramiona największego kobieciarza, który wyglądał niczym kot srający z oddali? — a Nobu nawet nie ma odwagi by wyznać jej miłość.

Co? Zdziwiona spojrzała na blondyna, który momentalnie zrobił się czerwony spuszczając wzrok. Szybko cofnął dłoń z ramienia Miyagi odkładając piwo i łapiąc się za zarumienioną twarz.

— Przymknij się Shin!

— Zbyt idealizujesz kobiety Nobu przez to nie potrafisz dojść do serca Hachiko! — Idealizuje kobiety? Zakochany w Nanie? Naprawdę zadurzył się w tej dzierlatce? Czy ten świr wie, co robi?

— Daj już spokój Shin! To nie jest temat na dzisiejszy wieczór! — Czarnowłosa skrzywiła się widząc jak Terashima robi się coraz bardziej zakłopotany sytuacją. On zakłopotany? Ona chyba zresztą też. Nie spodziewała się, że ten marny chłopaczek także wpadnie w sidła nieświadomej tego nawet dziewczyny. Ale kto by wiedział?

— Jeśli potrzebujesz naszego wsparcia Nobu jestem gotowa ci pomóc — Zdziwiony podniósł wzrok na Mieko, która chyba pierwszy raz miała wrażenie, że mogłaby się dla kogoś poświecić. Dla dobra sprawy. Dla Nobu — gdybyś chciał jakieś pomocy z mojej strony, którą mogę spełnić mów do mnie śmiało. A teraz wybaczcie idę się położyć jutro czeka mnie ciężki dzień.

Podniosła się z klęczek chcąc już iść do pokoju jak kolejny raz dłoń blondyna zatrzymała ją w planach.

— Dziękuje Neko...

Uśmiechnęła się półgębkiem i pognała do pokoju zamykając go szybko by nie wpadło im do głowy iść za nią. Minęła wszystkie leżące graty na podłodze i weszła na łóżko opierając się o parapet otwierając okno. Wiaterek delikatnie owiewał jej twarz przez co mogła czuć się zrelaksowana. Zwłaszcza, ze było już naprawdę ciepło — ale nie ona. Zaciskała nerwowo ręce na parapecie czując jak serce zaczyna jej przyśpieszać. Powiedziała, ze pomoże Nobu. Nie ze względu na Nanę. Nie ze względu na to iż Takumi wypowiedział prawdę na głos. Blondyn był dla niej naprawdę dobry jak i ta brązowowłosa zagubiona kobieta. Nie powiedział nikomu o jej chorobie. Nie traktował jej gorzej z tego powodu i czasami siedząc z nim przy stole przypominał jej Shina. Nie powinna go do niego porównywać, ale to samo się nasuwało. Najgorsze w tym wszystkim było jedno — słysząc o tym, że Nobu podkochuje się w Hachiko poczuła to. Żrące igiełki zazdrości zakiełkowały w jej sercu kując ją niczym róża swoimi igłami. Czy w takiej sytuacji powinna brnąć w to bagno?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro