Rozdział 10
– Wojownicy, powiadasz? – Aimra potarła w zamyśleniu podbródek. Zdołała przerwać przydługawą paplaninę Akceina, który opowiadał jej i Katanie o tym, co zobaczył. Chłopak był bardzo podekscytowany i zdenerwowany. Kiedy wpadł pełnym galopem na polanę, na której rozłożyli obozowisko, był zadyszany i rozemocjonowany. Na ziemię sprowadziły go dopiero zdania wypowiedziane przez Aimrę, które brzmiały mniej więcej tak: „to twoje upolowane zwierzę jest takie małe, że mieści się w tych malutkich sakwach przy siodle, czy też takie nietrwałe, że przyprowadziłeś je żywe i za tobą biegnie? Mam nadzieję, że zaraz się tu pojawi. Jestem głodna." Uczeń zwiadowcy dopiero wtedy zdał sobie sprawę z tego, że zapomniał ustrzelić coś na obiad. Trudno, zamiast obiadu przyniósł wieści.
– Tak, mieli przy sobie broń i zachowywali się jak odział na zwiadzie – przytaknął Akcein. Po sekundzie powtórzył w zamyśleniu ostatnie słowa. – Na zwiadzie...
– Mówiłeś, że nie wyglądali na miejscowych, tak? – Aimra coś podejrzewała, ale jeszcze nie była pewna swojej teorii.
– Tak. Ubierali się inaczej, mówili inaczej, wyglądali inaczej, zachowywali się inaczej...
– Czyli byli inni – ucięła Katana.
– No tak – Akcein zawstydził się swoją gadatliwością, ale co mógł poradzić? Był wielką gadułą.
Po chwili znów odezwała się Aimra.
– Akcein, pożyczyłbyś mi swoją mapę tych terenów? – młoda wojowniczka spojrzała na chłopaka. Ten kiwnął głową, wstał i podszedł do swoich bagaży.
– Trzymaj.
Dziewczyna rozłożyła pergamin i zapatrzyła się na niego. Zaintrygowani jej zachowaniem towarzysze zbliżyli się do niej i starali się zrozumieć na co patrzy. Po chwili Aimra podniosła wzrok i spojrzała na zaglądających jej przez ramię aralueńczyków.
– Niech ktoś mi przypomni, kiedy była bitwa z Temudżeinami?
Nastąpiła długa chwila ciszy. Katana przyglądała się mapie, a Akcein spoglądał na Aimrę przerażonym wzrokiem. Teraz wszystkie części układanki, a przynajmniej większość, wpadły na swoje miejsca. Temudżini. Jeźdźcy ze Wschodnich Stepów byli nieustraszeni. Pokonani zostali tylko raz, około siedem lat temu, kiedy to chcieli napaść na Skandię, Araluen i kilka innych państw. Ich atak odparto w Skandii i co ciekawe (choć, po namyśle, jednak nie takie dziwne) kluczową rolę w tej bitwie odegrała dwójka zwiadowców – Halt i Will. Halt – starszy zwiadowca – zaplanował bitwę, a Will – jego uczeń – stworzył oddział stu łuczników, którzy przeważyli szlę zwycięstwa. Pamiętano również o sir Horace oraz o księżniczce Cassandrze, oni też brali udział w odparciu inwazji Temudżinów. W bitwie nie zabrakło również walecznych Skandian. Można by długo wymieniać bohaterów, wielu ich było. Faktem jednak jest, że pokonano wrogie wojska, a one znów coś knują.
– Myślisz, że to oni? – Akcein miał nadzieję, że Aimra powie, że to był żart, ale trochę już znał dziewczynę i naprawdę w to wątpił.
– Pomyśl, kto inny mógł to być? Opis pasuje, zachowanie pasuje, miejsce pasuje...
– Czyli wszystko pasuje – Katana widocznie postawiła sobie za cel skracanie wypowiedzi. Aimra popatrzyła na nią nieprzychylnym wzrokiem, ale zwróciła się do chłopaka:
– Muszę tam zaraz pojechać – zaprowadź mnie – to brzmiało jak rozkaz.
– O nie, co to, to nie – Katana się oburzyła. – Jak ty jedziesz to ja też.
– Tak twierdzisz? – dziewczyna odpowiedziała tonem wyzywającym.
– Tak twierdzę – ton kurierki świadczył, że ta podjęła wyzwanie.
Dziewczyny sprzeczały się dalej, coraz bardziej podnosząc głos, a Akcein patrzył na nie z przeczuciem, że coś jest nie tak. I to wcale nie chodziło o Temudżinów. Wiedział co mu nie pasuje, ale by to naprawić musiał przezwyciężyć swoją nieśmiałość. Musiał. Ale jak? Przecież nie potrafię być innym – przemknęło mu przez głowę. Ale zaraz po tym przyszła inna myśl, ona niosła pociechę i mobilizowała go do działania: przecież był zwiadowcą, potrafił.
– Stop. Przestańcie się kłócić jak przekupki na targu – właśnie o to chodziło. Był jedynym mężczyzną, a do tego zwiadowcą i dawał sobą rządzić. On sam jeszcze o tym nie wiedział, ale miał wiele cech, które pozwalały mu być dobrym dowódcą. Na przykład: szybko myślał, miał dobre pomysły, jak chciał to potrafił być przekonujący, ale brakowało jednego. Brakowało odwagi. Czas wyjść z cienia – pomyślał.
Dwie kłócące się podniosły zaskoczony wzrok. Kto by się spodziewał, że taki nieśmiały chłopak im przeszkodzi?
– Nie będę robił wycieczek do tamtego miejsca, jasne? – Akcein spojrzał na nie wyczekująco.
Dziewczyny kiwnęły głową. Zgodziły się, ale nadal były zdziwione. Skąd w nim tyle odwagi?
– Oczywiście nie możemy tak tego zostawić. Pamiętacie jak to było ostatnio? Temudżini mieli zaplanowaną wielką inwazję. Oni są potężni. Musimy się dowiedzieć o co chodzi.
– Zdajesz sobie sprawę, że to mogli być jacyś niegroźni ludzie, którzy po wielkiej przegranej postanowili żyć gdzieś indziej, prawda? – Katana miała nadzieję, że tak jest. Ona zawsze myślała w ten sposób, po co od razu wojna?
– Tak, wiem, ale to z wielu względów jest to mało prawdopodobne – Akcein coraz bardziej przekonywał się w twierdzeniu, że podjął dobrą decyzję. Ktoś musiał zrobić pierwszy krok. Zauważył, że Aimra przygląda się mu z wyczekującym wyrazem twarzy.
– Jutro jadę na zwiad, jedziesz ze mną Aimro – Akcein miał nadzieję, że dobrze odgadł niewypowiedziane pytanie wojowniczki. Po chwili uśmiechnął się w myślach, tak, dziewczyna kiwnęła głową i przeniosła wzrok na mapę.
– A co ze mną? – Katana wysyczała te słowa takim tonem, że niektórzy już dawno by uciekli, ale nie Akcein. Nie teraz. Teraz wyszedł z cienia, czuł się zwiadowcą i wiedział, że to on musi być dowódcą.
– Zostaniesz.
– Co?! – Katana krzyknęła z oburzenia.
– Będziesz mogła zająć się obozowiskiem, zrobisz jakiś posiłek, coś do roboty znajdziesz na pewno.
– Co?!! – to już nie był krzyk, to był wrzask. W tym jednym co Katana zawarła zaskoczenie, sprzeciw i prośbę o zmianę zdania.
– Katana, zrozum. Ja jestem zwiadowcą – zazwyczaj nie wiedział czy może się tak tytułować, ale w tej sytuacji miał pewność, że tak – a Aimra musi to zobaczyć. Ona walczy i dostrzeże szczegóły, których my nie zauważymy. Lepiej od nas oceni umiejętności w walce Temudżinów, oraz lepiej oceni solidność ich broni. Ona wie więcej o taktykach wojennych, sztuczkach, które wykorzystuje armia i tym podobnych szczegółach.
Kiedy Aimra słuchała listy swoich komplementów, robiło się jej jakoś ciepło na sercu. Całą piękność tej chwili zepsuła Katana kolejnym krzykiem, choć teraz bardziej proszącym:
– Ale ja jestem kurierką, mam dostęp do tajnych informacji, czasem nawet współpracuję ze zwiadowcami – Faktycznie, nazwa kurierka była dla zmylenia innych. W rzeczywistości kurierzy zdobywali tajne informacje dla króla, czasem coś rozwozili, ale byli takimi królewskimi agentami.
– Wiem, ale to już ustalone. Jestem śpiący. Aimra ma wartę jako pierwsza, później Katana, na końcu ja. Dobranoc.
Do jego namiotu odprowadził go ciepły wzrok, którejś z dziewczyn. Usłyszał jeszcze dobranoc wypowiedziane przez Katanę. Już się nie gniewała, zrozumiała. Z tą myślą chłopak zasnął.
Śniło mu się, że widzi Gilana, który się pytał: skąd w tobie tyle odwagi Akcein?
Chłopak mu odpowiedział: jestem zwiadowcą, potrafię.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro