Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

21

Ronna

Nikt nie chciał mi nic powiedzieć, ludzie Alistera chodzili za mną odkąd się obudziłam i nie odstępowali mnie na krok ignorując każde słowo,  które do nich kierowałam. Odcieli mnie od telefonów, komputerów i innych urządzeń dzięki których mogłam się skontaktować ze światem. W jednej chwili jakby cała posesja opustoszała zostawiając mnie samą razem z piątką ochroniarzy. Do tego dochodził fakt, że ta cisza i niewiedza  zaczynała działać mi na nerwy.  

Rozgoryczona i poirytowana szybkim krokiem ruszyłam z kuchni do salonu otoczona czarnymi garniturami. Wołałam czuć złość niż strach,  który powoli przejmował nade mną kontrolę. Usiadłam na kanapie, a ochroniarze ustawili się w kątach pokoju nie przestając analizować otoczenia. 

— Co tu się dzieje,  do cholery? ! — warknęłam, ignorując fakt, że przestałam zachowywać spokój, który dotyczas pozwolił mi zachować zdrowe zmysły. Nikt nie odpowiedział. — Mówcie!

— Nic się nie dzieje. — odwróciłam się, słysząc spokojny głos Alistera. Mój mąż właśnie przekraczał  próg domu, kiwnął jedynie głową, a nagle cała moja dotychczasowa obstawa zniknęła, każdy z nich poszedł w innym kierunku. —  Wiem, że masz pytania. — powiedział, gdy zostaliśmy sami. — i chętnie na nie odpowiem. — dodał podchodząc do mnie. Pocałował mnie w czoło i szybko w usta, nawet nie zdążyłam odwzajemnić pieszczoty. Usiadł na kanapie pociągając mnie na swoje kolana czekając na moje pytania. 

— Co tu się dzieje, Alister? Czemu, gdy wstałam zamiast ciebie czekała na mnie obstawa milczących ochroniarzy? I nawet nie próbuj wciskać mi kitu, że to tylko przypadek . — dodałam stanowczo, bawiąc go swoim tonem. 

Położył dłoń na moim udzie i spojrzał na mnie z iskierkami w oczach. 

— Nie chciałem siać w twojej głowie nadmiernej paniki. Nie będę nawet próbował cię okłamywać mówiąc, że to tylko trening czy fałszywy alarm. — poprawił mosmyk włosów, który zasłonił mi oko. — Będąc tym kim jestem cały czas żyję w niebezpieczeństwie, a skoro jesteś moją żoną też jesteś narażona na atak. Niedawno moi ludzie zauważyli niedaleko mojej posiadłości  grupę ludzi należących do mojego wroga, z którym muszę liczyć. A wracając do twojego drugiego pytania. — uśmiechnął się lekko. — też za tobą tęskniłem jednak musiałem pilnie pewne sprawy. Od razu gdy dowiedziałem się o możliwym zagrożeniu z ich strony nakazałem im by cię chronili. 

— W takim razie dlaczego zostałam od wszystkiego odcięta? 

— Wolałem dmuchać na zimne, ale teraz gdy już tu jestem wszystko wróci do normy. Czy teraz już cię uspokoiłem? 

Siedząc na kolanach Alistera czułam, jak telefon w jego kieszeni zawibrował. Wyciągnął go i przeczytał wiadomość. 

— Coś pilnego? — spytałam, schodząc z jego kolan. 

— Nie, po prostu dostałem wiadomość, że muszę odprawić kilka moich ludzi w pewne rejony miasta. Zrobisz mi herbatę? Zaraz przyjdę. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro