Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10. RobiNinja 3000.

Od spotkania i długiej rozmowy z moją przyjaciółką minęło kilka dni. Codziennie rozmawiamy ze sobą. Ami postanowiła mi nawet pomóc w klinice. Obecnie wracałam z kawiarni. Kupiłam sobie i Ami po zapiekance i kawie. Kiedy byłam przy klinice zauważyłam jak moja przyjaciółka podlewa kwiaty. Podeszłam do niej. Na mój widok od razu odstawiła konewkę i wzięła kubek kawę do ręki.

-Dzięki już myślałam, że padnę bez kawy.- Powiedziała po czym wzięła łyk kawy.

-Dzień bez kawy to dzień stracony.- Powiedziałam i sama wzięłam łyk kawy.

-Święte słowa.- Odparła biorąc ode mnie reklamówkę. Nagle podbiegła do nas Stephanie. Wyglądała na przerażoną.

-Pomocy. Sportacus... Kłopoty...- Mówiła przerażona i zdyszana. Posadziłam ją na ziemi.

-Ami przypilnuj jej.- Powiedziałam i wbiegłam do kliniki. Wzięłam plecak i torbę. Wzięłam również radio. Opuściłam szybko klinikę- Ami radio masz na biurku.- Powiedziałam i pobiegłam. Rozglądałam się. Nagle usłyszałam płacz. Pobiegłam w stronę dźwięku który dochodził z lasu. Po dotarciu tam w pewnej chwili rozsunęłam krzaki. Na polanie zauważyłam leżącego na boku Sportacusa. Nad nim stała jakaś maszyna o czarno fioletowym wyglądzie. Kopała Sportacusa po klatce piersiowej i brzuchu.- Boże.- Pomyślałam przerażona. Wyjęłam butelkę wody i oblałam machinę która przez zwarcie upadła po chwili. Kucnęłam przy Sportacusie. Nie miał czapki na głowie, a jego kamizelka i koszulka były porwane w paru miejscach. Miał całą twarz w zadrapaniach i siniakach. Tak samo jak ręce.

-B-Boli.- Powiedział Sportacus. Po chwili zaczął kaszleć.

-Spokojnie. Obrócę cię na plecy.- Powiedziałam i tak jak powiedziałam tak też zrobiłam. Starałam się zrobić to delikatnie by nie uszkodzić mu czegoś. Widziałam jak krzywi się z bólu.- Spokojnie zaraz będzie lepiej.- Powiedziałam zdejmując plecak i torbę. Zaczęłam robić badanie urazowe. W pewnej chwili Sportacus krzyknął gdy chwyciłam jego lewą rękę. Obróciłam ją lekko. Zauważyłam, że ręka jest złamana. W taki sposób, że kawałem kości przebił skórę. Chwyciłam radio.- Ami przybiegnij szybko do lasu. Przynieś deskę, cztery szyny klemera, kołnierz i nosze. Tylko biegiem.- Powiedziałam przez radio. Zaczęłam sprawdzać pozostałe kończyny. Wychodziło ze wszystkiego, że ma złamane żebra, lewą rękę i zwichniętą prawą nogę. Szybko podpięłam mu kroplówkę z lekiem przeciwbólowym. Po przybiegnięciu mojej przyjaciółki opatrzyłyśmy go dokładnie. Przeniosłyśmy go na deskę, a potem na nosze. Szybko zabrałyśmy go do kliniki na szczegółowe badania.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro