Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kwiaty dla ukochanej

Miesiąc.

Tyle czasu minęło od poznania Haruki. Ta dziewczyna odmieniła moje życie. Dzięki niej zacząłem żyć. Moja waga się unormowała. Dzięki jedzeniu codziennie Katsudona przytyłem, a dzięki chodzeniu na siłownię zaczynam wyrabiać sobie mięśnie. Mój styl zmienił się całkowicie. Nie nosze okularów tylko soczewki. Włosy zaczesuję to tyłu i ubieram się modniej. Haruka także się zmieniła. Będąc u fryzjera zrobiła sobie złote pasemka. Chodzi w sukienkach i spódnicach. Zaczęła nawet robić sobie makijaż, chociaż na początku miała z tym trochę problemu. Co do mojego charakteru nadal boli mnie to co się stało, teraz jednak mam z kim dzielić ten ból. Nie załamuję się już, bo mam dla kogo żyć.

Obudziłem się czując dość gwałtowny ruch na łóżku. Po chwili poczułem jak ktoś na mnie wskakuje i próbuje ze mnie ściągnąć kołdrę.

- Wstajemy śpiochu, pora do roboty - usłyszałem cichy chichot.

Otworzyłem oczy i zobaczyłem niezbyt wyraźnie dziewczynę. Mimo wszystko uwielbiam nasze poranki. Nie czuję się samotny, ponieważ wiem, że jest na świcie osoba dla, której coś znaczę. Wstałem i leniwie przetarłem oczy. Pocałowałem ją w czoło na powitanie i skierowałem się do łazienki. Wykonałem poranne czynności i założyłem soczewki. Wróciłem do pokoju i szybko założyłem obcisłą czarną koszulkę z dekoltem w serek i obcisłe czarne jeansy.

Wszedłem do kuchni i zobaczyłem uśmiechniętą dziewczynę. Miała na sobie zwiewną niebieską, koronkową sukienkę na cienkie ramiączka. Do tego miała biały cienki sweterek i tego samego koloru koturny.

Po skończonym posiłku wyszliśmy z mieszkania kierując się w stronę kwiaciarni. Od niedawna pomagam jej w prowadzeniu interesu. Naprawdę podoba mi się ta praca. Haru stwierdziła, że do póki nie wyrzeźbię sobie brzucha nie mam co liczyć na inną pracę.

Jak zwykle z uśmiechem otworzyła drzwi. Wchodząc do środka od razu poczułem zapach kwiatów.

- Zajmę się dziś dokumentami, a ty stań za ladą - weszła po niewielkich białych schodach do swojego biura.

Po kilku minutach usłyszałem charakterystyczny dźwięk dzwoneczka, powiadamiającego o przybyciu klienta. Do lady podszedł wysoki brunet o szarych oczach. Wyglądał na zestresowanego.

- Witam, w czym mogę pomóc?

- Zamierzam się oświadczyć i potrzebuje bukietu - powiedział.

Kontem oka spojrzałem na moją obrączkę. Zacisnąłem dłonie. Nie mogę ciągle o nim myśleć. To niezdrowe.

- Ma pan jakąś konkretną wizję?

- Wyglądam jakbym miał?

Uśmiechnąłem się tylko. Spojrzałem na niego, niemo zadając pytanie.

- Cena nie gra roli.

Podszedłem do niewielkiej szafki i wyjąłem dość spora ściągę. Szybko rzuciłem na nią oko i zabrałem się do wyliczenia 108 róż.

- Trochę mi to zajmie - powiedziałem.

Czułem na sobie wzrok mężczyzny. Po kilkunastu minutach miałem już przygotowane wszystkie róże.

- Pan ma to już za sobą? - spytał nagle, patrząc na moja obrączkę.

Mimo wszystko miałem ochotę się rozpłakać. Ten złoty krążek miał symbolizować co innego. Miał być znakiem mojej miłości do niego. A teraz znajduje się na moim palcu, ponieważ mimo tego co się stało nie mam serca jej ściągnąć.

- Tak - odpowiedziałem krótko.

Właściwie nie skłamałem, po prostu nie powiedziałem całej prawdy. No i ten facet nie sprecyzował pytania.

- Yuri, wstążki są w trzeciej szufladzie - usłyszałem rozbawiony głos Haruki, która zeszła pewnie po to, aby mnie sprawdzić.

Podeszła do szafki i wyjęła mi te nieszczęsne wstążki. Uśmiechnęła się i wróciła do biura.

- Ma pan dzieci? - to pytanie zbiło mnie z tropu.

- Nie - odpowiedziałem zmieszany.

- Może przejdźmy na ty. Shin - wyciągnął w moim kierunku dłoń.

- Yuri - podałem mu dłoń, uważając aby nie upuścić kwiatów.

- Masz piękną żonę. Mam nadzieję, że ja też będę miał takie szczęście jak ty.

Uśmiech zszedł z mojej twarzy. Czy on właśnie powiedział, że Haru... hę?

Wziął skończony bukiet, zapłacił, pożegnał się i wyszedł. A ja dalej stałem jak sparaliżowany. Przecież to pomyłka.

- Yuri? - podeszła do mnie i niepewnie położyła dłoń na moim ramieniu.

To naprawdę tak wygląda?

- Tworzymy idealne małżeństwo - uśmiechnąłem się głupkowato.

- Wiesz co jeszcze nie zgłupiałam aż tak, żeby wychodzić za ciebie za mąż - walnęła mnie w ramię.

- Ranisz - złapałem się teatralnie za serce.

- Idiota.

Kolejne kilka godzin minęło nam w bardzo ciekawej atmosferze. Jak zawsze w kwiaciarni był spory ruch. Każdy kupował kwiaty dla ukochanej osoby. Została niecała godzina do zamknięcia, kiedy do kwiaciarni wszedł ten sam facet, tym razem z jakąś dziewczyną. Sądząc po tym jak ją obejmował, mogę stwierdzić, że przyjęła oświadczyny.

- Witam ponownie - powiedziałem radośnie, czując jak Haruka przytula się do mojego boku.

Oboje stanęli na przeciwko nas.

- Chciałbym ci podziękować - oznajmił nagle.

- Dlaczego?

- Dlatego, że gdyby dał mi brzydki bukiet to nie przyjęłabym jego oświadczyn.

Spojrzałem na bruneta, jego mina mówiła wszystko.

- Bardzo się cieszę, że mogłem pomóc - nie wiedziałem co innego powiedzieć.

Czułem jak Haru próbuje powstrzymać się od śmiechu.

- Może pójdziemy do jakiejś kawiarni? - zaproponował Shin.

Zgodziliśmy się.

Po godzinie siedzieliśmy w niewielkiej kawiarni. Sklep zamknęliśmy wcześniej. Ja i Shin siedzieliśmy przy niewielkim barze, a Haruka i Sakura, narzeczona mojego nowego znajomego siedziały przy stoliku śmiejąc się w najlepsze.

- Ona naprawdę nie przyjęłaby twoich oświadczyn? - spytałem zaciekawiony.

- Naprawdę, ona ma już jaki charakter. Jak coś się nie podoba to po prostu to zostawia. Czasami to jest nieznośne, ale co poradzić skoro ją kocham?

Spojrzałem na Haru. Gdybym nie był gejem z pewnością bym się w niej zakochał. Ale ja już oddałem swoje serce jemu, tak samo jak ona jej. Ale przecież wiecznie sami być nie możemy.

- A wy długo jesteście razem? - spytał.

- Haruka nie jest moją żoną - wyjaśniłem.

- Ale przecież wyglądacie jak małżeństwo, no i ta obrączka.

- Oboje nie mieliśmy szczęścia w miłości. Sami, bez rodziny i przyjaciół. Uratowałem ją przed samobójstwem, następnego dnia zamieszkaliśmy razem i tak zostało.

- Normalnie jak z jakiegoś filmu. Nie myśleliście żeby spróbować?

Nie odpowiedziałem. Zamiast tego siedzieliśmy w kompletnej ciszy, patrząc na dziewczyny. W lokalu na szczęście nie było żadnych innych klientów. Obie zajadały ciasto i plotkowały. Były jak dwie najlepsze przyjaciółki, jak siostry. Widząc jej uśmiech zdałem sobie sprawę z tego, że już nie jesteśmy sami. Mamy siebie, a także Shina i Sakurę. Jeszcze niedawno oboje chcieliśmy ze sobą skończyć, a teraz siedzimy w kawiarni z nowo poznanymi znajomymi tak jakby wydarzenia z przed kilku miesięcy nie miały miejsca.

- Wiesz co? Nigdy nie miałem szczęścia. Ludzie zawsze ze mnie żartowali, byłem dla nich śmieciem. Krzywdzili mnie i ranili. Wszystko się zmieniło kiedy ją poznałem. Stała się takim moim światełkiem w tunelu, dzięki niej wygrałem z depresją, dzięki niej odzyskałem życie.

- Ze mną było podobnie. Gdyby nie Sakura pewnie siedziałbym teraz we więzieniu i liczył dni do końca odsiadki. Nigdy nie sadziłem, że w ogóle się zakocham. A kiedy ją spotkałem oszalałem. Do dziś dziękuję za dzień, w którym ją poznałem. To znak, że jednak ktoś nad nami czuwa.

Uśmiechnąłem się na jego słowa. Czułem się tak jak przy Phichicie, a nawet lepiej. Szkoda tylko, że do pełni szczęścia brakuje mi jego.

#####

Drugi rozdział tego dnia.

Powiem wam, że to dopiero 3 rozdział, a ja nawet nie doszłam do tego momentu co planowałam. Ta książka wyjdzie dłuższa niż przypuszczałam.

Czytasz? Zostaw po sobie ślad!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro