Lothiriel z Dol Amroth
(Tak, wiem, że długo tu nic nie było, ale staram się wrócić do publikacji tego regularnie)
Zazwyczaj nie czytam fanfików, przyznaję. Znam mało fandomów, a niestety większość ff opiera się jedynie na schemacie oc będąca idealnym alter ego autorki i jej fikcyjny crush. Na początku swojej przygody z Watt jednak tworzyłam fanfiki z Władcy pierścieni, naturalną koleją rzeczy więc czytałam również inne prace z tego uniwersum, czy to dla rozrywki, czy to dla pozyskania potencjalnego czytelnika.
Któregoś dnia natrafiłam na Lothiriel z Dol Amroth LexTheBookwarm. Na początku uśmiechnęłam się już do siebie, bo od zawsze uwielbiałam rodzinę Faramira i Boromira - tytułowa Lothiriel jest ich kuzynką - oraz rodzeństwo z Rohanu, Eowinę i Eomera. Po każdym czytaniu było mi niezmiernie żal, że o ile Eowina dostała swój w miarę jak na Tolkiena rozwinięty wątek miłosny (pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że jej miłość do Faramira jest tą najważniejszą, bo faktycznie coś się tam dzieje, nie jak u Aragorna i Arweny), to o jej bracie, który zostaje przecież na końcu królem, napisano tylko tyle, że ożenił się z Lothiriel, córką Imrahila, wuja Faramira. Nic o ich miłości, o tym, jak się poznali, kompletnie. Mając więc przed sobą historię, która miała mi pokazać, jak się zakochali, byłam bardzo podekscytowana.
Nie pamiętam już, ile czasu zajęło mi pochłonięcie całości, ale pamiętam, że pod koniec czytałam już po kilka rozdziałów naraz. I to w czasie, kiedy miałam się uczyć na olimpiadę z historii. Telefon jednak kusił i Lothiriel wygrywała walkę z zakonem krzyżackim.
Właściwie dlaczego? Co mnie tak urzekło, że musiałam wiedzieć, co dalej? Przecież znałam zakończenie!
Teoretycznie tak, ale Autorka nie skupiła się tu głównie na miłości Lothi i Eomera. Dziewczyna w czasie wojny zaczyna pracę w Domach Uzdrowień i na początku sporo tyczy się jej pracy tam oraz jej przeszłości. Tolkien bowiem nigdy nie zdradził, co stało się z żoną Imrahila, a tutaj nasi bohaterowie mają bardzo skomplikowaną przeszłość, przez którą kilka razy płakałam w czasie lektury jak głupia. Później pojawiają się również spiski, które śledzimy z wypiekami na twarzy, kibicujemy bratu dziewczyny, który zakochał się w kobiecie niższego stanu, by później przenieść się do Złotego Dworu w Edoras, gdzie nowa królowa nie wszystkim się podoba.
Oprócz pięknego oddania świata Tolkiena totalnie urzekło mnie oddanie relacji między bohaterami. Rodzeństwo jest wobec siebie czułe i lojalne, zwłaszcza Lothi i Amrothos, Imrahil, choć zdaje się dość surowy, jest naprawdę kochającym ojcem, choć nieco pokiereszowanym przez los, a Eomer jest cudownie romantyczny i rycerski, ale bez przesadnego lukru, traktuje Lothi z takim ciepłem i szacunkiem, jakiego dzisiaj już trudno uświadczyć w literaturze. A Lothi i jej zmagania z traumą są po prostu mistrzowsko rozpisane. Czytając o nich wszystkich czułam się ciepło i bezpiecznie, jakbym wróciła do domu pełnego członków rodziny.
Polecam Wam serdecznie tę opowieść. Wiele razy się zaśmiejecie, sporo popłaczecie, a w ogólnym rozrachunku będziecie wdzięczni, że mieliście okazję przeczytać coś tak pełnego ciepła i serdeczności.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro