1
Per:???
Obudziło mnie gwałtowne zatrzymanie się karocy z czego wynikiem było że spadłem z siedzenia.
Starszy z krai pomógł mi wstać i sprawdził czy nic mi nie jest widziałem jak odetchnął z ulgą widząc że jedynie co to będę miał siniaka na miejscu gdzie się uderzyłem.
Zaś mój nowy właściciel z którym łączyła mnie więź ale jeszcze łatwa do zerwania też się martwił o mnie nie wiedziałem o co im chodzi rozumiałem ich ale nie umiałem mówić w ich języku znałem tylko nasz język którym posługiwaliśmy się na co dzień.
Starszy kraj:Całe szczęście nic ci nie jest maluszku mam nadzieję że spodoba ci się u nas.
Młodszy krai:Mhm ja też mam nadzieję tato w końcu obserwowaliśmy go od dłuższego czasu i wiemy że został odrzucony przez rodzinę i tej zimy mógłby nie przetrwać a tak to dostanie u nas wszystko co mu będzie potrzebne do życia a ja zyskam w końcu prawdziwego przyjaciela.
Zdziwiło mnie to że chłopiec szukał przyjaciela i wybrał mnie na niego czułem szczęście jak i strach czy nie oszukują mnie z tym wszystkim i nie będę gdzieś na dworze żebrać chociaż po ich ubraniach wnioskuje że są z majętnej rodziny.
Podróż minęła nam już spokojnie bo okazało się że pień drzewa się przewalił na drogę i dlatego tak gwałtownie hamowaliśmy.
Po drodze uczyli mnie swojego języka bym umiał się dogadać z moim właścicielem.
A i tak nie było nic do roboty to uczyłem się dzięki czemu droga szybciej nam mijała to nabierałem zaufania do nich.
Ale i tak bałem się że gdy zrobi się noc to mnie porzucą jednak na szczęście myliłem się i spałem obok mojego właściciela Tulony przez niego przez sen więc i ja postanowiłem zasnąć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro