Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8. Tajemnica.

Od kąt Sportacus trafił i został w mojej klinice minęły dwa tygodnie. Przez ten czas ja i Sportacus zbliżyliśmy się. Dzisiaj Sportacus miał opuścić klinikę po przebytym leczeniu. Właśnie siedziałam w gabinecie. Hunter spał koło biurka pod oknem. Można by było, że się opala. Obecnie pisałam wypis dla mężczyzny. Napiłam się kawy z kubku.

-Czy to są... Blizny?- Słysząc głos Sportacusa gwałtownie zasłoniłam rękawami lekarskiego uniformu ręce.

-Stare dzieje.- Powiedziałam uzupełniając papiery.

-Jeśli to nie problem chciałbym dowiedzieć się ale jeśli nie chce nie musisz. W końcu to twoje prywatne sprawy.- Powiedział Sportacus. Westchnąłem głośno i wstałam z fotelu. Zdjęłam fartuch i pokazałam wewnętrzną cześć rąk. Miałam na rękach wiele blizn. Każda z jakiejś sytuacji.

-Każda z blizn jest z jakiejś sytuacji. Większość jest przez urodziny mojej siostry. Popchnęła mnie na szybę przez co skutkowało to tyloma bliznami. Miałam wtedy 11 lat. Rok później zostałam porwana i byłam ofiarą gwałtu. Tego samego roku drugi raz byłam ofiarą gwałtu. Zaczęłam się okaleczać. W wieku 14 lat po raz trzeci zostałam ofiarą gwałtu. Przed pójściem na terapię miałam dwie próby samobójcze. Za drugim razem się prawie udało mi się odejść z tego świata. Gdy tylko zaczęłam terapię miałam ją 4 razy w tygodniu. Leczyłam się dwa lata. Za każdym razem buło trudno. Ale jak widzisz jest lepiej.- Odparłam zasłaniając blizny rękawami. Wzięłam wszystkie dokumenty medyczne Sportacusa i włożyłam je do koperty. Podałam mu ją.- Twój wypis.- Powiedziałam patrząc na mężczyznę. Sportacus wziął kopertę.

-Emm... D-Dzięki.- Powiedział z zawahaniem Sportacus. Mężczyzna od razu ruszył w stronę drzwi. Widziałam po ruchach jego ciała, że jest w szoku. Napiłam się kawy. Po chwili usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. Domyśliłam się, że mężczyzna opuścił klinikę. Westchnęłam głośno. Wstałam i podeszłam do okna. Poczułam jak Hunter polizał moją dłoń. Uśmiechnęłam się lekko. Pogłaskałam psa po głowie.

-Nie martw się Hunter. Boje się po prostu, że znów ktoś mnie zrani.- Powiedziałam głaszcząc psa. Hunter przytulił się do mnie. Odwzajemniłam jego gest z lekkim uśmiechem. Jednak po chwili wróciłam do zakładania Sportacusowi jego karty zdrowia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro