19
Nie sądziłam, że Alister naprawdę włączy się w moje małe śledztwo w sprawie matki. Sądziłam, że jedynie da mi wolną rękę i z daleka będzie przyglądał się moim działaniom. Byłam mu wdzięczna za tę pomoc i choć nie chciałam się do tego głośno przyznać zaczynałam widzieć w nim tą część Alistera z dawnych lat, która jeszcze kilka dni temu wydawała mi się zwykłą grą aktorską.
— Masz plany na resztę dnia? — podniosłam głowę, słysząc Alistera wchodzącego do salonu. Nalał sobie alkoholu i dołączył do mnie na kanapie. — Co czytasz?
— Staram się znaleźć choć jedno zdanie, które może pomóc mi w poszukiwaniu informacji o matce. — położył ramię za mną na oparciu, muskając mi kark rękawem swojej marynarki. Wziął łyk alkoholu, nim ponownie się odezwał.
— Czemu po prostu nie porozmawiasz z ojcem? On powinien znać odpowiedzi na wszystkie twoje pytania.
Spuściłam wzrok na ekran telefonu, litery przed oczami zaczęły się rozmazywać, a ja starałam się znaleźć jakieś ogólne słowa, które mogłyby wytłumaczyć Alisterowi, dlaczego nie mogę z nim porozmawiać, tym bardziej teraz, ale takie słowa nie istniały, więc pozostało mi jedynie powiedzieć prawdę.
— Mój ojciec bardzo poważnie podchodził do moich zaślubin z tobą, mimo że nawet nie wiedział, że jego zięć pracował u niego przez długi czas. Kazał być żoną idealną, taką, która spełnia każde polecenie męża. Dodał, że mam się nie pokazywać w domu nie wcześniej niż pół roku po ślubie i to z wiadomością, że za kilka miesięcy urodzę syna mojemu mężowi. — nie potrafiłam spojrzeć na Alistera, nie zniosłabym żadnego gestu wsparcia z jego strony w tym momencie. — A to tylko jeden z powodów. — szybko mrugnęłam, pozbywając się łez spod powiek. — Mówiłam ci już, że kiedyś pytałam się ojca o matkę, ale nie powiedziałam Ci, że tego dnia dość szybko zrozumiałam, że mój ojciec ma jeszcze inne twarze. Wiem, to byłoby takie proste, po prostu spytać się go o mamę, ale czy takie skróty istnieją w naszym świecie?
— Czy ojciec kiedykolwiek cię uderzył? — kącik ust drgnął mi do góry, słysząc napięcie w jego głosie. Z całej mojej wypowiedzi chciał jedynie wiedzieć, czy jego przyszła własność była naruszona.
— Czasem. — wzruszyłam obojętnie ramionami. — Ale to już przeszłość. — odważyłam się na niego spojrzeć. — Dlatego potrzebuję twojej pomocy.
Szklanka w jego dłoniach była pusta, a palce nieznacznie rozluźniły się na szkle. Odstawił ją i przysunął się do mnie, objął w pasie i pocałował w czubek głowy.
— Poznasz prawdę, obiecuję ci to. — szepnął przy moich włosach. — Nikt nas nie powsztrzyma, a twój ojciec pożałuje tego, że nie wie, jak się traktuje swoje kobiety.
— Co to ma znaczyć? — krzyknęłam, obracając się w jego ramionach.
— To, że już nie będziesz musiała się bać, że ktoś chce cię skrzywdzić. — szepnął, przychylając się do tyłu razem ze mną leżącą na jego piersi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro