Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10


– Wojownicy, powiadasz? – Aimra potarła w zamyśleniu podbródek. Zdołała przerwać przydługawą paplaninę Akceina, który opowiadał jej i Katanie o tym, co zobaczył. Chłopak był bardzo podekscytowany i zdenerwowany. Kiedy wpadł pełnym galopem na polanę, na której rozłożyli obozowisko, był zadyszany i rozemocjonowany. Na ziemię sprowadziły go dopiero zdania wypowiedziane przez Aimrę, które brzmiały mniej więcej tak: „to twoje upolowane zwierzę jest takie małe, że mieści się w tych malutkich sakwach przy siodle, czy też takie nietrwałe, że przyprowadziłeś je żywe i za tobą biegnie? Mam nadzieję, że zaraz się tu pojawi. Jestem głodna." Uczeń zwiadowcy dopiero wtedy zdał sobie sprawę z tego, że zapomniał ustrzelić coś na obiad. Trudno, zamiast obiadu przyniósł wieści.

– Tak, mieli przy sobie broń i zachowywali się jak odział na zwiadzie – przytaknął Akcein. Po sekundzie powtórzył w zamyśleniu ostatnie słowa. – Na zwiadzie...

– Mówiłeś, że nie wyglądali na miejscowych, tak? – Aimra coś podejrzewała, ale jeszcze nie była pewna swojej teorii.

– Tak. Ubierali się inaczej, mówili inaczej, wyglądali inaczej, zachowywali się inaczej...

– Czyli byli inni – ucięła Katana.

– No tak – Akcein zawstydził się swoją gadatliwością, ale co mógł poradzić? Był wielką gadułą.

Po chwili znów odezwała się Aimra.

– Akcein, pożyczyłbyś mi swoją mapę tych terenów? – młoda wojowniczka spojrzała na chłopaka. Ten kiwnął głową, wstał i podszedł do swoich bagaży.

– Trzymaj.

Dziewczyna rozłożyła pergamin i zapatrzyła się na niego. Zaintrygowani jej zachowaniem towarzysze zbliżyli się do niej i starali się zrozumieć na co patrzy. Po chwili Aimra podniosła wzrok i spojrzała na zaglądających jej przez ramię aralueńczyków.

– Niech ktoś mi przypomni, kiedy była bitwa z Temudżeinami?

Nastąpiła długa chwila ciszy. Katana przyglądała się mapie, a Akcein spoglądał na Aimrę przerażonym wzrokiem. Teraz wszystkie części układanki, a przynajmniej większość, wpadły na swoje miejsca. Temudżini. Jeźdźcy ze Wschodnich Stepów byli nieustraszeni. Pokonani zostali tylko raz, około siedem lat temu, kiedy to chcieli napaść na Skandię, Araluen i kilka innych państw. Ich atak odparto w Skandii i co ciekawe (choć, po namyśle, jednak nie takie dziwne) kluczową rolę w tej bitwie odegrała dwójka zwiadowców – Halt i Will. Halt – starszy zwiadowca – zaplanował bitwę, a Will – jego uczeń – stworzył oddział stu łuczników, którzy przeważyli szlę zwycięstwa. Pamiętano również o sir Horace oraz o księżniczce Cassandrze, oni też brali udział w odparciu inwazji Temudżinów. W bitwie nie zabrakło również walecznych Skandian. Można by długo wymieniać bohaterów, wielu ich było. Faktem jednak jest, że pokonano wrogie wojska, a one znów coś knują.

– Myślisz, że to oni? – Akcein miał nadzieję, że Aimra powie, że to był żart, ale trochę już znał dziewczynę i naprawdę w to wątpił.

– Pomyśl, kto inny mógł to być? Opis pasuje, zachowanie pasuje, miejsce pasuje...

– Czyli wszystko pasuje – Katana widocznie postawiła sobie za cel skracanie wypowiedzi. Aimra popatrzyła na nią nieprzychylnym wzrokiem, ale zwróciła się do chłopaka:

– Muszę tam zaraz pojechać – zaprowadź mnie – to brzmiało jak rozkaz.

– O nie, co to, to nie – Katana się oburzyła. – Jak ty jedziesz to ja też.

– Tak twierdzisz? – dziewczyna odpowiedziała tonem wyzywającym.

– Tak twierdzę – ton kurierki świadczył, że ta podjęła wyzwanie.

Dziewczyny sprzeczały się dalej, coraz bardziej podnosząc głos, a Akcein patrzył na nie z przeczuciem, że coś jest nie tak. I to wcale nie chodziło o Temudżinów. Wiedział co mu nie pasuje, ale by to naprawić musiał przezwyciężyć swoją nieśmiałość. Musiał. Ale jak? Przecież nie potrafię być innym – przemknęło mu przez głowę. Ale zaraz po tym przyszła inna myśl, ona niosła pociechę i mobilizowała go do działania: przecież był zwiadowcą, potrafił.

– Stop. Przestańcie się kłócić jak przekupki na targu – właśnie o to chodziło. Był jedynym mężczyzną, a do tego zwiadowcą i dawał sobą rządzić. On sam jeszcze o tym nie wiedział, ale miał wiele cech, które pozwalały mu być dobrym dowódcą. Na przykład: szybko myślał, miał dobre pomysły, jak chciał to potrafił być przekonujący, ale brakowało jednego. Brakowało odwagi. Czas wyjść z cienia – pomyślał.

Dwie kłócące się podniosły zaskoczony wzrok. Kto by się spodziewał, że taki nieśmiały chłopak im przeszkodzi?

– Nie będę robił wycieczek do tamtego miejsca, jasne? – Akcein spojrzał na nie wyczekująco.

Dziewczyny kiwnęły głową. Zgodziły się, ale nadal były zdziwione. Skąd w nim tyle odwagi?

– Oczywiście nie możemy tak tego zostawić. Pamiętacie jak to było ostatnio? Temudżini mieli zaplanowaną wielką inwazję. Oni są potężni. Musimy się dowiedzieć o co chodzi.

– Zdajesz sobie sprawę, że to mogli być jacyś niegroźni ludzie, którzy po wielkiej przegranej postanowili żyć gdzieś indziej, prawda? – Katana miała nadzieję, że tak jest. Ona zawsze myślała w ten sposób, po co od razu wojna?

– Tak, wiem, ale to z wielu względów jest to mało prawdopodobne – Akcein coraz bardziej przekonywał się w twierdzeniu, że podjął dobrą decyzję. Ktoś musiał zrobić pierwszy krok. Zauważył, że Aimra przygląda się mu z wyczekującym wyrazem twarzy.

– Jutro jadę na zwiad, jedziesz ze mną Aimro – Akcein miał nadzieję, że dobrze odgadł niewypowiedziane pytanie wojowniczki. Po chwili uśmiechnął się w myślach, tak, dziewczyna kiwnęła głową i przeniosła wzrok na mapę.

– A co ze mną? – Katana wysyczała te słowa takim tonem, że niektórzy już dawno by uciekli, ale nie Akcein. Nie teraz. Teraz wyszedł z cienia, czuł się zwiadowcą i wiedział, że to on musi być dowódcą.

– Zostaniesz.

– Co?! – Katana krzyknęła z oburzenia.

– Będziesz mogła zająć się obozowiskiem, zrobisz jakiś posiłek, coś do roboty znajdziesz na pewno.

– Co?!! – to już nie był krzyk, to był wrzask. W tym jednym co Katana zawarła zaskoczenie, sprzeciw i prośbę o zmianę zdania.

– Katana, zrozum. Ja jestem zwiadowcą – zazwyczaj nie wiedział czy może się tak tytułować, ale w tej sytuacji miał pewność, że tak – a Aimra musi to zobaczyć. Ona walczy i dostrzeże szczegóły, których my nie zauważymy. Lepiej od nas oceni umiejętności w walce Temudżinów, oraz lepiej oceni solidność ich broni. Ona wie więcej o taktykach wojennych, sztuczkach, które wykorzystuje armia i tym podobnych szczegółach.

Kiedy Aimra słuchała listy swoich komplementów, robiło się jej jakoś ciepło na sercu. Całą piękność tej chwili zepsuła Katana kolejnym krzykiem, choć teraz bardziej proszącym:

– Ale ja jestem kurierką, mam dostęp do tajnych informacji, czasem nawet współpracuję ze zwiadowcami – Faktycznie, nazwa kurierka była dla zmylenia innych. W rzeczywistości kurierzy zdobywali tajne informacje dla króla, czasem coś rozwozili, ale byli takimi królewskimi agentami.

– Wiem, ale to już ustalone. Jestem śpiący. Aimra ma wartę jako pierwsza, później Katana, na końcu ja. Dobranoc.

Do jego namiotu odprowadził go ciepły wzrok, którejś z dziewczyn. Usłyszał jeszcze dobranoc wypowiedziane przez Katanę. Już się nie gniewała, zrozumiała. Z tą myślą chłopak zasnął.

Śniło mu się, że widzi Gilana, który się pytał: skąd w tobie tyle odwagi Akcein?

Chłopak mu odpowiedział: jestem zwiadowcą, potrafię.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro