Rozdział 8 + Epilog
Error
Minęło pare miesięcy. Inky właśnie jest na porodówce, a ja zniecierpliwiony czekam i czekam. Nagle pielęgniarka pozwala mi wejść. Zobaczyłem Ink'a trzymającego naszego syna. Uroczy. W jednym oku miał dużą gwiazdkę, a drugie normalne, ale mniejsze. Krzyżówka naszych oczu. Z lewej strony główki unosił się do góry atrament...nazwaliśmt go Paper Jeam. W skrócie PJ...
PJ rósł jak na drożdżach. W wieku 10 latek doczekał się braciszka. Ten był bardziej podobny do mnie. Na imię miał Gradient. Myślałem że pójdzie w moje ślady...poszedł...tak jakby...
Malował bloki sprejami, czyli grafiti. Niszczył cudze mienie. Był bardzo nieśmiały. Za to PJ, niszczył gdy mu się nudziło...czyli kilka razy dziennie coś w domu niszczył...wszystko było cudownie...aż do pewnego dnia, gdy przyszła Chara...ale jakiś inny. PJ Miał wtedy 15 lat, a Gradient 5.
-INK! UWAŻAJ!!
Ink'a o mały włos nie dostał nożem od Chary. Mimo jego płynnych szybkich ruchów miał niemały problem z omijaniem jego ataków. Złapałem go i powiedziałem, aby zdją pas z fiolkami i szalik. Zdją i ruszył do ataku, teraz to takiego problemu z omijaniem nie miał. Uderzył Chare już 2x. Upadł i zmieniłem się z Ink'iem. Uderzyłem kośćmi i blasterami. Zwyczajne ataki jemu nie przeszkadzały, więc uderzałem go...
Kosą kostuchy (czyt. Reaper'a).
Tak gwizdnąłem mu ją jakieś 5 minut przed przyjściem Chary. Jeden dotyk uśmierca...nom to chyba nie ujdzie...na naszyjnik życia od Life...kradziony, ale to najsłabszy czyli broni tylko przed dotykiem tej oto kosy. Ale i tak kosa dużo HP zabiera.
Chara potkną się, a jak dałem sygnał dla Inky'ego. Ten żucił moimi drutami do dziergania ostrym do góry...(naprawdę nie wiem jak on to zrobił /dop. Error). Chrara upadając...nadział się na druty...tyłkiem. Ja się śmiałem, a Inky zatkał uszy i oczy. Chara wstał i żucił się na mnie. Związałem Charę linkami, ale je rozcią i cofną się. Uderzył mnie w głowę, złapał za moją nogę i pociągną za nią do góry. Upadłem, a on podbiegł do Inky'ego. Wyją nóż i wbił mu w głowę. Inky krzyczał i płakał.
-INK!!!! NIE!!!
Przekręcił nóż w jego głowie, aby czaszka bardziej pękła. Krzyczał jeszcze głośniej, ja także płakałem i krzyczałem, chciałem tam pobiec i go zabić, ale ktoś mnie trzymał...to dlatego czułem ból. Obruciłem się i...
Fresh!? Nie no niemogę, dlaczego!?
-DLACZEGO TO ROBISZ!!
-Ja nie mogę mieć Ink'a...to nikt nie będzie miał!!
-A ZDYCHAJ CHUJU!
Odsłonił się, złapałem za kosę i go zabiłem. Żuciłem się na Charę lecz zanim go uderzyłem, jego nóż był już wbity w jego "duszę". Jako jedyny szkielet miał serce o kształcie duszy. Moja dusza już nie wytrzymała. Uderzałem go, ale był silniejszy. Wtedy zabrałem czarną i czerwoną fiolkę Ink'a. Wypiłem je. Momentalnie poczółem jeszcze większą nienawiść do Chary. Poczułem ból przy wargach (?). Miałem kły. Takie jak wtedy Inky podczas pewnego święta co go nienawidził...Helloween. Przyśli jacyś debile z (delikatnie mówiąc) petycją nie chrześcijańska, heh więcej nie przyszli, i dobrze =). Wtedy zacząłem walczyć, ale moje ataki były na tyle silne, że uciekł. Ale przed ucieczką krzykną coś do cierpiącego Ink'a...
"Pozdrowię od ciebie twojego podopiecznego Ink!"
-N-Nie...zost-taw go!
I uciekł. Cała moc odeszła, a ja pobiegłem do Ink'a. Krwi było co nie miara (aż za dużo). Płakałem, ale Inky jeszcze żył.
-E-Error...zab-ierzesz mnie nad kli-f?
-W OuterTale!? Ale ty umierasz!! Zabiore cię do jakiegoś szpitala!! Na pewno pomogą!!!
-Jest za-późno...pro-szę.
Nic nie mówiłem, tylko nas tam teleportowałem. Niebo było bezchmurne. Padał deszcz meteorytów, jakby niebo płakało z powodu tego co się zaraz stanie. Inky płakał i ja też. Inky przytulił się do mnie.
-Er-ror...pro-szę. Jak spot-kasz takiego małego szkie-leta któ-ry będzie miał ciem-no br-ązowy pędzel z ciemnym włosiem i czarnimi wzorami, zaopiekuj się ni-m...pro-oszę.
-...Dobrze...
-Dziękuję ci. Kocham cię Glitchy.
-Ja ciebie też Inky.
Po tych słowach pocałowałem Ink'a w czoło, on się uśmiechną i zmienił się w pył. Płakałem i płakałem, został mi po nim tylko szal, pas z "farbami" i...zeszyt? Otworzyłem go, a na nim pisało
"Gdy będę daleko napisz w nim coś, a odpowiem. Drugi mam ja"
Czyli drugi wzią ze sobą do nieba? Chyba tak. Ale ja tu bez niego niewytrzymam. Postanowiłem zakończyć swój nędzny i bezsensowny rzywot. Wycelowałem kość na gardło i wbiłem...nie miałem siły i kość się wbiła w rzebra i kolejne i kolejne, nagle zobaczyłem kogoś.
Ten ktoś mnie zabrał, byłem w AsylumTale. Przechodząc widziałem małego szkieleta. Nieznał swojego imienia, powiedział że opiekował się nim mój Inky. A Chara zabił mu braciszka. Szkoda mi dzieciaka. Byłem w psychiatryku, lecz w głębi duszy czołem że niebawem będę z Inkym.
****************
Dalszy ciąg w książce AsylumTale.
Tu jest zdjęcie Ink'a twarzy w UnderVerse. Taką twarz miał Error po wypiciu czarnej "farby".
Underverse by Jakei teraz Jael Peñaloza.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro