Retrospekcja #1
Był piękny jesienny poranek... Czyli od samego rana padał ulewny deszcz, liście spadały z drzew, przez bardzo silny wiatr, a ludzie biegali z jednego miejsca na drugie, by uciec od spadających kropli, a tam w ślicznym biało-różowym pokoju pod pierzyną w tym samym kolorze leżała 8 letnia Lilka. Jej małe i drobne ciałko spokojnie wypoczywało w wielkim łóżku. Dziewczynka mogłaby jeszcze chwile pospać gdyby nie krople deszczu uderzające o zewnętrzny parapet. Witając się z nowym dniem wstała na równe nogi pełna energii. W podskokach podeszła do szafki i ubrała się w białą bluzkę z długimi, zdobionymi w różowe pasy rękawami, rajstopy w identyczny wzór i czarne spodenki. Podeszła do lustra i zaczęła się w nim przeglądać. Nic nadzwyczajnego, przynajmniej dla niej. Białe włosy sięgające do połowy szyi, w uroczym nieładzie dodawały jej dziecięcej słodkości, blada skóra z malutkimi rumieńcami, które nigdy nie miały zniknąć i wielkie złote oczy. Gdy miała już wychodzić przypomniała sobie o białej kamizelce. Rozglądając się po pokoju w poszukiwaniu innych, ważnych i cennych rzeczy doszła do wniosku, że już wszystko ma. Pośpiesznym krokiem dziewczynka zeszła po schodach w dół. Wchodząc do kuchni mama przywitała ją ciepłym uściskiem. Lila czekając na tosty z dżemem rozmyślała nad dzisiejszym dniem. W końcu jest sobota, a zarazem dzień otwarcia Freddy Feazber Pizza. To jedyna rzecz co przychodziła jej do głowy.
-Mamo. Masz jakieś plany na dzisiaj?-spytała pewna siebie dziewczynka.
-Tak. Myślałam na wspólnym wypadem do nowej pizzerii...jak jej tam było...o, już wiem Freddy Feazber Pizza.-odpowiedziała kobieta, jakby czytała córce w myślach.
Dziewczynka z początku się cieszyła, lecz nie chciała po sobie tego poznać, więc powstrzymywała się od uśmiechu co wyglądało komicznie. Mama na ten gest się zaśmiała, a po chwili podskoczyła ze strachu. Straszydłem okazał się toster, który wypuścił na wolność tosty. Teraz role się zmieniły i dziewczynka zaczęła się śmiać. Mama zrobiła naburmuszoną minę po czym podała córce śniadanie.
**********
Oto one... Wielkie czerwone drzwi, a na nich plakat: Dzień otwarty nowej pizzerii. Zapraszamy!
Dziewczynka ciągnąc mamę za rękaw bluzy otworzyła "wrota" do restauracji. Teraz uważnie mogła się przyjrzeć pomieszczeniu. Biało-czarne kafelki układały się we wzór szachownicy, czerwone ściany ozdabiana zdjęciami i naklejkami w kształcie pizzy, szklane stoliki pokryte białymi obrusami i wielka scena z perkusją, czerwoną gitarą i keyboardem. Dziewczynce widząc ten piękny "krajobraz" niemal oczy wyszły z orbit. Mamę też zamurowało. Kobieta poszła zamówić pizzę, a Lila została ze zgrają rówieśników bawiących się na sali zabaw. Każde dziecko przechodzące obok niej patrzyło ze zdziwieniem. Dla niektórych dziewczynka z białymi włosami to rzadkość, jednak ona myślała inaczej. Była oryginalna. Chodząc i zarazem zwiedzając pizzerie napotkała grupkę dzieci. W sumie było ich tam sześciu, pięciu chłopców i jedna dziewczynka. Lilka wahając się podeszła do nich.
-H-hej. Jestem Lila...-powiedziała zawstydzona.
-Cześć! Jestem Gold...Ryan Gold, a to moi koledzy...-powiedział pewny siebie chłopak.
-Ghhh... A ja?-zapytała krótkowłosa blondynka.
-I koleżanka...lepiej?-odpowiedział Ryan.
-Lepiej.-odpowiedziała.
-Więc mnie już znasz... Ta dziewczyna to Suzi, ten brunet to Fred, w czarnych Max, ubrany na fioletowo to Patrick, a rudy to Dick. Wyglądasz bardzo ciekawie...może chcesz być w naszej paczce?-zapytał Ryan.
-No dawaj, będzie fajnie. Jestem tu jedyną dziewczyną.-prosiła i żaliła się w jednym Suzi.
-Jasne, będzie super..!-odpowiedziała Lila.
Bawili się wspaniale, lecz tylko przez pewien czas. Dziewczynka została ogłuszona. Dopiero teraz zaczyna się koszmar...
****************************
Za błędy przepraszam...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro