Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Herfeb i Ferheb

Pov. Alisa
Weszliśmy do hotelu. Rafał zameldował nas i poszliśmy do naszych pokoju. Oliwier i Rafał w jednym pokoju, ja i Herfeb w drugim. Zaraz po tym jak demonka zamknęła drzwi powiedziała:
- Teraz przyzwiemy moją siostrę. Wiem, że to brzmi jak przywoływanie ducha, ale poprostu tak będzie najszybciej... Spokojnie, już tłumaczę po co nam moja siostra. Lysander jest istotą międzywymiarową, spotkasz się też z skróconą wersją "interdimensional" i takiej formy najczęściej używają istoty odnosząc się do tych osób. Do niego najprostszą drogą jest Virrav, jego siostra. A z kolei by ją znaleźć potrzeba kogoś kto potrafi szukać. I chodzi mi tutaj o "Szukać" przez wielkie "S", ponieważ chodzi mi o część Daru, który interdimensional dostaje. I taką osobą jest moja siostra, która jest międzywymiarowką. Ale nie nazywaj jej tak, bo ja ją tak przezywam i mnie nie zdematerializuje, ciebie może.
To było długie. Ale już bez słowa więcej Herfeb zaczęła świecić się i wykonując jakieś gesty rękoma oraz oczami zniknęła. A po chwili wróciła. To znaczy, wróciły, bo były dwie. Zakładam, że ta druga to jej bliźniaczka, tylko pytanie: która?
- Ona - uzlyszałam odpowiedź. - I tak, potrafię czytać w myślach.
- Miło mi cie poznać - powiedziała wyciągając dłoń druga z sióstr - Jestem Ferheb - podałam jej rękę i usiadłyśmy na łóżko (oczywiście razem z Herfeb).
Dopiero teraz zauważyłam różnice w ich wyglądzie. Dziewczyna, a raczej demonica... Nie, wróć, istotą międzywymiarowa płci żeńskiej była brunetką. Bardzo ciemną brunetką, jej włosy wydawały się ciemniejsze niż smoła. Była ubrana jakby urwała się z jakiegoś balu- piękna złoto-czerwona suknia, na rogach (bo je miała) były oplecione jakby złote druty z czerwonymi kwiatami.
- Tak więc - zaczęła - Virrav znajdziecie... tu! - w tym momencie pojawiła się przed nami jakby mapa, ale przedstawiała siatkę. Nagle obraz tej siatki zaczął się przybliżać i widać było jakby bańkę. Następnie widzieliśmy wnętrze tej banki wypełnione jakby kulkami. Potem "Weszliśmy" w jedną z kulek i... zobaczyliśmy piękną dziewczynę, która chyba własnie przygotowywała cosplay. Wtedy zniknęła, a ja usłyszałam koło ucha...
- CO DO DIABŁA - tak, moje prawe ucho umarło.
- Mika, potrzebujemy Lysandra - powiedziała Herfeb.
- Po jakiego grzyba wam Lysiuś? - zapytała dziewczyna.
- Bo musi pomoc nam w kilku sprawach. A jesteś yaoistką, więc myślę, że zechciałabyś pomóc dwóm gejom, którzy kiedyś byli razem - uśmiechnęła się przechylając głowę lekko w lewo.
- OOOOO ZARAZ GO SPROWADZĘ! - w tym momencie wyciągnęła telefon i chyba do kogoś pisała.
- Ty myślisz, że Lysander ot tak przyjdzie jak do niego napiszesz?- spytała z kpiną Herfeb.
- Tak, bo mi ufa i jestem jego najlepszą przyjaciółką w rodzinie.
   Na ten odzew Herfeb tylko wywróciła oczami. Nie minęła sekunda, a Mika krzyknęła:
- Bożeeeeeee, drań nie odczytuje- gdy tylko to powiedziała zabrzmiało powiadomienie messengera.- Aha, to teraz zabijanie demonów jest dla niego ważniejsze niż słuchanie się mnie!
- Zaraz... JAK TO ZABIJANIE DEMONÓW?- zmieszana spytałam.- Przecież na przykład Herfeb jest demonem, tak? Czy to nie znaczy, że ze strony Lysandra grozi jej niebezpieczeństwo?
- Spokojnie, nic mi nie grozi- odparła białowłosa.- Lysander poluje na demony, te, które są na posługach diabła, przyczepiają się do używek, potszeptują myśli o samobójstwie, zabójstwie, kradzieży itp. I tak dalej, wiesz o co chodzi- kiwając głową przytaknęłam na znak, że rozumiem.- Ja jestem Demonem. Takim przez wielkie D. Mieszkańcem wymiaru, jak wy, Ludzie. Chociaż nie używacie przy tym wielkiej litery, ponieważ nie uważacie, że nazwa ta zasługuje na określenie nazwy własnej.
   Tylko pokiwałam głową po raz kolejny.
- Zaraz będzie- wtrąciła Mika.
Nie minęła sekunda, a w pokoju pojawił się wysoki brunet. Był bez koszulki i w czerwonych dresach, a na biodrach miał przepasaną złotą bluzę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro