30
Ostatnie dni przypominały przechodzenie przez bezkresne bagno, które z każdym krokiem wciągało mnie pozbawiając perspektyw na wszystko. Każdy dzień spędzałem na wędrówkach za miasto, by pokazać swoją pozycję i dać przestrogę swoim wrogom, kryjących się w cieniu. Nawiązywałem transakcje, zabijałem, a każdy mój człowiek, który zdał bolesny test zaufania. Zacisnąłem palce na kolbie broni przypominając sobie skowyt i potok krwi, który rozbrzmiał w piwnicy mojego domu podczas przesłuchania jednego z licznych podejrzanych.
Czułem się, jakbym wrócił do swojego wcielenia sprzed lat, gdy rozwijałem swoją "firmę" i było to upajające uczucie. Patrzyłem z boku, jak kilka gangów narkotykowych przenosi towar z moich ciężarówek do swoich po przekazaniu pieniędzy. Wszystkiego doglądałem osobiście w razie pojawienia się problemów. Kiwnąłem głową w stronę jedno z ich przywódców, by odebrać część zapłaty. Podszedł do mnie mężczyzna, którego twarz była jednym wielkim tatuażem. Wyciągnął spod skórzanej kurtki teczkę i mi ją podał. Pieniądze, zapewnienie bezpieczeństwa z mojej strony oraz informacje, które pomogą mi rozwikłać tajemnice. Tym handlowałem.
- Jeden z moich ludzi słyszał pogłoski o pojawieniu się twojego celu na granicy z Meksykiem. - dodał, gdy powoli i dokładnie przeglądałem zawartość teczki. Po kilku minutach zamknąłem teczkę i odprawiłem gangstera.
- Jeśli mnie rozczarujesz twoi znajomi i rodzina w Panamie nie będą zadowoleni z mojej wizyty. - odparłem i wsiadłem do samochodu, gdy cała transakcja przeszła gładko.
***
- Potrafisz z łaski swojej odbierać telefonu?! - podniosłem głowę, gdy do mojego gabinetu jak huragan wtargnęła moja żona Ronna.
Widziałem ją tak naprawdę pierwszy raz od kilku dni. Wstawałem i kładłem się spać, gdy ona już dawno spała. I dobrze, bo jak nikt potrafi sprawić, że zapominam kim jestem i jaki jest mój cel. Zawsze tak było.
- Co się stało? - przerwałem przeglądanie dokumentów i skupiłem uwagę na Ronni.
- Tak, od kilku dni chcę choć raz porozmawiać z mężem. Nie ma cię praktycznie w domu, znikasz i nie mówisz mi gdzie, więc to raczej ja powinnam się ciebie spytać, czy coś się stało.
- Mówiłem ci już, że próbuję rozpracować twojego ojca. - zacisnąłem zęby - Wiedziałaś, że wiąże się to z moimi nieobecnościami.
- Nadal nie powiedziałeś mi dlaczego nie możesz chociaż odebrać cholernego telefonu lub po prostu napisać wiadomość. Stęskniłam się za tobą, a poza tym może nie wiesz, ale ja też prowadzę w tej sprawie śledztwo. - przełknęła z trudem ślinę, nie wiedzą, jak bardzo wkurzyła mnie tą informacją. - Godzinę temu za domem znalazłam głowę ochroniarza mojego ojca.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro