Rozdział. 2
Taaaak i mam kolejne opóźnienia z pisaniem, bo angina zjadła mi cały zeszły tydzień. Jak mam gorączkę, to nie jestem w stanie składnie myśleć, a co dopiero pisać. No i teraz jestem zła na siebie i na chorobę, bo chciałam skończyć opowiadanie: "Perspektywa czasu to suka" Steter zanim zacznę publikować rozdziały tego. Jak zwykle nic z moich planów nie wyszło :/
Dlatego póki co rozdziały tego opowiadania będą pojawiać się raz na dwa tygodnie. Dopiero jak skończę wyżej wymienione FF, to postaram się aktualizować to raz na tydzień.
***
Nott miał bardzo złe przeczucia co do tej historii. Domyślał się, o czym tych dwóch głąbów mogło plotkować. Jeśli jego przypuszczenia okażą się trafne, to Finnigan nie będzie jedynym, który starci zęby w tym tygodniu. Rezydującego w Hogwarcie empatę czekał naprawdę gówniany czas.
— A Weasley i Grenger?
— Słyszeli to i chcieli, żebym powiedział im, że to bzdury, ale...
— Ale ty wiedziałeś, że to prawda — szepnął Nott, blednąc gwałtownie.
— Tak, a niestety Hermiona umie poznać, kiedy kłamie. Jest skuteczniejsza niż serum prawdy.
Draco naprawdę kopał sobie grób. Teodor nie wiedział co powiedzieć Potterowi, żeby zniechęcić go do mordowania kumpla. Dlaczego takie rzeczy zawsze przytrafiały się właśnie jemu? Blaise na pewno był lepszy w spontanicznym pozbywaniu się wrogów i ukrywaniu ich ciał. Musiał odziedziczyć w końcu jakiś talent po matce!
— Taaa. Wiedziałem, że prędzej czy później, to wyjdzie, ale miałem nadzieje, że będą bardziej uważać — powiedział Harry, a co dziwne w jego głosie nie było nawet śladu zazdrości, czy gniewu. Teo zaczynał za to rozumieć, że umykał mu jakiś istotny element tej układanki.
— Nie wkurza cię, że Draco odbił ci dziewczynę? — zapytał wprost, choć takie zagrywki zazwyczaj zostawiał dla Gryfonów. Tym razem nie miał nerwów do krążenia wokół tematu.
— Nigdy nie spotykałem się z Ginny — powiedział Potter, patrząc na niego z wyraźnym zaskoczeniem — Byłem pewien, że Malfoy podzielił się tą wiadomością z tobą i Zabinim. Widocznie naprawdę siedzi już całkowicie pod butem...
— To dlaczego cała szkoła myślała, że tak?
— Bo Gin, to najlepsza osoba, jaką znam — powiedział ze śmiechem — Kryła mnie przed wszystkimi — dodał
— Ty chyba nie mówisz, że... — Jeśli tak, to Nott przegapił największą sensację w dziejach tej szkoły.
— Remus wiedział i nie podobało mu się to, że muszę się z tym ukrywać, ale... wokół mojej osoby i tak krążyło tyle plotek, że ta jedna informacja mogła spowodować za dużo zamieszania. — przyznał, wciąż nie mówiąc nic wprost. — Zawsze mówiłem sobie, że zrobię to, powiem wszystkim albo tylko siostrom Patil, a one działają jak niezawodna rozgłośnia plotek... jeśli tylko uda mi się pokonać gada — tutaj spojrzał na Teo z chwilową skruchą. No tak, w końcu Nott senior siedział w więzieniu za bycie śmierciożercą.
— To... — nie twoja wina, chciał powiedzieć, ale nie dał rady — Kiedyś wyjdzie — zakończył kulawo. — Pokonałeś go, a nadal cała Czarodziejska Brytania żyła twoim związkiem z Ginewrą...
— Fred zginął, więc Ginny poprosiła mnie, żebyśmy zaczekali. Potem były procesy i bałem się, że kiedy prawda wyjdzie na jaw, stracę jedyną rodzinę, jaką mam. A naprawdę ich potrzebowałem, żeby każdego dnia mieć dosyć siły, żeby wrócić i mówić o tym samym, wciąż od nowa. — To było tak ślizgońskie, że Nott mimowolnie zaczynał czuć coraz więcej sympatii do tego Gryfona — Kolejne tygodnie zlewają się w jedną plamę, problem gonił problem i żadne z nas nie wiedziało, czy zrzucenie na nich takiej... rewelacji nie spowodowałoby jakiegoś rozłamu w ich rodzinie. George kiepsko radził sobie ze stratą bliźniaka. Molly z zapałem zajęła się planowaniem naszego hipotetycznego wesela i...
— Rozumiem — przyznał — To, co zrobicie, teraz kiedy...
— Wyszło, że Ginny spotyka się z Malfoyem, a nie ze mną? — dokończył Potter — Nie wiem. Reakcja Hermiony i Rona nie wróży niczego dobrego.
— A ty... naprawdę nie masz problemu, z tym że ona...
— Nie jestem nią zainteresowany. Jedyną osobą ze szkoły, z którą kiedykolwiek się umawiałem był Cedric.
— O Ku-yk Salazarze! — czknął pod nosem
— Spokojnie, pierwsza reakcja była jak najbardziej w porządku. — zapewnił Potter — Malfoy bluzgał przez dobre pięć minut, jak Ginny go uświadomiła, na jakiś tydzień przed moimi osiemnastymi urodzinami.
— Jestem... — chciał powiedzieć arystokratą, ale to mogło skojarzyć się Potterowi z filozofią "czystości krwi" — Nie przywykłem do używania takiego słownictwa w towarzystwie osób, które ledwie znam z imienia — powiedział, nawiązując do ich wcześniejszej rozmowy. — Dlaczego Weasley zdradziła Draco twój sekret? — zastanawiał się też jaki cel miał Potter w opowiadaniu mu tego wszystkiego.
— Bo ten blond farfocel, był zazdrosny do tego stopnia, że groził pojawieniem się w Norze na moim obiedzie urodzinowym. Historia ich rodzin jest już wystarczająco popierdolona bez takich akcji.
— Tu masz rację — mruknął, przypominając sobie wszystko, co udało mu się wyciągnąć od ojca na temat nienawiści panującej pomiędzy tymi dwoma rodami.
— Cieszę się, że to mówisz — powiedział Harry z zadowoleniem. Aha, czyli przechodzimy do sednda sprawy. Nareszcie — Potrzebuję sojusznika...
— Nie.
— Jeszcze nie wiesz, w czym rzecz! — warknął zirytowany Potter — Cała szkoła się na nich uweźmie. Nawet jak ja wyskoczę ze swoim wyznaniem na pierwszej stronie proroka, to i tak połowie z tych kretynów, pokroju Smitha bardziej będzie przeszkadzać to, że Malfoy spotyka się z Ginny Weasley. Ktoś musi pilnować ich pleców.
— Draco w życiu mnie o to nie poprosi.
— Dlatego ja to robię — Potter wyraźnie tracił cierpliwość, a Teo naprawdę lubił swoje zęby oraz nos w nienaruszonym stanie — Malfoy prędzej rzuci zaklęcie żądlące na swój sprzęt, niż przyzna, że potrzebuje pomocy przyjaciół. A ja wiem, że ma przynajmniej trzech, którzy potrafią myśleć.
— Trzech?
— Troje, jeśli już chcesz kłócić się o szczegóły. Astoria obiecała pilnować plotek krążących wśród dziewczyn i łagodzić, to co się da.
— Astoria? Myślałem, że ona się w nim podkochuje?
— Ma słabość do jego wyglądu — Nott z trudem ugryzł się w język. Czy on naprawdę chciał zapytać Pottera, czy jemu również podoba się Draco? O losie, źle z nim. Ta dwójka mogła zakopać topór wojenny ze względu na Ginny Weasley, ale na pewno istniały nieprzekraczalne granice. — Ale od kilku miesięcy umawia się z Cho Chang.
— Twoją byłą?!
— Ile razy muszę mówić, że...
— Diggory. Pamiętam. Czekaj, czy on się przypadkiem nie spotykał z Chang?
— Cho była dla niego tym, kim dla mnie jest Ginny.
— Hm...
— Co znowu? — jęknął Potter
— Jeszcze godzinę temu byłem przekonany, że niewiele jest rzeczy, które mi umykają w tej szkole. Przez ciebie muszę na nowo przemyśleć swoją karierę szpiega Rity
Skeeter...
— Mam nadzieję, że żartujesz. — wymamrotał Potter, patrząc na niego spod zmrożonych powiek.
— Dowiesz się jutro — drażnienie go może nie było najlepszą drogą do zawarcia przyjaźni, ale za to jaką ciekawą. — To zemsta za dołączenie do mojego szlabanu. Mogę się założyć, że gdyby McGonagall nie pilnowała Hagrida, to zrobiłoby mu się mnie szkoda i zwolniłby mnie już ze dwie godziny temu. Siedziałby sobie w ciepłym dormitorium, zamiast ślęczeć tutaj.
— Nie chcesz być teraz w waszym dormitorium.
— Niby dlaczego?
— Po prostu uwierz mi na słowo. Ginny nie mogła się uwolnić od pytań Hermiony, więc zrobiła to co najlepsze dla niej: schowała się tam, gdzie przyjaciółka na pewno jej nie dopadnie.
— Aha — mruknął, łącząc prawie wszystkie kropki łamigłówki — A Blaise?
— Kto wie, gdzie on się pałęta? Ważne, że nie ma go w lochach...
— Masz pilnować, żebym nie wrócił zbyt wcześnie? — zapytał niemal warcząc. Potter nie musiał nic odpowiadać, Teo i tak wiedział swoje. — Nie wiedziałem, że jesteś chłopcem na posyłki Draco.
— Nie wkurzaj mnie Nott. Ginny potrzebuje złapać oddech przed rozmową z rodzicami i rozwścieczonymi braćmi. Okłamywała ich dla mnie, więc nie ma takiej rzeczy jakiej ja nie zrobiłbym dla niej. Nawet jeśli to oznacza tolerowanie Malfoya i próby dogadania się z tobą.
***
Zdaję sobie sprawę, że bardziej sprawdzają się w ff inne schematy. Jak na przykład "Ginny, to rozpieszczona, rozkapryszona materialistka" albo "Ron i Hermiona całkowicie odwracają się od Harry'ego, bo... (tutaj wstawcie sobie dowolny motyw)"
Zobaczymy jak sprawdzi się mój, w którym Harry i Ginny są po prostu przyjaciółmi :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro