26
Stałem w progu jej dawnego pokoju, w którym pierwszy raz ją spotkałem po tylu latach nieobecności. Patrząc na nią obiecałem sobie zemstę na ludziach, którzy dopuścili się zdrady mnie i mojej żony.
Nie będę miał litości. Szczególnie dla jej ojca, który spiskował tuż pod moim nosem niezauważony. Do czasu.
***
- Chcesz powiedzieć, że nie wiesz od kogo dostałeś polecenie zaatakowania moich ludzi oraz mnie? - powiedziałem po chwili ciszy , nie kryjąc jak niedorzeczne zabrzmiało podsumowanie jego wcześniejszych słów.
Patrzyłem na człowieka, który otrzymał rozkaz zabicia mnie i nie czułem nic poza rosnącą irytacją. Wcześniejsze przesłuchania miały dokładnie ten sam przebieg: pytania, bezsensowne odpowiedzi oraz szybkie zakończenie spotkania. Stawka była zbyt wysoka bym osobiście nie śledził każdego postępu w prowadzonym śledztwie. Tym bardziej że nie wiem komu mogę ufać.
- Tak. - niemal czekałem aż potwierdzi ten absurd. Chwilę po tym jak wymówił ostatnią literę w pomieszczeniu rozbrzmiał huk strzelającego pistoletu. Nie mogłem sobie pozwolić na marnowanie czasu szukając po omacku prawdziwego tropu, gdy moi wrogowie rosną w siłę. Jednak nie pozostało mi nic innego jak nadal przeć przed siebie, szukać drogi, rozwiązań i nie pozwolić by ta sytuacja mnie przerosła.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale pańska żona się obudziła i oczekuje pana w swoim pokoju. - Do pokoju przesłuchań wszedł ochroniarz Ronny. Kiwnąłem głową i odczekałem aż wyjdzie nim spojrzałem na truchło przesłuchiwanego. Jego widok tylko wzmocnił mój gniew. Nim się zorientowałem wpakowałem w niego cały magazynek patrząc, jak jego ciało podryguje, jak kukiełka pod wpływem strzałów.
Gdy nastała cisza dyszałem ściskając w dłoni drżący pistolet. Potrząsnąłem głową próbując z powrotem stać się spokojny i opanowany. Potrzebowałem tego nie tylko dla siebie, ale i innych.
Po chwili poprawiłem garnitur i wyszedłem z piwnicy kierując się do swojej żony, która mnie oczekuje. Wkroczyłem do jej pokoju bez pukania.
- Co się właściwie stało? - powiedziała od razu, gdy znalazła mnie wzrokiem. Samym spojrzeniem wyprosiłem lekarza z pokoju sprawiając, że zostałem sam z moją żoną.
- Zostaliśmy zaatakowani. - odparłem siadając przy jej łóżku. - Twój ojciec miał w tym prawdopodobnie duży udział. Nie wiem ile osób było w to zamieszanych.
- Główny ochroniarz mojego ojca - powiedziała niemal na jednym tchu. - On wie niemal tak wiele jak mój ojciec, o ile nie więcej. Musisz go znaleźć.
- Powiedz mi o nim coś więcej.
Co myślisz o tym opku? Zaciekawiła cię historia Alistera i Ronny?
Na moim profilu pojawiło się pytanie o maratonie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro